Był u mnie w biurze tradingowym niedawno człowiek, który szukał sposobu, aby pogodzić swoją regularną pracę z aktywnym tradingiem na rynkach akcji. Jak handlować na giełdzie w niepełnym wymiarze godzin, pracując 'na etacie'? Jak zwykle - to zależy. Jest to możliwe, choć będzie bardzo trudno.

Artykuł jest częścią cyklu edukacyjnego "Trading. Krok pierwszy".

Najważniejsza rzecz jaką powinieneś wiedzieć, to 'nie rzucać swojej obecnej pracy dla daytradingu'. Utrzymanie swojego obecnego zajęcia zawodowego, które przynosi bieżące przychody i systematyczne rozwijanie depozytu na rachunku brokera, to kluczowa kwestia, którą trzeba wziąć pod uwagę, myśląc o handlu akcjami w krótkim terminie, w przeciwieństwie do tego co sugeruje internetowy marketing różnej maści sprzedawców szkoleń i innych podobnych usług. Utrzymanie pracy pozwoli ci nie być tak przywiązanym do pieniędzy, którymi handlujesz.

Projekcja zakładająca, że w ciągu kilku miesięcy nauczysz się skutecznego tradingu i będziesz regularnie (co ważne!) generować zyski, to bardzo optymistyczna prognoza. Wiem to z własnego doświadczenia. W połowie 2017 roku, kiedy 'wychodziłem' z regularnego biznesu, sądziłem, że w ciągu kilku miesięcy uda mi się wejść do branży tradingu. W trakcie szkolenia w jednym z biur tradingowych na południu Polski, wydawało mi się, że moja projekcja jest słuszna, jednak po powrocie do domu szybko zrozumiałem, że proces będzie dużo bardziej skomplikowany, niż mi się początkowo wydawało.

W istocie nie widzę nic złego w tym, że nawet jak zajmujesz się tradingiem zawodowo, czerpiesz przychody z innych źródeł. Tylko nierozsądni nie dywersyfikują swoich przychodów. Trading, jak każda inna branża ma swoje cykle koniunkturalne - okresy większej i mniejszej intensywności. Lata 2020/2021 charakteryzowały się wysoką zmiennością, dużym zainteresowaniem graczy i natężeniem wolumenu. Innymi słowy, była koniunktura i dużo okazji do zarobienia pieniędzy. Tymczasem rok 2022 był zupełnym przeciwieństwem ostatnich dwóch lat. Spadki w pierwszej połowie roku i wejście w indeksów w bessę, odpływ inwestorów i kapitału w inne aktywa, zanikający wolumen i czynnik ludzki, to tylko wybrane czynniki, które sprawiły, że zarabianie stało się bardzo trudne, jakkolwiek być nie grać. Poza 'nerwowymi' momentami takimi jak wybuch wojny na Ukrainie czy niepewność związana z polityką monetarną Fedu, na giełdowym parkiecie w Nowym Jorku panuje wszechobecna przysłowiowa 'flauta'.

Tym samym chciałbym podkreślić, że giełda to nie bankomat. Tu się nie sprawdzi model 'mam wolną godzinę to coś zagram'. W ten sposób można pograć co najwyżej na PlayStation. Warto o tym pamiętać, decydując się na wejście w ten biznes na poważnie.

Czy zatem możliwe jest połączenie regularnej pracy i pracy w tradingu? Jest, choć uzależnione od kilku czynników. Przede wszystkim charakteru wykonywanej pracy i systemu gry, który wdrożysz.

Najważniejszy z nich to - według mojego doświadczenia - to regularna praca, dzięki której opłacisz rachunki, acz (najlepiej) nie fizyczna i w elastycznym wymiarze godzin. Taki tryb pozwala poświęcić na trading odpowiednią ilość czasu w określonych godzinach sesji (np. faza otwarcia lub zamknięcia). Nawiązując do początku artykułu, mój rozmówca na co dzień jest listonoszem - wszyscy wiemy, że to ciężka i fizyczna praca, wymagająca przejścia kilkudziesięciu tysięcy kroków dziennie. Podobnie angażująca będzie praca budowlańca, elektryka, lekarza, managera zespołu, pracownika korporacji na open space, handlowca czy bankowego doradcy. Ustawowe osiem godzin pracy pod presją czasu, wystarczająco obciąża ciało i umysł. Wiadomym jest, że nie dla każdej grupy zawodowej 'daytrading' będzie odpowiednim wyborem. Tymczasem trading to okresowo ciężka, umysłowa 'harówa'. Aby móc dobrze grać i skutecznie realizować plan, należy być względnie 'świeżym' i po prostu mieć na to czas. Zasadniczo zaczynasz biznes w niepełnym wymiarze godzin, który wymaga pełnego wysiłku i koncentracji. Nie ma nic gorszego, niż usiąść do handlu na giełdzie na dużym zmęczeniu. Kiedy pieniądze są na stole, a umysł rozproszony, łatwo o pomyłkę, a więc stratę.

W takiej sytuacji, najważniejsza rzecz to skupić się na odpowiedniej fazie sesji. Nie da się fizycznie pracować pięć dni w tygodniu od 8 do 16 w podstawowej pracy i potem do 22.00 na drugą zmianę w biurze tradingowym czy w domu bez przerwy. Mamy ten schemat w naszym biurze już przepracowany na kilku kandydatach i chociaż każdy przypadek należy traktować indywidualnie, statystyka nie przemawia na korzyść. Problematyczne z wielu względów może być rozgrywanie początku notowań w Stanach Zjednoczonych między 15.30 do 17.00, ponieważ wymaga to zaangażowania uwagi w środku dnia (do sesji należy się przygotować). W porze lunch'u, umownie pomiędzy 17.00-21.00, poza pojedynczymi sesjami, na rynku od miesięcy niewiele się dzieje, stąd też lepiej ten czas poświęcić na inne czynności lub odpoczynek. Dużo łatwiej, według mojej oceny, będzie rozgrywanie fazy zamknięcia.

Wbrew temu co widać na Twitterze czy YouTube u amerykańskich branżowych influencerów, którzy w większości rozgrywają tylko początki sesji, aby szybko opublikować swoje dodatnie (a jakże!) wyniki, w ostatniej godzinie notowań także jest dużo pieniędzy do zarobienia, a schemat będzie łatwiejszy.

Aby to zrobić wystarczą ostatnie dwie godziny. Rozsądna w tej sytuacji będzie próba rozegrania na odwrócenie spółek typu SSR (Short Sell Restricted), a więc stoków spadających poprzedniego i danego dnia o 10% i więcej. Można je wyszukać na internetowych skanerach, nawet jeśli notowania są opóźnione o kwadrans - nie szkodzi. Dzięki temu zawężamy sobie potencjalną listę spółek do kilku czy kilkunastu tickerów, które będą stanowiły przedmiot naszej obserwacji. W dużym uproszczeniu schemat gry zakłada, że duzi gracze, którzy rozgrywają daną spółkę w ciągu dnia na short, na koniec dnia będą chcieli pokryć swoje krótkie pozycje, tym samym odwracając trend na wzrostowy. Dla gracza to okazja, aby zagrać końcowego longa w ostatnich minutach sesji.

Gra na giełdzie to nie tylko zawieranie transakcji. Praca nie kończy się o 22:00 wraz z kończącym sesję dzwonkiem. Trader, który chce rozwijać swoje umiejętności i dążyć do doskonalenia metod handlu, ma do wykonania szereg czynności poza samym graniem. Prawda jest taka, że ​​ponad 90% pracy w tradingu to obserwacja i analiza tego co chcemy zagrać, jeszcze przed wejściem w pozycję. To przygotowanie, które wkładasz w swoje transakcje przed sesją, po godzinach lub przed snem, da ci większe szanse na uzyskanie powtarzalności i zysków. Poświęcenie i pracy do wykonania jest ogrom, a sukces niepewny. Jesteś na to gotowy?

Kiedyś przeczytałem pewien niesamowity cytat u jednego z traderów na Twitterze, że nauka tradingu oznacza przeżycie kilku lat życia, których większość ludzi nie chce, po to, abyś mógł przeżyć resztę swojego życia tak, jak większość ludzi nie może.

Mojemu rozmówcy życzę jak najlepiej, jednak doświadczenie mi podpowiada, że łączenie obu prac z sukcesami będzie w dłuższym terminie trudne. Niemniej jednak determinacja w dążeniu do określonego celu, potrafi zaskoczyć.

Zanim podejmiesz decyzję o wejściu do giełdowej branży, przeczytaj też inne moje artykuły o pracy w tradingu: