Nieodzowną cechą każdej demokracji i wyborów są obietnice wyborcze. Kandydaci i kandydatki prześcigają się w różnych pomysłach, jak przypodobać się obywatelom. Obietnice są jednym z najważniejszych wyznaczników, czy dany kandydat jest wiarygodny. Problemem jest jednak to, że w przypadku wygranych są oni z nich rozliczani. Nie inaczej jest obecnie w przypadku Donalda Trumpa i jego wielu kontrowersyjnych obietnic, bowiem kilka z nich nie tylko nie dotrzymał, ale postępuje... dokładnie odwrotnie.

Podczas kampanii wyborczej Donald Trump rzucał obietnicami i zapowiedziami jak z rękawa. Hasło ,,Make America Great Again" było jedynie wstępem i chwytliwym hasłem, jednak za nim stał szereg zapowiadanych poważnych zmian. Kandydat Trump jawił się jako antyestablishmentowy, nieprzewidywalny, niepoprawny politycznie i niebojący się używać bezpośrednich słów czy wręcz oskarżać. A jak do swoich haseł i obietnic odnosi się już prezydent Trump?

Relacje z Chinami

Podczas swojej kampanii Donald Trump bardzo często, obsesyjnie wręcz, wspominał o Chinach. Zazwyczaj w negatywnym świetle, oskarżał chiński rząd  m. in. o manipulowanie walutą, stwierdził na przykład, że Chiny to ,,największy manipulator walutowy w historii". Co więcej, Trump atakował ChRL za niechęć Chińczyków do rozwiązania problemu Korei Północnej i mocne powiązania gospodarcze obu państw. Jednak po objęciu urzędu, prezydent Trump zmienił retorykę. Nie tylko odwołał swoje słowa o manipulacji walutowej Chin, ale także zaczął czynić dyplomatyczne kroki, żeby polepszyć swoje kontakty z Państwem Środka, co doprowadziło do ochłodzenia relacji między Chinami a Koreą Północną. Więcej na ten temat.

Wojna w Syrii

Gdy kandydat Trump jeździł po Stanach Zjednoczonych promując swoją kandydaturę, jednym ze stałych punktów przemówień była krytyka ówczesnego prezydenta Baracka Obamy za politykę wobec Syrii. Trump deklarował wprost, że wojna domowa w Syrii to ,,nie jest nasz problem", a także żeby nie atakować Syrii, bo ważniejsze są sprawy wewnętrzne. Zaznaczał, że Ameryka powinna zająć się walką z Państwem Islamskim, a nie z syryjskim rządem. Jak wiadomo, od tamtego czasu izolacjonizm Trumpa zmienił się w dosyć szeroko posunięty interwencjonizm. Obecny prezydent owszem, skupił się na ISIS, zrzucając na ich pozycje ,,matkę wszystkich bomb", ale wcześniej rozkazał zaatakować lotnisko wojsk sił rządowych Syrii. Na dodatek zażądał również odsunięcie Asada od władzy. Więcej na ten temat.

NATO i jego znaczenie

Nietrudno przypomnieć sobie, jakie oburzenie, szczególnie w sojuszniczych europejskich krajach wywoływały komentarze z czasu kampanii wyborczej Trumpa na temat Sojuszu. Nazywał on Pakt ,,przestarzałym" i groził, że Stany Zjednoczone nie będą bronić swoich sojuszników, jeśli ci nie będą wpłacać większej części swojego PKB do budżetu NATO. Ten pogląd jednak nie jest już aktualny. Prezydent Trump na konferencji prasowej z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem wycofał się z tych słów, mówiąc, że są już nieaktualne. Odwrócenie tych słów na pewno ma też wpływ na kontakty z Rosją. Podczas wyborów i tuż po elekcji Trumpa Rosjanie z nadzieją spoglądali na nowego rezydenta Białego Domu, mając zresztą ku temu solidne podstawy, bo ten niejednokrotnie ciepło wypowiadał się o Władimirze Putinie i o konieczności polepszenie relacji z Rosją. Jednak zwrot o 180 stopni w sprawie Syrii, gdzie rząd przecież nadal jest wspierany przez Rosjan, doprowadził do tego, że Trump sam przyznał, że relacje z Federacją Rosyjską są bardzo złe, a sekretarz stanu Rex Tillerson mówił nawet, że są one ,,najgorsze w historii". Więcej na ten temat.

James N. Mattis, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych
James N. Mattis, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych

Sprawy gospodarcze dotyczące banku Import-Eksport

Podczas kampanii Trump krytykował instytucję, która z pieniędzy podatników pożycza pieniądze amerykańskim eksporterom, nazywając ją ,,niepotrzebnym bagażem", czym wpisywał się w tradycyjnie republikańskie, wolnorynkowe myślenie o jak najmniejszej ingerencji państwa w gospodarkę. Po objęciu urzędu jednak, zmienił swoje zdanie i stwierdził nagle, że ów bank to dobra rzecz, która jak najbardziej się opłaca.

Oprócz tego, Donald Trump nie zrobił jeszcze kilku rzeczy, o których często mówił jeszcze w czasach, kiedy był kandydatem na prezydenta, między innymi: nie wyrzucił Obamacare całkowicie do kosza, dziwiąc się nawet, że opieka medyczna może być tak skomplikowanym tematem, nie wszczął specjalnego postępowania w sprawie Hillary Clinton i jej e-mailowej afery, nie przywrócił starej polityki wobec Kuby, a także nie renegocjował nuklearnej umowy z Iranem.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, co może być przyczyną zmiany planów i polityki obecnego prezydenta. Być może ten sam establishment, który Trump tak krytykował podczas kampanii, ,,wchłonął" kontrowersyjnego miliardera i ten nie miał jak spełnić swoich obietnic. Trzeba też przyznać, że niektóre zapowiedzi, tak jak zajęcie się przywracaniem pracy do USA, czy ograniczeniem imigracji Trump zajął się dosyć szybko i w tych dziedzinach widać już pewne rezultaty.

Mimo powyższych przykładów, niełatwo stwierdzić, czy Donald Trump będzie podążał akurat tą ścieżką. Bo jeśli czegoś nas nauczył 45. Prezydent USA, to na pewno tego, że jest nieprzewidywalny, a Sokratesowe ,,wiem, że nic nie wiem" pasuje tutaj jak ulał.