Założony przez trzech byłych studentów Uniwersytetu Stanforda z Doliny Krzemowej - DoorDash (DASH  ) - największy w USA zewnętrzny dostawca w gastronomii, w środę zadebiutuje na giełdowym parkiecie. Choć oferta IPO jest jedną z najbardziej wyczekiwanych, jest mocno dyskutowana i nie brakuje głosów krytyki.

DoorDash planuje pozyskać ze sprzedaży 33 milionów akcji w przedziale cenowym 90 do 95 USD około 3,1 miliarda USD. Jeszcze kilka dni wcześniej akcje miały kosztować od 75 do 85 USD. Zaktualizowana cena akcji wycenia DoorDash na około 30 miliardów USD. Niektórzy analitycy wskazują, że to bardzo wysoka cena, zważywszy, że jest dwukrotnie wyższa niż podczas ostatniej prywatnej rundy finansowania z czerwca br. (16 miliardów USD) oraz fakt, że potrzebna była pandemia i zamknięcie restauracji na cztery spusty dla klientów z ulicy, aby operator aplikacji mógł wykazać jakikolwiek kwartalny zysk brutto. Niewiele jak na 7 lat działalności.

Według prospektu firma ma zarejestrowanych w bazie ponad 18 milionów klientów i 1 milion dostawców pracujących dorywczo. Na amerykańskiej ziemi konkuruje głównie z Grubhub (GRUB  ) (w trakcie przejęcia przez Just Eat Takeaway.com za 7,3 miliarda USD) oraz Uber Eats/Postmates (UBER  ) (Uber przejął Postmates za 2,7 miliarda USD). Rynek usług dostaw jedzenia w USA jest mocno skonsolidowany, konkurencyjny i podzielony właśnie pomiędzy wskazanych usługodawców, z których DoorDash ma połowę udziału (Uber Eats/Postmates 33%, Grubhub 16 %). Spółka działa także w Kanadzie i Australii i planuje ekspansje na inne kraje.

Podstawowa działalność firmy wygląda zdrowiej niż konkurencji - DoorDash wyraźnie rośnie szybciej niż Grubhub, który odnotował wzrost przychodów o 36% r/r w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy bieżącego roku. Ale kiedy Grubhub zostanie przejęty, będzie znacznie większy niż DoorDash. Koncentracja w branży może spowodować, że marketing i koszt pozyskania klienta będzie droższy, a wygenerowanie znaczącego zwrotu z tychże inicjatyw będzie trudne.

Według spółki trend nasilających się dostaw zamówień gastronomicznych rośnie od lat, to jednak dopiero pandemia COVID-19 dodała firmie turbodoładowania. Zamknięcie lokali gastronomicznych w całym kraju lub ich działalność w mocno restrykcyjnych warunkach spowodowały, że DoorDash miał pełne ręce roboty. Do końca września br. firma obsłużyła 543 miliony zamówień (trzykrotny wzrost r/r), a przychody za dziewięć miesięcy do 30 września 2020 roku wyniosły 1,9 miliarda USD, co stanowi wzrost o 226% w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku (587 milionów USD). Doordash wykazał także 149 milionów USD strat. Jeśli zestawić to ze stratą 534 miliony USD w 2019 roku, DoorDash faktycznie zrobił postęp.

Nie da się nie zauważyć, nawet na naszych ulicach, że biznes dostaw jedzenia zrobił się modny i nawet Polacy coraz częściej korzystają z tego modelu (kosztem lokali gastronomicznych, które płacą Uberowi, Pyszne czy Glovo lichwiarskie prowizje). Komentatorzy za oceanem wskazują, że chociaż dane finansowe DoorDash można uznać za imponujące, martwi ich fakt, że nawet w trakcie pandemii i połowie udziału w rynku, firma nie umie na tym zarobić. W ocenie pesymistów faza hiperwzrostu właśnie dobiega końca, a w kolejnych dwóch latach dynamika przychodów drastycznie spadnie. IPO odbywa się na ostatnią chwilę, na kilka miesięcy przed masowym stosowaniem szczepionek na COVID-19, co z punktu widzenia biznesu DoorDash nie jest dobrą wiadomością. Kiedy życie wróci do względnej normalności, najpewniej większość klientów wybierze restauracje, niż aplikacje. A restauracje będą chciały jak najszybciej zneutralizować ilość zamówień przez apki, bo to dla nich żaden interes. Firma może nigdy nie przynieść trwałego zysku. Innymi słowy jedzenie będzie tak długo dostarczane pod drzwi, jak długo ktoś będzie chciał do tego dopłacić. IPO jest bardzo drogie, a perspektywa mało ekscytująca. Nie brak głosów, że IPO jest tylko po to, aby inwestorzy prywatni mogli częściowo wyjść ze spółki, ubierając inwestorów publicznych w drogie akcje, zanim ci zorientują się, że biznes dostaw nie jest rentowny w obecnej formie.