Pierwsza połowa lipca przyniosła wiele interesujących wydarzeń na amerykańskiej scenie politycznej.

W ubiegły poniedziałek Donald Trump zapowiedział, że Bratt Kavanaugh, sędzia federalny o konserwatywnych poglądach, zostanie nowym sędzią Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, zajmując miejsce Anthony'ego Kennedy'ego. Można spodziewać się, że zatwierdzenie Kavanaugh przez Senat przebiegnie bez większych problemów, ponieważ Partia Republikańska utrzymuje kontrolę nad tą izbą Kongresu. W przypadku potwierdzenia się tych informacji, Kavanaugh będzie już drugim sędzią Sądu Najwyższego wybranym przez obecnego prezydenta USA.

W środę Donald Trump wziął udział w odbywającym się w Brukseli szczycie NATO. Oprócz lekceważącego stosunku do obrad Trump ze swojej strony nie miał zbyt wiele do zaoferowania. Przyznał, że państwa członkowskie NATO nie spełniają swojego obowiązku wobec sojuszu, zasugerował również zwiększenie wydatków na obronność z 2 do 4%. Według rzeczniczki Białego Domu Sarah Huckabee Sanders prezydent Trump nalegał na podwojenie tego rodzaju wydatków, gdyż chciałby, aby "sojusznicy [USA] ponieśli większą część brzemienia i spełnili chociaż minimum wyznaczonych już obowiązków". Warto wspomnieć, że jak na razie Stany Zjednoczone planują wydać na obronność tylko 3,5% całkowitego PKB. Następnie Trump powiedział, że państwa sojusznicze USA zgodziły się "znacznie zwiększyć swoje zaangażowanie". Inni członkowie NATO mieli wątpliwości co do prawdziwości jego słów.

W czwartek prezydent Stanów Zjednoczonych przybył do Wielkiej Brytanii, by złożyć wizytę królowej Elżbiecie II. Spotkania jednak nie można zaliczyć do udanych. Po pierwsze w Wielkiej Brytanii organizowano protesty przeciwko wizycie Trumpa (jego zwolennicy mieli zebrać się następnego dnia). Po drugie Trump wypowiedział się na łamach jednego z największych brytyjskich tabloidów na temat Theresy May, zarzucając jej niewłaściwe postępowanie w odniesieniu do Brexitu. Kiedy później został zapytany o tę właśnie wypowiedź, zaprzeczył, jakby miał krytykować brytyjską premier. Dodatkowo 92-letnia królowa przyznała, że prezydent USA miał zachowywać się wobec niej nieuprzejmie.

W piątek Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych poinformował, że postawi w stan oskarżenia 12 obywateli Rosji, którzy mieli ingerować w wybory prezydenckie w 2016 roku. Biały Dom wydał w tej sprawie oświadczenie, podkreślając, że nie oskarżono żadnego obywatela USA oraz że działania Rosjan niekoniecznie miały wpływ na liczenie głosów. Komunikat nie zawierał jednak potępienia rosyjskiej ingerencji. Prezydent Trump osobiście zareagował na oskarżenie we wpisie na Twitterze, oskarżając administrację Obamy słowami: "Dlaczego oni nic z tym nie zrobili, szczególnie że według doniesień prezydent Obama został o tym poinformowany przez FBI w sierpniu przed wyborami?" 16 lipca w Helsinkach ma odbyć się spotkanie Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Wojna handlowa z Chinami nabiera rozpędu, mimo to Sekretarz Skarbu USA Steve Mnuchin próbuje przedstawić to w nieco innym świetle. Ponadto Trump przyjął rezygnację szefa amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Scotta Pruitta. Prezydent ponownie pochwalił polityka za wykonanie "świetnej roboty", jednocześnie przemilczając trwające przeciwko niemu śledztwo w sprawie naruszenia zasad etyki.