Dwudziesty ósmy tydzień urzędowania Trumpa upłynął pod znakiem zwolnień, dyskusji wokół projektu ustawy imigracyjnej oraz stale rozwijającego się śledztwa w sprawie powiązań z Rosją. Specjalny prokurator Robert Mueller powołał tzw. wielką ławę przysięgłych, która ma zbadać ewentualne kontakty prezydenta i jego otoczenia z przedstawicielami Kremla. Ławnicy zajmą się również kulisami zwolnienia dyrektora FBI Jamesa Comeya i finansami Paula Manaforta, który kierował kampanią wyborczą Trumpa, oraz Michaela Flynna, byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego. Rozszerzenie zakresu śledztwa stanowi istotne posunięcie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w przeszłości wielką ławę przysięgłych powoływano, by zdobyć ważne dokumenty i skłonić nowych świadków do złożenia zeznań.

Sam prezydent zaprezentował odmienne niż do tej pory stanowisko wobec Rosji, zatwierdzając kolejne sankcje ekonomiczne. Ustawa stanowi reakcję na próbę ingerencji w wybory prezydenckie w 2016 r. Ewentualna zmiana przepisów przez Trumpa będzie wymagała zgody Kongresu. Prezydent stwierdził, że projekt jest "bardzo wadliwy", lecz mimo to podpisze go "w imię jedności". Wygląda na to, że ustawa faktycznie sprzyja jedności: została poparta przez obie partie zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i w Senacie. W odpowiedzi na sankcje prezydent Rosji Władimir Putin zredukował personel amerykańskich placówek dyplomatycznych.

Trump wywołał zamieszanie równie kontrowersyjnym posunięciem: zwolnił szefa Kancelarii Białego Domu Reince'a Priebusa, publikując na Twitterze gratulacje dla jego następcy, Johna Kelly'ego. Priebus zajmował stanowisko przez sześć miesięcy. Jego krótki staż wydaje się jednak wyjątkowo długi w porównaniu do okresu urzędowania Anthony'ego Scaramucciego, byłego już dyrektora ds. komunikacji. Został on zdymisjonowany po zaledwie dziesięciu dniach, aby nowy szef Kancelarii Białego Domu mógł rozpocząć pracę z zupełnie nowym zespołem podwładnych.

Mural na granicy USA i Meksyku
Mural na granicy USA i Meksyku

Jeśli nowa ustawa imigracyjna, znana jako RAISE Act ("The Reforming American Immigration for a Strong Economy Act"), wejdzie w życie, imigranci będą przyjmowani do USA w oparciu o system punktowy. Urzędnicy wezmą pod uwagę wykształcenie, wiek i znajomość języka angielskiego. Imigrant otrzyma też dodatkowe punkty, jeśli przedstawi złożoną mu ofertę zatrudnienia. Aby projekt został przyjęty, musi uzyskać poparcie 60 senatorów. Republikanie mają 52 głosy, potrzebne jest więc jeszcze 8.

Marco Rubio, republikański senator z Florydy, stwierdził odważnie: "Ten projekt nie przejdzie. Osobiście nie zgadzam się z odgórnie ustalonym limitem wydawanych zielonych kart. Sądzę, że ich liczba powinna zmieniać się w zależności od zapotrzebowania".