Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego, globalne obawy przesunęły się z problemów zdrowotnych związanych z koronawirusem na rosnącą niepewność związaną z bezpieczeństwem i stabilnością polityczną. Warto dokonać podsumowania tego, jak kształtują obecnie główne ryzyka na arenie międzynarodowej.

Globalna wojna jest bardzo mało prawdopodobna, ale nie można wykluczyć takiego scenariusza

Konflikt niesie ze sobą szczególne ryzyko dla państw członkowskich NATO, które graniczą z Ukrainą i Rosją i które mogą zostać wciągnięte w jego następne fazy. Rosja może również zaatakować każdy kraj, który jej zdaniem wspiera Ukrainę, dostarczając jej pomoc lub popierając środki karne, i przygotowała swoje siły odstraszania nuklearnego. Do najbardziej prawdopodobnych punktów zapalnych należą państwa członkowskie NATO, takie jak Polska, Rumunia i kraje bałtyckie z dużą mniejszością rosyjską (Estonia i Łotwa), a także Litwa. Zgłaszanie przez Finlandię i Szwecję chęci przystąpienia do NATO również może wywołać rosyjski odwet, zwłaszcza w okresie po tym, jak oba kraje złożyły wnioski o przyjęcie do Sojuszu, ale nie są jeszcze jego członkami. Mołdawia, a przede wszystkim separatystyczny region Naddniestrza, również może stać się punktem zapalnym globalnego konfliktu.

Konsekwencje wojny światowej byłyby katastrofalne, począwszy od wykorzystania przez Rosję i USA ataków cybernetycznych w celu zniszczenia kluczowej infrastruktury medycznej i transportowej oraz przeprowadzenia ataków rakietowych na obiekty wojskowe. Gospodarka światowa popadłaby w głęboką recesję, z poważnymi konsekwencjami dla ludzi i dużą liczbą ofiar śmiertelnych. Konfrontacja taka wiązałaby się z mniej prawdopodobnym ryzykiem przyjęcia formy nuklearnej, co miałoby katastrofalne skutki dla głównych miast w Rosji, USA i Europie.

Rynki wschodzące odczuwają dotkliwe skutki

Nawet jeśli nie dojdzie do poważnego globalnego konfliktu, zachodnie sankcje wobec Rosji i wysokie ceny surowców będą napędzać wysoką inflację, co zwiększy ryzyko makroekonomiczne i ryzyko związane z bezpieczeństwem żywnościowym na rynkach wschodzących. Przed inwazją Rosji na Ukrainę, oba kraje były głównymi graczami na rynku pszenicy, odpowiadając za 30% światowego handlu pszenicą. Biorąc pod uwagę pogląd, że wojna najprawdopodobniej nie zakończy się przynajmniej przez kilka kolejnych miesięcy, już teraz rynek oczekuje, że ceny pszenicy wzrosną o 38% w 2022 r., po 32% wzroście w 2021 r. Jednocześnie modele zmian klimatycznych wskazują na zwiększoną częstotliwość susz i fal upałów, takich jak te, które nawiedziły Kanadę, USA, Grecję, Turcję i Brazylię zeszłego lata. W połączeniu z wojną na Ukrainie, ekstremalne zjawiska klimatyczne mogą doprowadzić do poważnych skoków cen i spowodować globalny niedobór zbóż. W rezultacie świat może stanąć w obliczu przedłużającego się okresu niedoboru pszenicy i gwałtownie rosnących cen, co zwiększyłoby ryzyko braku bezpieczeństwa żywnościowego (a nawet głodu) i poważnie wpłynęłoby na globalny wzrost gospodarczy.

Rosyjskie zagrożenia energetyczne utrzymują Europę w niepewności

Rosja pozostaje największym na świecie eksporterem gazu ziemnego i nadal wywiera znaczący wpływ na Europę, która w zeszłym roku importowała z Rosji 40% gazu. W odpowiedzi na szkodliwe sankcje zachodnie i powolne postępy w inwazji na Ukrainę Rosja może wstrzymać dostawy gazu do wszystkich gospodarek europejskich. Taki scenariusz zaczął się realizować 27 kwietnia, kiedy Rosja wstrzymała dostawy gazu do Bułgarii i Polski. Oba kraje odpowiadają jedynie za 6,5% całkowitego eksportu gazu ziemnego do Europy i już wcześniej ogłosiły plany zaprzestania importu rosyjskiej energii do końca 2022 r. Istnieją jednak obawy, że Rosja może odciąć dostawy gazu do innych krajów europejskich.

Odcięcie dostaw w całej UE spowodowałoby wzrost cen gazu w Europie do rekordowych poziomów. Ceny skroplonego gazu ziemnego (LNG) na świecie również by wzrosły, a dostawcy nie byliby w stanie zaspokoić rosnącego globalnego popytu z powodu braku przepustowości terminali do odgazowywania LNG. Konsumenci w Azji, która jest głównym odbiorcą dostaw LNG, musieliby liczyć się ze wzrostem cen energii, ponieważ Rosja nie byłaby w stanie skierować wystarczających dostaw. Produkcja przemysłowa w Europie ucierpiałaby, ponieważ rządy próbowałyby ograniczyć zapotrzebowanie na energię elektryczną, a wzrost cen konsumpcyjnych zmniejszyłby siłę nabywczą Europejczyków.

UE ma większe trudności w relacjach z Chinami

Oprócz wojny na Ukrainie, UE ma coraz bardziej napięte stosunki z Chinami. Niechęć Chin do potępienia inwazji Rosji, a także przestrzeganie przez Pekin praw człowieka, nierówne traktowanie firm europejskich i chińskich oraz model przemysłowy oparty na subsydiach spowodowały w ostatnich miesiącach wzrost napięć. Jeśli stosunki UE-Chiny ulegną dalszemu pogorszeniu, UE może zdecydować się na zastosowanie sankcji wobec chińskich firm w postaci zakazu importu, inwestycji i przejęć. Ograniczenie dostępu do europejskich przepływów finansowych spowodowałoby dalsze zakłócenia działalności dotkniętych nimi chińskich przedsiębiorstw i sprawiłoby, że firmy unijne działające w Chinach byłyby narażone na odwet ze strony władz chińskich.

W takim scenariuszu Chiny mogłyby zablokować eksport surowców, które są ważne dla autonomii strategicznej UE i programów transformacji ekologicznej, takich jak metale ziem rzadkich. Wynikająca z tego wojna handlowa między Chinami a UE doprowadziłaby do wzrostu kosztów zarówno dla firm europejskich, jak i chińskich, a także do ograniczenia inwestycji, eksportu i importu między oboma krajami.