W niedzielny wieczór w Tempe, w stanie Arizona, testowy samochód autonomiczny śmiertelnie potrącił pieszą. Pierwsze w historii takie zdarzenie zwróciło uwagę na kwestie bezpieczeństwa i etyki w związku z szybkim rozwojem technologii.

Stało się! Volvo XC90 testujące system samoprowadzenia się pojazdu stworzony przez Ubera w niedzielę około godziny 22 potrącił 49-letnią kobietę przechodzącą przez ulicę w Tempe na przedmieściach Phoenix. W wyniku obrażeń zmarła ona w szpitalu. To pierwsza śmiertelna ofiara nowej technologii, która miała uczynić ruch uliczny bezpieczniejszy. Niestety pomimo zaawansowanych systemów, czujników i radarów nie widać było śladów hamowania. Tragedii nie pomógł uniknąć także siedzący na fotelu kierowcy inżynier testowy Rafael Vasquez, który na początku lat 2000 odsiadywał wyrok więzienia za napad z udziałem broni.

Do wypadku doszło w Tempe w stanie Arizona. Od 2015 r. ten słoneczny stan stał się głównym centrum testów samochodów autonomicznych. Stoi za tym liberalna polityka gubernatora Douga Ducey, który zwolnił firmy chcące testować samokierujące się pojazdy z jakichkolwiek opłat czy raportowania wyników testów i ewentualnych zdarzeń. W konsekwencji na ulicach Arizony jeździ już ponad 600 aut, którymi kieruje komputer. Dla porównania w Kalifornii, liczba ta wynosi jedynie 365. "Arizona stała się dzikim zachodem testowania robotosamochodów z wirtualnie brakiem jakichkolwiek regulacji. Kiedy nie ma szeryfa w mieście, ludzie są zabijani" - twierdzi John Simpson, z organizacji konsumenckiej Consumer Watchdog.

Wypadek, do którego doszło, zwraca uwagę na kwestie bezpieczeństwa w kontekście rozwoju technologii samochodów autonomicznych. Uber do czasu wyjaśnienia sprawy przerwał wszystkie testy. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokurator hrabstwa Maricopa. Na miejscu są także obecni śledczy z Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Transportu i Administracji Bezpieczeństwa Ruchu Autostradowego.

Wstępne informacje wskazują jednak, że trudno oskarżać o całkowitą winę komputer. Pojazd w chwili zderzenia poruszał się z prędkością 38 mil na godzinę, natomiast maksymalna dozwolona prędkość w tymi miejscu wynosi 35 mil na godzinę, czyli była ona w dopuszczalnym przez prawo marginesie. Jak wykazało nagranie z kamery umieszczonej za przednią szybą pojazdu, kobieta weszła na jezdnię poza przejściem dla pieszych w nieoświetlonym miejscu. Manewr ten wykonała z zaskoczenia tuż przed nadjeżdżającym samochodem. "Jest oczywiste, że byłoby bardzo trudno uniknąć tej kolizji niezależnie od trybu prowadzenia" -skomentowała nagranie Sylvia Moir, szef policji w Tempe.

Kluczową kwestią w tej chwili jest ustalenie, dlaczego system nie rozpoczął hamowania. Możliwe, że komputer i podłączone do niego czujniki nie wykrył pieszej, nie zakwalifikował jej jako pieszego albo nie przewidział wtargnięcia na jezdnię. Nie wiadomo jeszcze, czy działania te nastąpiły za późno, aby uniknąć tragedii albo chociaż złagodzić skutki zderzenia, czy też wcale nie nastąpiły. Brak śladów hamowania wskazuje jednak, że komputer mógł w ogóle nie rozpoznać zagrożenia, co jest alarmujące.

Większość osób związanych z technologią pojazdów autonomicznych spodziewała się, że prędzej czy później do takiego zdarzenia dojdzie. Nawet najdoskonalszy system nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, co może się wydarzyć na drodze, dlatego, jakkolwiek okrutnie to nie zabrzmi, było to tylko kwestią czasu. To, na co należy zwrócić uwagę, to częstość występowania błędów. Komputery już teraz dowodzą, że są lepszymi kierowcami niż ludzie. Dlatego spodziewanym efektem rozpowszechnienia się tej technologii jest spadek ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. Przyczyną około 90% wypadków w USA jest błąd ludzki. Co roku na amerykańskich drogach życie traci 40 000 osób, co znaczy, że średnio co ok. 13 minut w wyniku wypadku drogowego ginie jeden Amerykanin. Dlaczego zatem aż tak wiele uwagi poświęcamy temu jednemu wypadkowi?

"Ludzie będą świadomi tej tragedii i tej śmierci, nawet jeśli nie są oni świadomi śmierci setek ludzi, którzy zginęli w wypadkach samochodowych w dzisiejszym dniu" - mówi Bryant Walker Smith, profesor Wydziału Prawa Uniwersytetu Południowej Karoliny. Jak tłumaczy Arun Sundararajan z Uniwersytetu Nowojorskiego "pomimo tego, że ludzie są także podatni na błędy, mamy jako społeczeństwo wiele dekad zrozumienia dla tych błędów." Właśnie obawy o bezpieczeństwo tej rewolucyjnej technologii w sporej części społeczeństwa mogą spowolnić jej implementację. Głośne stają się opinie, że testy uliczne powinny być poddane ściślejszej regulacji albo całkowicie zakazane. W ubiegłym tygodniu Waymo (GOOG  ), główny konkurent Ubera na rynku samochodów autonomicznych, opublikował film z testów w zlokalizowanym 12 mil od Tempe mieście Chandler, gdzie testowane są samochody, gdzie inżynier nie ma możliwości przejęcia kontroli nad pojazdem. Ma on przyzwyczaić opinię publiczną do widoku samochodów bez kierowcy za kierownicą i przełamać ich lęk wobec tej technologii. Zarząd firmy już jakiś czas temu przewidział, że pierwszy poważny wypadek z udziałem samochodu autonomicznego, może doprowadzić do nałożenia na firmę sporych obostrzeń.

Liberalne zasady testów ulicznych nie były jedyną przyczyną popularności Arizony, jako miejsca, gdzie niemal wszystkie liczące się firmy sprawdzają swoje rozwiązania. Z pośród wielu czynników, można także wymienić mniejsze obawy ze strony mieszkańców. Okolice Phoenix są coraz częściej nazywane Wschodnią Doliną (Krzemową), ze względu na sporą obecność firm technologicznych np. Intela (INTC  ), który zatrudnia tu 10 000 osób. Wiele działających tu firm jest dostawcami łańcucha dostaw do systemów pojazdów autonomicznych. Osoby mające na co dzień kontakt z tą technologię są bardziej świadome, jak ona działa i nie boją się, gdy samochód bez kierowcy przejedzie koło ich domu.

Wzrost świadomości społeczeństwa o zasadach działania samochodów autonomicznych będzie kluczowy dla szybkiej kontynuacji prac nad rozwojem i implementacją tej technologii w codziennym życiu. Choć śmierć każdej osoby jest niewyobrażalną tragedią, to emocjonalna reakcja na niedzielny wypadek (przedstawiona w przejaskrawiony sposób na początku artykułu) jest znacznie przesadzona. Konieczne jest przełamanie obaw związanych z tą technologią, ponieważ ostatecznie ma ona sprawić, że na drogach będzie mniej przemilczanych śmiertelnych wypadków spowodowanych często zwykłą ludzką głupotą czy brawurą.