Nie da się zaprzeczyć, że McKinsey & Company od dziesięcioleci jest wiodącą firmą konsultingową, ale od opioidów i papierosów do cięć w służbie zdrowia i rozdzielania rodzin, większość pracy firmy skupia się na przedkładaniu zysków nad ludzkie życie. Chociaż firma była kiedyś uznawana za podmiot kierujący się zasadami etyki, od tego czasu stała się znana ze swojego wkładu w niektóre z najbardziej śmiertelnych problemów dotykających Stany Zjednoczone.

"Nie pozwolimy, aby strach przed krytyką lub możliwość popełnienia błędów w przyszłości powstrzymały nas przed próbą pomocy naszym klientom w podejmowaniu trudnych wyzwań i dokonywaniu pozytywnych zmian poprzez naszą pracę" - powiedział partner zarządzający w McKinsey, Bob Sternfels.

Stawianie klientów ponad moralnością jest jedną z sił napędowych popularności firmy. Od dawna mówi ona swoim pracownikom, że interes klienta powinien być zawsze na pierwszym miejscu.

Pomimo długotrwałych relacji firmy z amerykańską Agencją ds. Żywności i Leków (FDA) oraz Centrum Produktów Tytoniowych tej agencji, jednym z najstarszych i najczęstszych partnerów McKinsey jest przemysł tytoniowy. Firma McKinsey odegrała kluczową rolę w pomaganiu firmom tytoniowym w dalszym promowaniu ich produktów ponad pięćdziesiąt lat po tym, jak papierosy zostały powiązane z chorobami nowotworowymi.

W pozwie z 1992 roku dotyczącym pracy firmy McKinsey na rzecz przemysłu tytoniowego sędzia federalny H. Lee Sarokin w oficjalnym orzeczeniu napisał: "Kim są te osoby, które świadomie i potajemnie decydują się na narażenie kupującej publiczności na ryzyko wyłącznie w celu osiągnięcia zysków i które uważają, że choroby i śmierć konsumentów to odpowiedni koszt ich własnego dobrobytu!".

Jeszcze niedawno, kiedy firma sprzedająca produkty do wapowania, Juul, potrzebowała kogoś, kto pomógłby im w marketingu ich produktów wśród nastolatków, firma McKinsey znalazła się na szczycie listy.

McKinsey twierdzi, że jej współpraca z firmą Juul skupiała się na zapobieganiu paleniu przez nastolatków, ale bardziej szczegółowy zakres ich wspólnych działań nie został ujawniony. Obie firmy połączyły siły w szczytowym okresie popularności wapowania wśród nastolatków, a Juul został od tego czasu oskarżony o kierowanie swoich działań marketingowych do młodych ludzi, m.in. poprzez zatrudnianie młodych modelek, stosowanie nowatorskich smaków i reklamowanie się na platformach zdominowanych przez młodzież.

Partner w firmie McKinsey, Alfonso Pulido, powiedział w zeznaniach w zeszłym roku, że firma McKinsey doradzała Juulowi w zakresie budowania marki, preferencji smakowych nastolatków, regulacji dotyczących palenia przez młodzież, a także zapobiegania paleniu przez nastolatków.

"Zadeklarowanym celem była pomoc w informowaniu o działaniach prewencyjnych dla młodzieży, jak również odpowiedzialne wprowadzenie smaku, który był atrakcyjny dla dorosłych palaczy" - powiedział Esfand Nafisi, adwokat reprezentujący powodów pozywających Juula za marketing skierowany do nastolatków. "Czy ktoś w McKinsey zastanowił się i powiedział: 'Hej, może nie powinniśmy pomagać firmom tytoniowym w badaniu preferencji nastolatków'?".

Badanie McKinsey wykazało, że miętowy smak był preferowany przez nastolatków i smak ten stał się bestsellerem firmy Juul wśród nastoletnich klientów. Przynajmniej część pracy, którą McKinsey wykonał dla Juula, została faktycznie przeprowadzona przez firmę prawniczą Juula, co pozwoliło obu stronom powołać się na przywilej prawnik-klient, aby utrzymać pracę w tajemnicy.

Według Pulido, firma McKinsey zrezygnowała z pracy z Juulem w 2019 roku ze względu na "rosnącą niepewność regulacyjną i zwiększoną świadomość używania [produktów do wapowania] przez młodzież".

W tym miesiącu Juul zgodził się zapłacić 438,5 mln USD, aby rozstrzygnąć dochodzenia rządowe dotyczące jego marketingu, choć firma nie przyznała się do żadnych wykroczeń. McKinsey starał się utrzymać w tajemnicy swoje powiązania z Juulem i nie był zaangażowany w ugodę.

"Podobnie jak w przypadku wielu innych firm i branż, nasze podejście do pracy nad kwestiami związanymi z tytoniem zmieniało się znacząco na przestrzeni lat" - stwierdziła firma w pisemnym oświadczeniu. "Nakładaliśmy coraz ostrzejsze ograniczenia na naszą pracę w tej przestrzeni aż do zeszłego roku, kiedy to całkowicie zaprzestaliśmy pracy związanej z branżą tytoniową. W 2020 roku zaprzestaliśmy wszelkiej pracy z branżą produktów do wapowania".

Chociaż firma McKinsey nie musiała płacić za swoją pracę z Juulem, zapłaciła 641 mln USD, aby uregulować inne dochodzenia rządowe dotyczące jej pracy nad jeszcze bardziej zabójczą kampanią: naciskami Purdue Pharma na zwiększenie sprzedaży OxyContinu.

McKinsey doradził firmie farmaceutycznej, aby zaczęła śledzić dane dotyczące tego, którzy lekarze najczęściej przepisywali OxyContin, dzięki czemu jej sprzedawcy mogliby dotrzeć konkretnie do tych osób. McKinsey powiedział Purdue, że może ekstremalnie zwiększyć sprzedaż opioidów poprzez zastosowanie bardziej agresywnego marketingu. W 2017 roku McKinsey zasugerował, że Purdue powinno zaoferować aptekom "rabaty" za każdego ich klienta, który przedawkował. W tym samym roku prawie 50 tys. Amerykanów zmarło z powodu przedawkowania opioidów.

Procesy sądowe przeciwko firmie za jej rolę w epidemii opioidów trwają zarówno na poziomie lokalnym, jak i federalnym.

Oprócz Purdue firma McKinsey doradzała również niemal każdej większej firmie farmaceutycznej - a także agencjom rządowym, które mają za zadanie regulować te firmy. Jedną z największych zalet McKinsey w oczach firm farmaceutycznych jest ścisły związek firmy z FDA. Za czasów poprzedniego prezydenta Donalda Trumpa firma McKinsey otrzymała 77 mln USD za świadczenie usług konsultingowych na rzecz FDA. Ze swojej strony firma zaprzecza o istnieniu konfliktu interesów.

Jednak negatywny wpływ McKinsey na codzienne życie Amerykanów nie ogranicza się do przemysłu farmaceutycznego. W latach 90. firma zachęcała firmy do przenoszenia swojej działalności i miejsc pracy za granicę, gdzie płace i dostawy są tańsze. McKinsey zalecał również firmom takim jak Walmart zwiększenie udziału pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin, obniżenie wynagrodzeń i świadczeń zdrowotnych oraz zmniejszenie składek emerytalnych.

Tego typu cięcia są częścią tego, co McKinsey nazywa "right-sizingiem", tj. dostosowaniem zatrudnienia, ograniczając wydatki na pracowników, żywność, opiekę medyczną i inne powiązane koszty. Według autora Duffa McDonalda, który napisał książkę o firmie w 2013 roku, McKinsey może być "największym legitymizatorem masowych zwolnień spośród wszystkich innych podmiotów, gdziekolwiek i w jakimkolwiek czasie we współczesnej historii".

Firma ta ma również na swoim koncie pomoc rządom w promowaniu ich polityki, niezależnie od tego, jak bardzo była ona szkodliwa. Oprócz doradzania wrogim rządom autokratycznym McKinsey doradzał również amerykańskim władzom imigracyjnym pracującym nad rozdzieleniem rodzin na granicy USA z Meksykiem.

Według najnowszej książki o firmie autorstwa dziennikarzy The New York Times, Walta Bogdanicha i Michaela Forsythe'a, podczas gdy McKinsey może próbować utrzymać pozytywny wizerunek jako firma, pracownicy wewnątrz nie mają złudzeń co do swojej moralności.

"Nigdy, przenigdy nie próbowali być kimś innym niż tym, czym byli - 'Jesteśmy rekinami i dlatego jesteśmy najlepsi i każdy chce tu pracować, bo właśnie jesteśmy rekinami'" - powiedział dziennikarzom jeden z absolwentów college'u o tym, dlaczego absolwenci wybierają pracę w firmie. "I to jest pokrzepiające. Nikt tutaj nie okłamuje siebie samego".

Ci sami pracownicy odegrali dużą rolę w mniej widocznych wpływach McKinsey. Senator Tom Cotton, była COO firmy Meta Sheryl Sandberg oraz sekretarz transportu i były kandydat na prezydenta Pete Buttigieg to tylko kilka z wpływowych osób, które kiedyś pracowały w McKinsey.

"Ponieważ firma nie wskaże klientów ani nie ujawni porad, których udziela" - napisali Bogdanich i Forsythe. "Amerykanie i, coraz częściej, ludzie na całym świecie są w dużej mierze nieświadomi głębokiego wpływu, jaki McKinsey wywiera na ich życie, od kosztów i jakości ich opieki zdrowotnej po miejsca pracy, które opłacają edukację ich dzieci".