Na początku zeszłego tygodnia opublikowano przeredagowaną wersję raportu ze śledztwa Muellera. Nie zawierała ona żadnych poważnych kontrowersji, ponieważ kluczowe części raportu - łącznie blisko 10% (w tym 60% sekcji dotyczącej rosyjskich hackerów) - zostały całkowicie pominięte. Wprawdzie w dokumencie znalazł się fragment o Rosjanach, którzy oferowali pomoc przy kampanii wyborczej Donalda Trumpa, ale ostatecznie nie dopatrzono się żadnego dowodu na zmowę.

Raport ujawnił także nieco więcej informacji odnośnie stylu rządzenia Trumpa, który ma charakteryzować się chaotycznością i lekkomyślnością. Okazuje się, że pracownicy rządu federalnego stale odmawiają wykonywania rozkazów prezydenta. Nierzadko jego wytyczne wzbudzają wątpliwości i mogą zostać uznane za obstrukcję. Oprócz tego Mueller przyłapał kilku członków administracji Trumpa na kłamstwie. Sarah Huckabee Sanders, rzeczniczka Białego Domu, przyznała się do okłamała opinii publicznej, gdy mówiła, że wielu agentów FBI było wdzięcznych Trumpowi za zwolnienie Jamesa Comey'a. Skrócona wersja sprawozdania opisuje też, w jaki sposób Trump utrudniał prace wymiaru sprawiedliwości, próbując wpłynąć na śledztwo Muellera.

Przewodniczący komitetu sądowego Izby Reprezentantów USA Jerry Nadler wezwał Departament Sprawiedliwości do opublikowania pełnej wersji raportu Muellera. Poltyk podkreślił, że bez niej komitet nie będzie mógł przeprowadzić niektórych śledztw. Nadler krytykował prokuratora generalnego Stanów Zjednoczonych Williama Barra, który dostarczył nieprzeredagowany dokument Białemu Domowi, zapewniając mu czas na dokonanie stosownych poprawek przed publikacją. W tym samym czasie komitet Nadlera bada finanse Donalda Trumpa. Organ skontaktował się w tej sprawie z kilkoma bankami, na przykład Deutsche Bank (DB  ), JPMorgan Chase (JPM  ) oraz Wells Fargo. Ponadto Kongres Stanów Zjednoczonych poprosił pracowników Białego Domu o informacje na temat przydzielania dostępu do poufnych danych rządowych.

Biały Dom zasygnalizował, że będzie ignorować wszelkie wezwania Izby Reprezentantów, w tym to powyższe. Demokraci nie łudzą się, że Barr pomoże wyegzekwować ich żądania.

Na amerykańsko-meksykańskiej granicy pojawiły się grupki ochotników, które zatrzymują imigrantów z Meksyku i wzywają straż graniczną. Są to najwyraźniej nadgorliwi obywatele USA, którzy według organizacji American Civil Liberties Union mają "porywać i przetrzymywać" nawet osoby nieubiegające się o azyl. William Barr wystosował dyrektywę, na mocy której niektórym imigrantom odmawia się prawa do wyjścia z więzienia za kaucją. Oznacza to, że mogą oni pozostać za kratkami do czasu zakończenia sprawy w sądzie, która często trwa miesiące, a nawet lata.

Rzekome postępy w negocjacjach między USA a Koreą Północną wydają się być jedynie w sferze wyobraźni Trumpa. Reżim przeprowadził właśnie test broni atomowej i zażądał zmiany Mike'a Pompeo na "bardziej dojrzałego" negocjatora.