Międzyrządowy Zespół ONZ ds. Zmian Klimatu (IPCC) przedstawił w poniedziałek pierwszy kompleksowy raport na temat stanu klimatu naszej planety od 2013 roku. W geście jedności przedstawiciele wszystkich 95 krajów członkowskich poparli wnioski zawarte w raporcie, które bezpośrednio łączą działalność człowieka z niedawnymi falami niestabilnych warunków pogodowych i na nowo określają między innymi wrażliwość klimatu Ziemi na emisje wynikające z działalności człowieka.

"Od dziesięcioleci wiemy, że klimat się ociepla, ale ten raport mówi nam, że ostatnie zmiany są powszechne, szybkie i nasilające się, bezprecedensowe od tysięcy lat" - powiedział Ko Barret, jeden z wiceprzewodniczących zespołu i starszy doradca klimatyczny w amerykańskiej Narodowej Służbie Oceanicznej i Meteorologicznej (NOAA). "Ponadto bezsporne jest, że działalność człowieka powoduje zmiany klimatyczne".

W raporcie IPCC przeanalizowano wyniki 14 000 indywidualnych badań klimatycznych, aby dojść do wniosków, z których niektóre były bardziej ponure niż inne. Na przykład naukowcy zajmujący się klimatem uważają, że hipotetyczne podwojenie emisji przez człowieka doprowadziłoby do skoku temperatury o 2,4-5°C, co stanowi znacznie węższy zakres niż wcześniej sądzono. Wspomniane odkrycia niszczą wszelką nadzieję, że skutki niekontrolowanej zmiany klimatu spadną w kierunku umiarkowanego końca spektrum.

IPCC ustalił, że w atmosferze krąży obecnie taka ilość zanieczyszczeń, która może doprowadzić do ogrzania planety o 1,5°C, tj. limitu wyznaczonego przez paryskie porozumienie klimatyczne. Jednak zanieczyszczenie drobnymi cząstkami łagodzi obecnie wpływ emisji tych gazów cieplarnianych poprzez rozpraszanie światła słonecznego w atmosferze i powodowanie spadku temperatury.

Niemniej jednak z danych wynika, że lata 2010-2020 były najgorętszą dekadą od 125 000 lat. Tymczasem poziom CO2 jest wyższy niż w ciągu ostatnich 2 milionów lat, a stężenia silniejszych gazów cieplarnianych, metanu i dwutlenku azotu osiągnęły szczyt z ostatnich 800 000 lat. Jednocześnie światowy poziom mórz nadal rośnie w tempie około 0,25 cm rocznie.

W raporcie stwierdza się, że ​​wpływ człowieka na lód morski może być nieodwracalny przez tysiąclecia, a poziomy mórz prawdopodobnie będą się podnosić przez stulecia. W każdym scenariuszu oczekuje się, że globalne temperatury będą coraz wyższe do połowy wieku. Wówczas, w zależności od wysiłków ludzkości zmierzających do ograniczenia emisji, temperatury mogą nadal rosnąć o 1,5-2°C do końca stulecia.

Jest jednak nadzieja. W raporcie czytamy, że ​​po kilku dekadach niemal zerowych emisji klimat na Ziemi powinien się ustabilizować.

Nauka o klimacie stale się rozwija, a dziesięciolecia fal upałów, susz i bezprecedensowych huraganów wyostrzyły narzędzia badaczy do tego stopnia, że ​​poszczególne zdarzenia pogodowe można teraz z pewnością przypisać działalności człowieka. Na przykład w przypadku letniej fali upałów, która dotknęła zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, grupa badawcza World Weather Attribution doszła do wniosku, że rekordowy poziom osiągnięty w tym czasie byłby "praktycznie niemożliwy", gdyby nie zmiana klimatu spowodowana przez człowieka.

"Kiedy przyjrzymy się tegorocznej fali upałów w Kanadzie i intensywnym opadom w Niemczech, myślę, że pokazuje to, że zmiany klimatu nie oszczędzają nawet wysoko rozwiniętych krajów" - Sonia Seneviratne, starszy naukowiec w ETH w Zurychu w Szwajcarii i główny współautor raportu powiedziała The Wall Street Journal. "Tak naprawdę nie mamy już czasu na adaptację, ponieważ zmiana następuje tak szybko".