Najważniejszą osobą na amerykańskiej scenie politycznej w zeszłym tygodniu był bez wątpienia Brett Kavanaugh - nominat Donalda Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego USA. Polityk został oskarżony o napaść seksualną przez swoją dawną koleżankę ze szkoły, Christine Blasey Ford. Do zdarzenia miało dojść ponad 30 lat temu podczas jednej ze szkolnych imprez. Ford wyznała, że pijany Kavanaugh popchnął ją na łóżko, a następnie obmacywał i tłumił jej krzyki, zakrywając usta. Zanim doszło do gwałtu dziewczyna miała się wyrwać i uciec. Publiczne złożenie zeznań przed komisją sądownictwa Senatu USA zaplanowane jest na czwartek 27 września, jednak Ford z pomocą prawnika wciąż negocjuje termin, w którym będzie musiała się stawić. W tym samym czasie pojawiły się kolejne informacje dotyczące zachowania Kavanaugh w latach młodości. Tym razem oskarżenia wysuwa jego koleżanka, z którą polityk studiował na Yale.

Donald Trump stoi jednoznacznie po stronie Kavanaugh. Podczas przemowy w Las Vegas prezydent Stanów Zjednoczonych powiedział: "Brett Kavanaugh jest jednym z najlepszych ludzi, jakich ma się zaszczyt znać lub spotkać... Jest dobrą, dobrą osobą". Mimo że na początku tygodnia Trump wykazał się umiarkowaną powściągliwością, jeśli chodzi o komentowanie tej sprawy na Twitterze, w końcu uległ i opublikował post, w którym skrytykował oskarżycielkę Kavanaugh. Zapytał, dlaczego Ford nie zgłosiła na policję domniemanej napaści wcześniej, a także zasugerował, że opowiedziana przez nią historia nigdy nie miała miejsca.

W poprzednim tygodniu ważnym tematem było również odtajnienie dokumentów. W poniedziałek prezydent USA nakazał ujawnienie pewnych dokumentów związanych z wnioskiem FBI z czerwca 2017 roku o śledzenie byłego doradcy Trumpa ds. polityki zagranicznej Cartera Page'a na mocy ustawy Foreign Intelligence Surveillance Act. Wywołał tym oburzenie wśród członków Partii Demokratycznej oraz ekspertów wywiadu, którzy odebrali to jako zagrożenie dla idei poufnych źródeł oraz próbę podważenia autorytetu agencji wywiadowczych. Mimo wcześniejszych ustaleń Trump zasugerował w czwartek, że chce, aby sprawę zbadał najpierw Departament Sprawiedliwości i że na razie opóźnia swoją decyzję o odtajnieniu dokumentów.

Prezydent Stanów Zjednoczonych odwiedził także obszary dotknięcie huraganem Florence. W zależności od perspektywy można odebrać to jako PR-owy sukces bądź PR-ową katastrofę. W międzyczasie rząd federalny przyznał, że stracił trop kolejnych 1500 dzieci imigrantów.