GoPro Inc (GPRO  ) pochwalił się niedawno lepszymi niż spodziewał się rynek wynikiem finansowym za pierwszy kwartał, co wywołało chwilową euforię na akcjach spółki, której wartość tego dnia urosła o ponad 11 proc. To stanowi iskierkę nadziei dla spółki, która w pewnym momencie nieco przeszarżowała i od dawna boryka się z problemami. Po rynku krążą informacje, że być może zostanie przejęta przez Xiaomi.

Pierwszy kwartał to przychody w kwocie 202,3 mln USD, o 7,4% niższe w porównaniu do roku ubiegłego (szacunki na poziomie 184,2 mln USD), a strata netto wyniosła łącznie 76,3 mln USD, czyli 0,55 na akcję. GoPro próbował uprościć swoją linię produktów, odchodząc od nieudanego projektu dronów czy linii kamer Session, zamiast tego uderzyć w rynek z prostą "dobrą, lepszą, najlepszą" wersją produktów i skupić się na tym, w czym są dobrzy. Strategia opłaca się dzięki niższym kosztom operacyjnym co pomogło w osiągnięciu zysków nawet w przypadku spadku przychodów. GoPro z pewnością sprzedaje więcej kamer niż się spodziewano, przy wzroście o 3% w stosunku do roku ubiegłego, ale średnia cena sprzedaży spadła do 267 USD z 296 USD. I najpewniej będzie spadać, gdyż azjatycka konkurencja technologicznie jest bliska produktom spółki, oferując je w znacznie niższej cenie.

Fakt, że GoPro w ogóle pokonał oczekiwania rynku, był wystarczający, aby spekulacyjnie akcje urosły dwucyfrowo, ale należy pamiętać, że są blisko najniższego poziomu w historii. Jeden raport nie przyniesie przełomu, prędzej przejęcie spółki, o którym zaczynają pisać amerykańskie portale. Czy naprawdę będą chętni?

Chiński technologiczny gigant Xiaomi rozważa złożyenie ofertę zakupu spółki, zgodnie z najnowszym raportem The Information. GoPro nawet zatrudnił JPMorgan & Chase na początku roku, aby doradził spółce w sprawie potencjalnej sprzedaży. GoPro - w szczycie była kiedyś wyceniana na ponad 10 mld USD, ale trudna rywalizacja rynkowa i nietrafione premiery produktów spowodowały, że spółka wpadła w poważne kłopoty i dziś jest warta zaledwie ok. 770 mln USD. Według źródeł, potencjalna umowa z Xiaomi może wycenić GoPro na 1 mld USD, co stanowi premię 30% do obecnej ceny. Dlaczego Xiaomi, z udziałem 7,2 proc. w rynku, czwarty po Apple, Samsung i Huawei największy producent smartfonów, miałby kupić zdemolowane GoPro? Spółka jest niedroga (i może być jeszcze tańsza, gdyż prognozy GoPro na bieżący rok są raczej pesymistyczne) dla Chińczyków, którzy w ubiegłym roku wygenerowali 18 mld USD przychodu, a większość ich sprzedaży ma miejsce w Chinach. Zakup mógłby być dobrym fundamentem na kolejną ekspansję na rynek amerykański, na którym chińska spółka jest już obecna pośrednio w Yi Technology, która sprzedaje tańsze kamery sportowe niż GoPro. Jest to podobny model do inwestycji Xiaomi w Huami (HMI  ) - oddzielnej firmy, która produkuje popularne akcesoria do produktów Xiaomi. Kupując więc akcje GoPro, Xiaomi stworzyłby sam sobie konkurencję i dlatego cześć analityków traktuje tego newsa raczej z przymrużeniem oka.

W ciągu ostatnich trzech lat, akcje GoPro spadły zdrowo ponad 90 proc, a spółka jest czołówce top loserów ostatniej dekady. Dla Amerykanów ewentualne przejęcie to w gruncie rzeczy, ostatnia deska ratunku, zanim zostaną doszczętnie zadeptani przez silniejsze koncerny.