W ubiegłym tygodniu specjalny prokurator Robert Mueller wezwał Trump Organization do wydania dokumentów, które mogą mieć związek z ingerencją Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku. Działania Muellera zostały skrytykowane przez prezydenta Trumpa, który na swoim koncie na Twitterze napisał: "Dlaczego zespół Muellera składa się z 13 zatwardziałych Demokratów, kilku wielkich zwolenników nieuczciwej Hillary i zerowej liczby Republikanów? Niedawno dołączył do nich kolejny Demokrata... czy ktokolwiek uważa, że to jest fair? A, i jeszcze jedno, nie ma ŻADNEJ ZMOWY!" Prezydent USA po raz kolejny próbuje przekonać Amerykę, że śledztwo w sprawie rosyjskiego wpływu na wybory jest prowadzone w stronniczy sposób. Wielu wpływowych Republikanów również wyraziło swój brak zaufania do Muellera i jego zespołu, podczas gdy część ich partyjnych kolegów miała na ten temat zgoła odmienne zdanie. "Jeżeli próbowałby [zwolnić Muellera], byłby to początek końca jego prezydentury, ponieważ żyjemy w państwie prawa" - powiedział w wywiadzie dla CNN republikański senator Południowej Karoliny Lindsey Graham. - "Jeżeli chodzi o pana Muellera, to podąża on śladem dowodów i myślę, że ważne jest, aby mógł wykonywać swoją pracę bez zakłócania. Wielu Republikanów podziela moje zdanie." Znaczna część polityków uważa, że jeżeli Trump spróbowałby pozbyć się Muellera, jego administracja już nigdy nie zdołałaby odbudować swojej wiarygodności.

Reakcją Białego Domu na sprawę rosyjską była czwartkowa zapowiedź wprowadzenia długo wyczekiwanych sankcji wobec kraju Władimira Putina. W ten sposób rząd federalny miałby ukarać Rosję za próby wpływania na wyniki wyborów prezydenckich oraz za ciągłe ataki hackerskie. Administracja Trumpa zdążyła już obciążyć sankcjami 19 osób oraz 5 podmiotów. Sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych Steven Mnuchin zapewnił, że "administracja przeciwdziała oraz konfrontuje się ze szkodliwymi działaniami cyberprzestępczymi Rosji, których przykładem może być próba ingerencji w wybory w USA, groźne ataki hackerskie oraz naruszenie infrastruktury krytycznej." Najnowsze raporty potwierdziły, że rosyjski wywiad próbował wyrządzić szkody w amerykańskiej sieci energetycznej. Sankcje wymierzone są w rosyjską Agencję Badań Internetu odpowiedzialną za tworzenie fałszywych kont na portalach społecznościowych, w tym w Jewgienija Wiktorowicza Prigożina, jednego z jej najważniejszych sponsorów. Ukarana zostanie także Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, rosyjski Główny Zarząd Wywiadowczy oraz kilka innych zamieszanych w sprawę agencji wywiadowczych i osób. Nie wiadomo jeszcze, jak na sankcję zareagują władze Rosji.

Jeżeli chodzi o inne wydarzenia ze Stanów Zjednoczonych: prezydent Trump musiał zmierzyć się z dużą stratą. W specjalnych wyborach w Pensylwanii Demokrata Conor Lamb pokonał republikańskiego kandydata Ricka Saccone'a. Trump oraz wiceprezydent USA Pence osobiście wspierali kandydaturę Saccone'a, dlatego też zwycięstwo Lamba w stanie zdominowanym przez zwolenników Partii Republikańskiej źle wróży pozostałym konserwatywnym kandydatom startującym w nadchodzących wyborach uzupełniających w listopadzie. Przed rosnącym poparciem dla Demokratów na terenie Republikanów ostrzegał sam spiker Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Paul Ryan. Co ciekawe, Lambowi udało się przeprowadzić kampanię wyborczą, tuszując swój związek z Partią Demokratyczną. Startował jako niezależny myśliciel o demokratycznych poglądach, równocześnie odwołując się do kwestii, które konserwatywni wyborcy uważają za święte, na przykład prawa do posiadania broni. Lamb może teraz w pewien sposób zainspirować innych Demokratów do zastosowania podobnej strategii podczas swoich kampanii w listopadowych wyborach.