Na początku maja Donald Trump wysłał do Pekinu delegację, która reprezentowała interesy USA podczas negocjacji handlowych z Chinami. Rozmowy zakończyły się w piątek 4 maja, jednak żadna ze stron nie może mówić o sukcesie. Nie zostało osiągnięte żadne porozumienie ani nie ustalono terminu przyszłych negocjacji.

"Obie strony zdają sobie sprawę z tego, że wciąż istnieje kilka kwestii spornych i że muszą zintensyfikować prace, aby zrobić postęp" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez chińską agencję prasową Xinhua. - "Obie strony wymieniły się poglądami na temat rozszerzenia eksportu amerykańskich produktów do Chin, handlu usługami, dwustronnych inwestycji, ochrony praw własności intelektualnej, ceł i pozataryfowych środków."

Przedstawienie stanowiska chińskiego rządu przez urzędników i wpływowych doradców odbyło się podczas 3-dniowego seminarium, które zakończono w Pekinie o poranku w poniedziałek 30 kwietnia. Strona chińska wyjaśniła również ogólne założenia polityki ekonomicznej swojego kraju. Następnie uczestnicy seminarium wysłuchali szczegółowego wykładu na temat chińskiej polityki handlowej.

Co ciekawe, pekińscy urzędnicy nie planowali omawiania kwestii dotyczących dwóch najważniejszych żądań, o których Trump mówił w ciągu kilku minionych miesięcy. Chodzi o obowiązkowe zmniejszenie o 100 mld dolarów rocznego deficytu USA w obustronnej wymianie, który obecnie wynosi 375 mld dolarów oraz o rezygnację z planu obejmującego przeznaczenie 300 mld dolarów na sfinansowanie programu modernizacji rynku zaawansowanych technologii takich jak sztuczna inteligencja, rynku półprzewodników, elektrycznych samochodów i komercyjnych samolotów. Eksperci twierdzą, że Chiny nie spełnią powyższych żądań, ponieważ posiadają już na tyle rozwiniętą gospodarkę, być móc postawić się Ameryce.

Cła mogłyby zaszkodzić wymianie towarów w nadchodzących miesiącach ze względu na to, że zarówno amerykańscy, jak i chińscy kupujący odpowiednio dostosują swoje zachowanie, by tylko uniknąć ograniczeń handlowych. Bardzo możliwe, że Państwo Środka jest już w trakcie procesy zmniejszania importu soi z USA.

"Cokolwiek oni kupują, to nie pochodzi z USA" - powiedział Soren Schroder, szef dużej spółki rolniczej Bunge Limited. W wywiadzie dla Bloomberg News mężczyzna dodał, że: "Kupują fasolki z Kanady, z Brazylii, w większości z Brazylii, ale celowo nie kupują nic z USA."

Chińczycy pokładają nadzieje w Trumpie jako biznesmenie. Liczą na to, że prezydent w pewnym stopniu będzie chciał osiągnąć porozumienie. Uczestnicy seminarium ponownie potwierdzili aktualność wcześniejszych obietnic o otwarciu chińskiego sektora finansowego oraz sektora samochodowego, chociaż na pewno nie w taki sposób, który mógłby wpłynąć na realizację programu modernizacji kraju o nazwie Made in China 2025. Zasugerowano również, że Państwo Środka może przychylnie spojrzeć na prośbę wprowadzenia bardziej surowych przepisów w sferze prawa własności intelektualnej, tak aby wspomóc rozwój innowacji oraz ochraniać zagraniczne technologie przed podrabianiem oraz nielegalnym kopiowaniem.

"Nie spodziewam się jakiegokolwiek satysfakcjonującego porozumienia" - przyznał Ruan Zongze, wiceprezes China Institute of International Studies, będące częścią chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. - "Myślę, że rozgrywa się tutaj gra sił."

Pomimo ogromnego deficytu USA w handlu z Chinami, chińskie spółki mają problem z przejęciem dominacji nad liderami zachodniego przemysłu. Szczególnym wyzwaniem są dla nich rynki: półprzewodników, samochodowy, chmurowy i technologiczny w zakresie sztucznej inteligencji. Analitycy stwierdzają, że Pekin najprawdopodobniej nie odstąpi od zamiaru zniwelowania tej różnicy.