Jack Ma i Alibaba (BABA  ) mają kłopoty - i nie chodzi tylko o ,,zniknięcie" miliardera.

Jakiś czas temu w mediach gruchnęła informacja o zniknięciu założyciela Alibaby z życia publicznego. Swoje ostatnie wystąpienie w szerszym gronie wygłosił w październiku w Szanghaju, podczas konferencji.

Wtedy zaczęły się kłopoty - Ma skrytykował państwo chińskie i ich regulatorów. Było to wtedy, gdy firma miliardera zajmująca się technologiami finansowymi, Ant Group, przygotowywała się do największego IPO na świecie. Ma w swoim wystąpieniu ocenił, że władza chińska hamuje innowacje i ich nie wspiera. Dostało się również krajowym bankom, które miliarder oskarżył o posiadanie ,,mentalności lombardu".

Reakcja władz na te słowa była szybka. IPO zostało wycofane, a Ma i przedstawiciele Ant Group wezwani na spotkanie. Od tamtego czasu regulatorzy władzy zalecili również restrukturyzację firmy, co znacząco utrudniło jej funkcjonowanie. Dodatkowo, przeciwko Alibabie, najcenniejszemu dziecku Jacka Ma, wszczęte zostało dochodzenie antymonopolowe.

To pokazuje, że Ma w Chinach jest postacią, która mimo swoich koneksji i majątku, nie pozostaje nietykalna. Status miliardera w swoim rodzinnym kraju jest mocny, jednak wciąż nie może sobie pozwalać na tyle, co jego znajomi na przykład ze Stanów Zjednoczonych. Wielki sukces właściciela Alibaby nie chroni go od utarczek z chińskim rządem.

Od tamtego wydarzenia minęło już trochę czasu, ale Ma wciąż nie pokazuje się publicznie. Według Davida Fabera z CNBC po prostu się ukrywa i celowo nie pojawia się w szerszym otoczeniu - właśnie przez napięte relacje z chińskim rządem. Uspokoiło to spekulacje, które sugerowały, że Ma mógł zostać porwany przez zagrożenie, jakie stanowi dla Komunistycznej Partii Chin.

Ma jednak ma też inne problemy na głowie. Alibaba kończy ze swoją usługą streamująca muzykę, czyli Xiami.

Jeszcze kilka lat temu wydawałoby się to niewiarygodne. Xiami było ,,chińskim Spotify" i posiadało niezwykle szeroką bibliotekę muzyczną. Usługa powstała w 2008 roku, jednak mocniej wystrzeliła właśnie po zakupie przez Alibabę w 2013 roku.

Xiami wyróżniało się wieloma rzeczami; ciekawym designem, dobrym interfejsem, a także dużym wsparciem dla niezależnych muzyków z Chin. Problemy przyszły, gdy w 2016 roku zaczęła się walka o prawa autorskie do muzyki. Konkurent Xiami, Tencent, kupił pakiet większościowy w China Music Group, co pomogło im usadowić się w pozycji hegemona branży streamingu muzyki. W 2017 roku aplikacje Tencenta przejęły już 75% rynku. Sprawiło to, że Xiami zaczęło tracić swoje wpływy. Prawa autorskie zostały niemalże zmonopolizowane przez konkurenta, co sprawiło dość szybki odpływ bazy użytkowników Xiami. W międzyczasie pojawił się także nowy gracz - NetEase, który rzucił rękawice dominującemu Tencentowi i wciąż trzyma się nieźle, czego nie można było powiedzieć o Xiami. Decyzja o wycofaniu się z rynku wydaje się być rozsądna.

Jack Ma i Alibaba mają więc przed sobą gorący okres. Wydaje się też, że sprawa z postępowaniem jest solidną nauczką dla chińskich bogaczy - by się zbytnio nie wychylali. Nikt z nich jednak nie jest większy niż państwo, nawet, jeśli jego ekstrawagancki sposób bycia sugeruje czasem inaczej.