Donald Trump nie przestaje szokować. W ubiegłym tygodniu byliśmy świadkami kolejnych kontrowersyjnych wydarzeń z udziałem prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Na początku bieżącego miesiąca pojawiła się informacja o notatce służbowej sporządzonej przez Demokratów, która miała zdyskredytować śledztwo FBI w sprawie ingerencji władz Rosji w wybory prezydenckie w 2016 roku. Trump wyraził zgodę na ujawnienie dokumentu, którego treść miała pozwolić mu na zrehabilitowanie się w oczach amerykańskich obywateli, jednak wiele wskazuje na to, że nie wszystko poszło zgodnie z planem.

Notatka opracowana przez republikańskiego kongresmana z Kalifornii, Devina Nunesa, wzbudziła wiele kontrowersji, ponieważ w jej przypadku doszło do ominięcia standardowych procedur bezpieczeństwa oraz do ujawnienia poufnych informacji, które mogłyby podważyć wiarygodność organów prowadzących "rosyjskie śledztwo". Niektórzy uważają nawet, że całe to zamieszanie ma charakter czysto polityczny i ma na celu krycie Trumpa kosztem utraty zaufania amerykańskich obywateli do agencji rządowych. Teoria ta staje się jeszcze bardziej prawdopodobna z uwagi na fakt, że 9 lutego prezydent USA odmówił ujawnienia (kontr)notatki służbowej sporządzonej tym razem przez Demokratę, Adama Schiffa.

I tak napiętą już sytuację między partiami pogorszył sam Trump, stwierdzając, że członkowie Demokratów, którzy nie klaskali podczas wygłaszania przez niego orędzia o stanie państwa, mogą zostać oskarżeni o dopuszczenie się zdrady.

Prezydent Trump przyznał, że nie ma do ukrycia nic, co mogłoby mieć znaczący wpływ na wynik śledztwa w sprawie rosyjskiej ingerencji w wybory. Co więcej, wyraził chęć podjęcia współpracy z organami śledczymi i nie miał nic przeciwko stawieniu się na przesłuchanie, które miałoby zostać przeprowadzone przez specjalnego prokuratora, Roberta Muellera. A jednak, prawnicy reprezentujący Trumpa wzdrygają się na samą myśl o takim przesłuchaniu. Najprawdopodobniej uważają, że mógłby on zostać przyłapany na kłamstwie lub na zaprzeczaniu swoim wcześniejszym zeznaniom. W przypadku, gdy prezydent odmówiłby stawiennictwa, Mueller miałby prawne podstawy do wezwania go na przesłuchanie przed Wielką Ławą Przysięgłych. W razie kolejnej odmowy sprawa mogłaby mieć swój finał w Sądzie Najwyższym.

W ubiegłym tygodniu mogliśmy usłyszeć również o sekretarzu Donalda Trumpa, Robie Porterze, którzy złożył dymisję w świetle oskarżeń swoich byłych żon o stosowanie wobec nich przemocy fizycznej. Prezydent stanął w obronie swojego współpracownika, czym wywołał niemałe zamieszanie w Białym Domu. Chociaż prywatnie Trump zdaje się potępiać Portera, na Twitterze opublikował jednak wpis, w którym ubolewa, że same zarzuty mają moc niszczenia ludziom kariery, jeszcze zanim odbędzie się w ich sprawie sprawiedliwy proces. Biały Dom odmówił udzielenia jakiegokolwiek komentarza na temat zarzutów wobec Portera.

Ostatnią budzącą kontrowersje informacją z poprzedniego tygodnia jest zamiar organizacji przez prezydenta Trumpa wielkiej parady wojskowej, która miałaby odbyć się 4 lipca w amerykańskie Święto Niepodległości. Takie wydarzenie miało miejsce w Stanach Zjednoczonych ostatni raz w 1946 roku.

Z bardziej optymistycznych wiadomości, Trump opublikował szczegóły dotyczące budżetu federalnego na 2018 rok. Priorytetowy charakter mają kwestie związane z paliwami kopalnymi, "kryzysem opioidowym", zabezpieczeniem południowej granicy USA z Meksykiem czy ponowną próbą uchylenia Obamacare przez Kongres.

Co więcej, prezydent przedstawił już projekt ustawy budżetowej na 2019 rok, w której najważniejszymi punktem jest zwiększenie wydatków na obronność kraju.