Rynek pracy w ostatnich latach znacznie się zmienił i zapowiadają się kolejne rewolucje w związku z upowszechnianiem się nowych technologii. Zniknęło wiele zawodów oraz miejsc pracy, które zostały zastąpione robotami, a to dopiero początek. Prognozuje się, że do 2025 zniknie blisko 50% zawodów, na miejsce których powstaną nowe zawody, które będą związane z wykorzystaniem nowoczesnych technologii, sztucznej technologii oraz robotyzacji. Już teraz widoczny jest proces uberyzacji pracy - zamiast pracy na etat jest "gig".

W przyszłości miejsca pracy mogą zostać przeniesione do Indii czy Chin, gdzie są niższe koszty pracy, jednak całkiem możliwe jest, że praca fizyczna zostanie zastąpiona przez pracę robotów. Proces automatyzacji nie dotyczy tylko pracy fizycznej - według ekspertów z firmy consultingowej McKinsey blisko 45% miejsc pracy związanej z wykorzystaniem wiedzy może zostać zautomatyzowana, natomiast automatyka może dotknąć blisko 78% powtarzalnych zadań.

Dobrym przykładem wpływu automatyzacji na miejsca pracy jest amerykański rynek pracy - raport opracowany przez grupę badawczą Center for Business and Economic Research z Ball State University wskazuje, że Ameryka utraciła 5,6 milionów miejsc pracy w szeroko pojętej produkcji, z czego 85% na skutek automatyzacji. Według firmy doradczej Boston Consulting Group taka zmiana jest nieunikniona - obecnie spawacz zarabia około 25 dolarów na godzinę (wraz z dodatkami), natomiast godzinowy koszt utrzymania robota może wynosić nawet 8 dolarów za godzinę.

Od wieków ludzie obawiali się o przyszłość swoich miejsc pracy - w XX wieku powstał radykalny ruch społeczny, w którego skład wchodzili przedstawiciele wolnych zawodów - m.in. chałupnicy, rzemieślnicy i tkacze. Luddyści sprzeciwiali się rewolucji przemysłowej i wynalezieniu maszyn tkackich - napadali nocami na tkalnie i niszczyli wszystkie maszyny, które miały zabierać im miejsca pracy. Współcześni "luddyści", którzy wchodzą w skład m.in. związków zawodowych oraz organizacji pozarządowych, obawiają się o likwidację kolejnych miejsc pracy i pogorszenia się warunków pracy - sprzeciwiają się automatyzacji i innowacyjnym rozwiązaniom. Coraz częściej słyszalne są głosy, które zapowiadają masowe bezrobocie i konieczność wprowadzenia bezwarunkowego dochodu podstawowego, dzięki któremu zniweluje się skutki zwolnień.

Coraz częściej pojawią się głosy sprzeciwu wobec monopolizacji sektora nowych technologii przez tzw. jednorożce, czyli firmy, których wycena przekroczyła miliard dolarów. Uber, Amazon (AMZN  ) czy Facebook (FB  ) są niekwestionowanymi liderami w swoich branżach i konkurencja nie ma szans ich pokonać. Widoczny jest trend i popularyzacja idei "Slow Living", czyli cieszenia się chwilą. Slow Movement przekłada się nie tylko na staranne przyrządzanie posiłków, ale także na prawdziwym celebrowaniu spotkań z przyjaciółmi poprzez spotkania "w realu" poza światem wirtualnym. Zwolennicy idei "Slow living" nie starają się wyprzedzać zmieniającego się świata, konkurencji na rynku pracy i nowej technologii, często uważają ją za zbędną - cieszą się codziennością i celebrują każdą chwilę.

Przyszłość miejsc pracy nie jest optymistyczna - według badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Oksforda prognozuje się, że 47% miejsc pracy zniknie w ciągu najbliższych 25 lat. Jednak należy pamiętać, że historia pamięta takie rewolucyjne zmiany technologiczne, np. rewolucję przemysłową. Maszyna parowa całkowicie zrewolucjonizowała przemysł oraz transport. Konsekwencją rewolucji przemysłowej był wzrost wydajności oraz masowe przemieszczanie się ludności z obszarów wiejskich do miast - przez lata miejsca pracy w rolnictwie były likwidowane, natomiast nowe miejsca pracy powstały w produkcji. Konsekwencją obecnej rewolucji technologicznej będzie likwidacja miejsc pracy w przemyśle z powodu automatyzacji procesów, jednak nowe miejsca pracy powstaną w usługach.