Od początku roku na Wall Street panują karnawałowe nastroje. Amerykańcy traderzy zupełnie nie zajmują się europejskimi problemami związanymi z Brexitem - w Nowym Jorku temat ten ma trzeciorzędne znaczenie. Główny indeks giełdowy S&P500 (SPY  ) obrał kurs na bicie rekordów z otwarcia roku sprzed 32 lat, ale trzeba uważać, gdyż rok temu o tej porze sytuacja była niemal identyczna. A potem wiemy, co miało miejsce. Déj vu?

To, co się dzieje na nowojorskim parkiecie jest wyraźnie podejrzane. Indeksy rosną bardzo spokojnie, zmienność na rynku, pomimo publikacji kwartalnych, pozostawia wiele do życzenia. Cytując klasyka "siedzimy, nuda, nic się nie dzieje". Ale tylko pozornie.

Wszak za oceanem spółki giełdowe publikują wyniki kwartalne i to jest obecnie najważniejsze dla uczestników amerykańskiego parkietu. Analitycy spodziewają się przyzwoitych wyników, jednak ma być mniej bogato niż w poprzednim kwartale. Sezon dopiero się rozpędza - ilość raportów na którym muszą skupić się analitycy i traderzy, z dnia na dzień przybiera na sile, a miniony tydzień został zdominowany przez publikacje od dużych banków. To właśnie kondycja kluczowych amerykańskich spółek obecnie stanowi trzon zainteresowań giełdowych graczy, natomiast problemy Brytyjczyków w tym koszmarna, acz spodziewana, przegrana premier Theresy May podczas głosowania nad umową rozwodową Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii oraz wniosek o wotum nieufności dla jej rządu, w ogóle nie obeszły Amerykanów. Natomiast informacje o bankructwie spółki PG&E Corporation (PCG  ), której akcje spadły w skali tygodnia aż 58 proc.a wolumen transakcji wyniósł 631 mln przehandlowanych akcji, już tak.

Niesamowita historia wydarzyła się w trakcie sesji czwartkowej, która do godziny 20.37 czasu polskiego przebiegała pod dyktando sennej atmosfery. Wówczas na rynek trafiła informacja od Wall Street Journal, który powołał się na anonimowych informatorów, dotycząca rzekomego złagodzenia polityki administracji Donalda Trumpa wobec Państwa Środka, w tym o zniesieniu ceł na niektóre towary importowane z Chin. Ów news wywołał chwilową euforię na parkiecie, doprowadzając do wzrostów indeksów około 1 proc. w ciągu kilku minut, aby w kolejnych oddać większość wypracowanej zwyżki. Po raz kolejny zasada stara jak świat "kupuj plotki, sprzedawaj fakty" dała zarobić tym, którzy byli wystarczająco sprytni i szybko zareagowali na chwilowe zmiany. Dzień później spekulacje na temat negocjacji handlowych podsycał Bloomberg, jednak oficjalnie nadal nic nie wiadomo.

W skali tygodnia ETF-y na główne indeksy znacznie poprawiły swoje notowania - S&P500 (SPY  ) w górę o 2,89 proc., Dow Jones (DIA  ) 2,99 proc., natomiast Nasdaq 2,84 proc., by od początku roku zyskać już 7,12 proc.