Walmart (WMT  ), amerykański gigant, wycofuje się z Japonii. Jednak niektóre rynki są trudne do podbica, o czym przekonali się Amerykanie.

Sieć supermarketów tym samym poddaje się po prawie 20 latach prób podbicia rynku na Wschodzie. Walmart w Japonii inwestował w sieć Seiyu. W 2002 roku amerykańska sieć kupiła 37% udziałów w Seiyu Group, następnie, w 2005 roku, większość udziałów, by w 2008 roku przejąć 100%. Przez ten czas Seiyu było jedną z największych sieci supermarketów w Japonii, przynajmniej według samego Walmarta. We wczesnych latach Amerykanie zainwestowali ponad miliard dolarów, wdrażając w Kraju Kwitnącej Wiśni swoje systemy dystrybucji i komputerowe. Nigdy jednak inwestycja Walmarta nie przebiła ,,szklanego sufitu", dlatego też nic dziwnego, że następuje wycofanie się z inwestycji. Mimo to, Seiyu może się pochwalić niemała liczbą lokalizacji. W październiku funkcjonowało 331 sklepów.

Teraz jednak czas na zmiany. Walmart sprzeda większość swoich udziałów innym gigantom. Według oficjalnych informacji są to KKR i Rakuten.

KKR, kiedyś znane jako Kohlberg Kravis Roberts & Company, to amerykańska firma inwestycyjna obecna na rynku od 1976 roku. Rakuten, natomiast, to japoński gigant e-commerce z Tokio, funkcjonujący od 1997 roku. Japończycy zaznaczają swoją obecność także na innych rynkach, sponsorując między innymi piłkarską FC Barcelonę. Teraz KKR i Rakuten mają przejąć udziały Walmarta w Japonii.

KKR przejmie 65%, a Rakuten 20%. Reszta pozostanie na razie w rękach Walmarta. Transakcja zamknie się w sumie 172,5 miliarda jenów, czyli 1,6 miliarda dolarów.

Należy zauważyć, że Walmart oprócz Japonii ma też swoje wielkie inwestycje w Indiach i Chinach, na czym mocno się skupia w ostatnich latach. Trzeba jednać przyznać, że o sukces w Japonii było niezwykle trudno. Jak wspomniałem wcześniej, trudno było im się przebić. Sporą konkurencję stanowiły lokalne Aeon czy Seven & I Holdings, do którego należy sieciówka 7-Eleven. Obie te firmy na japońskim rynku radzą sobie doskonale, przez co Seiyu nie mogło do końca znaleźć dla siebie miejsca. Walmart próbował użyć swojej globalnej siły przetargowej, wprowadzając w Japonii niskie ceny, jednak w przeciwieństwa do USA, nie udało się to. Oprócz wspominanych wcześniej lokalnych gigantów, opór stawiało także mniejsze dyskonty, a także... apteki.

Co ciekawe, Walmart nie jest pierwszą ,,ofiarą" japońskich supermarketów. A próbowało wielu. Carrefour z Francji próbował, ale uciekł z Japonii w 2005 roku. To samo brytyjskie Tesco - oni z kolei przestali próbować w 2011 roku. Widać więc, że Zachodni giganci, mimo ogromnego kapitału, mają wielkie problemy z podbiciem japońskich rynków.

Jako ciekawostkę można dodać fakt, że to nie pierwszy dal pomiędzy Walmartem a Rakuten. W 2018 roku firmy współpracowały przy platformie internetowej do sprzedaży artykułów spożywczych w Japonii, a także ułatwiającej kupno e-booków przez amerykańskich klientów.