W ciągu ostatnich kilku miesięcy pojawiło się wiele znaków zapytania dotyczących powiązań Donalda Trumpa z Deutsche Bankiem (ETR: DBK). Na niekorzyść prezydenta Stanów Zjednoczonych działają ujawnione niedawno naruszenia zasad etyki oraz procedur w instytucji. Chodzi między innymi o umożliwianie Rosjanom prania brudnych pieniędzy.

Pojawiły się doniesienia, z których wynika, że Preet Bharara, prokurator Manhattanu znany z podejmowania zdecydowanych kroków w walce z korupcją, został usunięty ze stanowiska przez administrację Trumpa, gdyż był zaangażowany w śledztwo w sprawie nielegalnych działań Deutsche Banku. Oskarżenia o pranie rosyjskich pieniędzy wysuwane pod adresem banku, który regularnie udzielał Trumpowi pożyczek, stały się kolejnym argumentem dla osób podejrzewających prezydenta USA o współpracę z Rosjanami.

Choć Trump zataja większość powiązań z Rosją, media dotarły do informacji o transakcji zawartej z Dmitrijem Rybołowlewem. Rosyjski oligarcha nabył od prezydenta luksusową nieruchomość za wyjątkowo dużą sumę, lecz jej nie wykorzystuje. Płatności lub transakcje, na których nabywca na pierwszy rzut oka traci, mogą wskazywać na pranie brudnych pieniędzy. Skoro bowiem klient rezygnuje z zysku w postaci gotówki, bardzo prawdopodobne, że odnosi korzyści innego rodzaju.

Brak przejrzystości charakteryzuje działania zarówno samego Trumpa, jak i członków jego rządu. Kontrowersje wzbudził zwłaszcza wybór Wilbura Rossa na sekretarza handlu. Wielu osobom nie podoba się fakt, że informacje dotyczące jego osoby są zatajane. Obecność Rossa w gabinecie Trumpa to kolejna kwestia wskazująca na powiązania rządu USA z Rosją - przed objęciem urzędu sekretarz handlu był jedną z najważniejszych osób w zarządzie przyjaznego rosyjskim inwestorom Bank of Cyprus.

Ross zajmował stanowisko wiceszefa rady dyrektorów największego cypryjskiego banku od 2014 r. Z artykułu opublikowanego w amerykańskim "Newsweeku" wynika, że jego zadaniem była dywersyfikacja źródeł finansowania instytucji. Bank of Cyprus miał dzięki niemu "odwrócić się od Rosji i zwrócić ku Zachodowi". Osoby wypowiadające się w sprawie twierdzą, że Ross nie brał udziału w żadnych nielegalnych działaniach. Mimo to Biały Dom milczy na ten temat, choć ujawnienie szczegółów leżałoby w interesie publicznym. Może to oznaczać, że pewne informacje dotyczące przeszłości Rossa mogłyby wpłynąć negatywnie na wizerunek rządu, gdyby ujrzały światło dzienne. Podobnie jak w przypadku innych kontrowersji, administracja Trumpa woli więc nie zdradzać zbyt wiele.

Zarówno Kongres, jak i amerykańskie media postrzegają Bank of Cyprus jako sprzymierzeńca bogatych Rosjan. Podejrzewa się, że instytucja mogła umożliwiać oligarchom związanym z Putinem pranie brudnych pieniędzy. Niejasności dotyczące roli Wilbura Rossa w banku potęgują wrażenie, że amerykański rząd potajemnie współpracuje z Rosją.

W maju Komisja Usług Finansowych Izby Reprezentantów wystosowała list do Stevena Rossa i Leslie Kiernan, prawników z kancelarii Akin Gump Strauss reprezentujących Deutsche Bank. Członkowie Komisji stwierdzili w nim, że jeśli istnieją jakieś wątpliwości co do możliwości ujawnienia danych dotyczących kont Donalda Trumpa oraz członków jego rodziny, należałoby "po prostu" poprosić wszystkich zainteresowanych o zgodę. Zdaniem wnioskodawców przyniosłoby to prezydentowi wyłącznie korzyści. Do tej pory wypierał się on bowiem jakichkolwiek powiązań z Rosją, lecz nie przedstawił solidnych dowodów. Gdyby ujawnił raporty związane z dokonywanymi transakcjami, prawdopodobnie stałby się bardziej wiarygodny w oczach Amerykanów.

Gdy Trump poinformował, że będzie ubiegać się o urząd prezydenta USA, Deutsche Bank zweryfikował dane z jego kont i rzekomo nie znalazł nic, co wskazywałoby na powiązania z Rosją. Kiedy jednak Maxine Waters, przedstawicielka Demokratów, zwróciła się do prezesa banku Johna Cryana z prośbą o ujawnienie raportu i powiązanych z nim dokumentów, nie uzyskała odpowiedzi. Zaczęto więc podejrzewać, że pożyczki uzyskane przez Trumpa na rozwój należącego do niego imperium nieruchomości mogły być gwarantowane przez rosyjski rząd. Demokraci nie mogą jednak zmusić Deutsche Banku do przekazania dokumentów. Zgodę na taki krok musiałaby wyrazić republikańska większość w Izbie Reprezentantów, to zaś wydaje się nierealne.

Wątpliwości budzą również tzw. lustrzane transakcje przeprowadzane w Deutsche Banku od 2011 r. Wyglądały one następująco: rosyjscy klienci kupowali w Moskwie za ruble akcje renomowanych spółek, a następnie za pośrednictwem powiązanych przedsiębiorstw sprzedawali te same akcje za dolary na giełdzie w Londynie. W ten sposób udało się wyprowadzić z Rosji 10 mld dolarów. Nie wiadomo jeszcze, kto skorzystał na procederze.

Tło dla kontrowersji wynikających z rzekomych powiązań Trumpa z Deutsche Bankiem stanowią wątpliwości dotyczące okoliczności objęcia przez niego urzędu. Trwa śledztwo w sprawie ingerencji Rosjan w ostatnie wybory prezydenckie oraz potencjalnej zmowy między Moskwą a gabinetem Trumpa. Obie strony zaprzeczają oskarżeniom.

Co więcej, wspomniany wcześniej list Komisji Usług Finansowych Izby Reprezentantów to tylko jedno z wielu zapytań związanych z działalnością prezydenta. Demokraci wnioskowali, by Jeb Hensarling, republikański przewodniczący Komisji, doprowadził do wszczęcia postępowania w sprawie prania brudnych pieniędzy przez Deutsche Bank, lecz prośba ta pozostała bez odpowiedzi.

Działania podejmowane przez Deutsche Bank dodatkowo komplikują sprawę. W styczniu bieżącego roku amerykańskie oraz brytyjskie organy nałożyły na bank kary w łącznej wysokości 629 mln dolarów w związku z umożliwianiem Rosjanom dokonywania podejrzanych transakcji. Instytucja w dalszym ciągu wspiera jednak działalność biznesową prezydenta USA. Biorąc pod uwagę fakt, że dochodzenie w sprawie prania brudnych pieniędzy prowadzi m.in. nadzorowany przez Trumpa Departament Sprawiedliwości, mamy do czynienia z oczywistym konfliktem interesów. Bank sfinansował wydatki na kampanię wyborczą prezydenta w wysokości co najmniej 364 mln dolarów.

Deutsche Bank ma teraz wyznaczyć niezależny podmiot monitorujący, który przeanalizuje reakcję banku na ewentualne podejrzane transakcje z udziałem zagranicznych jednostek dokonane w drugiej połowie 2016 r. W przeszłości system wykrywania takich operacji nie spełniał norm i nie był skuteczny w porównaniu z rozwiązaniami stosowanymi w innych instytucjach. W okresie, który zostanie przeanalizowany, trwała kampania wyborcza Donalda Trumpa. Wyznaczenie podmiotu monitorującego jest jednym z warunków ugody zawartej przez Deutsche Bank z Rezerwą Federalną, która zareagowała na podejrzenia o pranie brudnych pieniędzy.