W ciągu ostatnich kilku lat Stany Zjednoczone odnotowały znaczący wzrost liczby szkół czarterowych.

Obecnie około trzy miliony uczniów w całym kraju są zapisani do jednej z nich. Szkoły czarterowe są finansowane ze środków publicznych, ale działają jako przedsiębiorstwa prywatne. Mogą zignorować wszystkie wytyczne stanowe, z wyjątkiem standaryzowanych egzaminów, oraz zdecydowanie różnić się pod względem liczby uczęszczających do nich uczniów.

Wiele rodzin uważa, że szkoły czarterowe dają rodzicom, szczególnie tym o niskich dochodach, możliwość wyboru miejsca, w którym ich dziecko otrzymuje wykształcenie. Vouchery umożliwiają rodzinom ubieganie się o pokrycie wydatków o równowartości około 10 000 USD odpowiadającym rocznym kosztom edukacji dziecka w szkole publicznej na skierowanie go do wybranej przez siebie szkoły prywatnej lub religijnej. Zwolennicy tego systemu twierdzą, że szkoły czarterowe umożliwiają zagrożonej młodzieży otrzymanie wykształcenia, którego inaczej mogłaby zostać pozbawiona. Przeciwnicy systemu szkół czarterowych wskazują jednak na szereg problematycznych tendencji w tej branży: rosnący podział, korupcję, konflikty finansowe i wykorzystanie środków publicznych na rzecz interesów prywatnych.

Jednak największy sprzeciw wobec szkół czarterowych opiera się wyłącznie na ich słabych wynikach. Raport Pensylwanii za rok akademicki 2012-2013 wykazał, że średnia punktacja SPP [School Performance Profile] dla tradycyjnych szkół publicznych wynosiła 77,1, podczas gdy wynik dla szkół czarterowych wynosił 66,4. Szkoły czarterowe online uzyskały jeszcze niższy wynik z punktacją SPP wynoszącą 46,8. Raporty te są szczególnie niepokojące, ponieważ ze szkół czarterowych korzystają głównie uboższe rodziny i ich dzieci. Kolejnym czynnikiem budzącym niepokój jest powstały podział. Wynika on z faktu, że członkowie uboższych rodzin, szczególnie z ośrodków miejskich, to osoby o odmiennym kolorze skóry. Inny raport Gordona Lafera, ekonomisty politycznego z Uniwersytetu w Oregonie, wykazał, że w rozwijającym się sektorze niskobudżetowych czarterów w mieście Milwaukee, będącym domem dla najstarszego czarterowego systemu szkolnictwa w kraju, programy nauczania tych szkół obejmowały niewiele więcej niż standaryzowane czytanie i przygotowanie do egzaminu z matematyki. Większość nauczycieli było niedoświadczonych, a ponadto często ich zmieniano. Lafer pyta: "Dlaczego model edukacyjny uważany za niewłaściwy dla bardziej uprzywilejowanych dzieci z przedmieść jest tak energicznie promowany - a wręcz wymuszany - w przypadku biednych dzieci?". Tendencje zaobserwowane w tych rejonach są identyczne w całym kraju.

Jednak szkoły czarterowe, często nazywane żyłą złota, są zdecydowanie preferowane przez fundusze hedgingowe i Wall Street. Postanowienia ustawy o odnowieniu ulgi podatkowej z 2000 r., podpisanej przez prezydenta Clintona w 2001 r., przewidywały ulgi podatkowe dla przedsiębiorstw, które przenoszą się i zatrudniają mieszkańców obszarów miejskich i wiejskich, uznanych za dotknięte kryzysem ekonomicznym.

Odkąd ulgi podatkowe zostały odnowione, banki i fundusze akcyjne, które na nich korzystają, czerpią ogromne zyski. Mogą je łączyć z każdą inną dodatkową ulgą podatkową, a także pobierać odsetki od udzielanych pożyczek. Ponadto, zagraniczni inwestorzy, którzy inwestują minimum pół miliona dolarów w firmy bezpośrednio związane ze szkołami czarterowymi, zyskują uprawnienia do wykupienia wiz imigracyjnych dla siebie i swoich rodzin. Nic więc dziwnego, że firmy tak znane jak Facebook (FB  ), Eminent Properties Trust i inne, zainwestowały miliony w szkoły czarterowe.

Ostatnie badania sugerują, że opłacalność szkół czarterowych odbija się na uczniach, jako że szkoły czarterowe przekazują pieniądze do kieszeni administratorów i inwestorów. Jednak obawy społeczeństwa nie przeważają na razie rentowności systemu, który pozwala na prywatne zarządzanie funduszami publicznymi.