Piąty tydzień Donalda Trumpa na stanowisku prezydenta USA minął pod znakiem ustaw dotyczących imigracji oraz jego dalszego konfliktu z mediami. Reince Priebus, szef personelu Białego Domu, wciąż zaprzecza oskarżeniom jakoby kampania prezydenta była wspomagana przez Rosję. Zmianie nie uległa również opinia Trumpa o mediach, które dalej określa mianem opozycji, oraz fakt, iż prezydent wciąż publicznie przedstawia niepotwierdzone informacje (jak na przykład ta o ataku terrorystycznym w Szwecji, jaki miał rzekomo miejsce w weekend). Takie oświadczenia prowadzą do sprzeczności między oświadczeniami jego a jego personelu. Na przykład sekretarz obrony USA, James Mattis, stwierdził, że media nie są tak naprawdę "wrogiem Amerykanów". Mattis odbył również podróż do Iraku, gdzie próbował zapewnić sojuszników USA, że Stany, w przeciwieństwie do tego, co stwierdził Trump, nie są zainteresowane ich ropą naftową oraz że Ameryka pozostaje gotowa pomóc odbić miasto Mosul z rąk ISIS. Wiceprezydent Mike Pence odwiedził z kolei Europę w celu zapewnienia partnerów USA, że pomimo oświadczeń Trumpa, Stany Zjednoczone będą dalej wspierać NATO.

Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych James Mattis
Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych James Mattis

Sensację wzbudził w minionym tygodniu również fakt, iż Trump odmówił wstępu na briefing prasowy w Białym Domu kilku przedstawicielom amerykańskich mediów. Na konferencję nie wpuszczono m.in. New York Times, Los Angeles Times oraz CNN. W briefingu brały za to udział Breitbart News, OANN (konserwatywna stacja telewizyjna, która zatrudnia byłego menedżera kampanii Trumpa), jak i Washington Times. W przemówieniu skierowanym do Partii Republikańskiej podczas corocznej konferencji politycznej Conservative Political Action Conference (najpopularniejszego ogólnokrajowego spotkania konserwatywnych aktywistów) Trump dalej opowiadał się za antyglobalistycznym planem na przyszłość Stanów Zjednoczonych. Richard Spencer (biały lider amerykańskich nacjonalistów uważany za twórcę terminu "alt-right" (alt-prawicy)) został wyproszony z wyżej wspomnianej konferencji. Prezydent podpisał także dwie notatki dotyczące zatrudnienia kilku tysięcy urzędników imigracyjnych. Będą oni mieli możliwość identyfikowania oraz podejmowania decyzji o deportacji jakichkolwiek osób nielegalnie przebywających obecnie w Stanach Zjednoczonych (ich szacowana liczba to około 11 milionów), którzy byli oskarżeni o przestępstwa bądź mają historię działalności przestępczej. W odpowiedzi wielu Amerykanów mieszkających w Meksyku zamierza przeprowadzić protest podczas czwartkowego przemówienia sekretarza stanu, Rexa Tillersona, w Meksyku.

Sekretarz stanu USA Tillerson po przylocie do Meksyku
Sekretarz stanu USA Tillerson po przylocie do Meksyku

W piątym tygodniu prezydentury Trumpa nastąpił również wzrost liczby unieważnionych przez nowy rząd rozporządzeń wprowadzonych podczas kadencji Obamy. Jednym z nich było rozporządzenie powstałe w celu ochrony transseksualnych uczniów przed dyskryminacją, które nakładało na szkoły obowiązek zwracania się do takich uczniów zgodnie z ich tożsamością płciową a nie płcią biologiczną. Departament Sprawiedliwości unieważnił również rozporządzenie, które zostało stworzone, aby zaprzestać korzystania z prywatnych zakładów karnych do przetrzymywania więźniów federalnych. W konsekwencji wyborcy, którzy być może popierali Trumpa podczas kampanii, teraz stają się coraz bardziej podzieleni. Tom Godat, mieszkaniec stanu Iowa, który głosował na Trumpa, oświadczył w rozmowie z Washington Post: "Nie sądziłem, że będzie on tak porywczy w swoich decyzjach. Momentami przypomina to dyktaturę. Otacza go wiele kontrowersji i obawiam się, że jego działania nie są do końca przemyślane". Gazeta zapytała o zdanie również pewnego kierowcę ciężarówki, który miał odmienną opinię: "Nigdy nie słyszałem o tym, aby jakiś prezydent był besztany i wyśmiewany za dotrzymywanie swoich obietnic".