Od 23 do 26 stycznia w Davos, jak co roku, odbyło się Światowe Forum Ekonomiczne. W tym roku motto wydarzenia brzmiało: ,,Wspólna przyszłość w podzielonym świecie". Takie tematy nie mogą być dyskutowane bez udziału najbardziej znanych postaci polityki, więc w Davos jak zawsze zgromadziło się wiele ważnych i wpływowych postaci, jak kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron czy premier Wielkiej Brytanii Theresa May.

Jednak to prezydent USA, czyli Donald Trump był najważniejszą postacią szczytu. Także dlatego, że prezydenci Stanów Zjednoczonych pojawiają się tam dosyć rzadko. Wystarczy przypomnieć, że ostatnim z nich był Bill Clinton, a stało się to już prawie dwie dekady temu, bo w 2000 roku. Tamtejsza wizyta ówczesnego prezydenta była szeroko komentowana w mediach, również z powodu niemałych kosztów tej wyprawy (niektóre źródła mówiły nawet o ponad 40 milionach dolarów). Wiadome więc było, że i tym razem wszystkie oczy będą skierowane na amerykańskiego prezydenta.

Trump dołączył do uczestników forum w piątek, 26 stycznia. Wygłosił 16-minutową przemowę, w której poruszył właściwie wszystkie najważniejsze kwestie ekonomiczne, głównie te dotyczące Stanów Zjednoczonych.

Prezydent zaczął od puszczenia oka swoim wyborcom w Stanach Zjednoczonych, mówiąc, że jest w Davos, by reprezentować interes narodowy USA i, ogólnie rzecz biorąc, wszystkich Amerykanów. Trump w przemowach często używa tego zdania, tutaj jednak miało szczególne znaczenie, gdy jego przemówienia słuchało tyle ważnych postaci, zarówno świata biznesu, jak i polityki. Prezydent niejednokrotnie wspominał najważniejsze motto swojej prezydentury, czyli "America First" ("po pierwsze Ameryka"). Amerykański izolacjonizm, który preferuje Trump, mieszał się w przemówieniu z koncyliacyjnym charakterem. Prezydent dużo mówił bowiem o współpracy międzynarodowej, szczególnie, jeśli chodzi o biznes. Wspominał o potrzebie sprawiedliwej rywalizacji, ogłaszając swoje poparcie dla uczciwego, wolnego rynku. Przy okazji groził też, że USA nie będą tolerowały nieuczciwych według niego praktyk, takich jak subsydia przemysłowe, kradzież własności intelektualnej czy planowanie gospodarcze prowadzone przez państwo. Taktyki te nazwał ,,drapieżnymi". Idąc dalej klasycznym, republikańskim duchem, Trump chwalił się niedawną, wprowadzoną przez niego samego, obniżką podatków, nazwaną przez samego zainteresowanego ,,największą obniżką podatków w historii" (co, jeśli chodzi o same liczby, nie jest do końca prawdą, bo wszystkich trzech ostatnich prezydentów USA ma na swoim koncie pod tym względem większe sukcesy). Prezydent mówił o polepszającej się sytuacji rodzin z klasy średniej (wspomniał, że przeciętne gospodarstwo domowe wzbogaciło się rocznie o 4000 $), o obniżonym z 35% do 21% podatku korporacyjnym, a także o korporacjach, jak Apple (AAPL  ), które ,,przynoszą" zyski rzędu 245 miliardów dolarów z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Trump nawiązał też do jednego z jego ulubionych kwestii, czyli imigracji. Sugerował, że obecny w USA system imigracyjny należy naprawić, tak, by przyjmując imigrantów do kraju najpierw kierować się kryterium przydatności i ewentualnych korzyści gospodarczych. Oprócz tego Donald Trump podziękował też krajom zaangażowanym w koalicję przeciwko ISIS, nad którym w ostatnim czasie poczyniono spore zwycięstwa.

Samą treść swojego wystąpienia sam Trump podsumowywał dosyć krótko: apelem, by robić biznesy w Ameryce, inwestować i zarabiać. Biznesowy ton prezydenta raczej zadowolił zgromadzonych na Forum, bo za wystąpienie był chwalony z różnych stron, nawet tych nie do końca mu przychylnych. Przy okazji przedstawił Stany Zjednoczone pod jego panowaniem jako odpowiedzialne przede wszystkim za siebie, jednak w dalszej kolejności za świat. Deklarował chęć do współpracy i obrony demokracji, pokoju i rozwoju.

Ogólnie rzecz biorąc, prezydent Trump na Forum Ekonomicznym w Davos zaprezentował swoją pokojową twarz biznesmena, który chętny jest zrobić ,,deal" z każdym, dopóki się to opłaca. Podkreślanie wielkości Ameryki szło w parze z gotowością do współpracy na wielu polach. Jednak, jak pokazała nam przeszłość, Donald Trump bywa nieprzewidywalny, trudno więc stwierdzić, czy słowa wypowiadane w Davos będą miały swoje potwierdzenie w rzeczywistości, czy też prezydent zdecyduje się zmienić swoją strategię. Trump musi zdecydować się, na ile poważnie potraktuje wspomniane już na początku motto tegorocznego Forum.