Mark Zuckerberg, założyciel i prezes Facebooka, odwiedził niedawno bar przydrożny w Iowa, zjadł kolację z mieszkańcami Ohio i zwiedził fabrykę Forda w Michigan. Może się to wydawać nadinterpretacją, jednak wiele osób podejrzewa, że wycieczki miliardera świadczą o zamiarze startu w wyborach prezydenckich w 2020 r.

Przemówienie wygłoszone przez Zuckerberga podczas uroczystości rozdania dyplomów na Harvardzie do złudzenia przypominało wystąpienia polityków. Co zaskakujące, prezes Facebooka opowiedział się za wprowadzeniem w Stanach Zjednoczonych bezwarunkowego dochodu podstawowego, który miałby zabezpieczyć Amerykanów przed negatywnymi skutkami globalizacji i postępu technologicznego. Zamiast szarej koszulki miliarder włożył garnitur i krawat, a na twarzy - z reguły raczej kamiennej - wypisane miał silne emocje. Opowiadając o nielegalnie przebywającym w USA uczniu, któremu niegdyś udzielał rad, z trudem powstrzymywał łzy.

W 2016 r. zarząd Facebooka zgodził się zagwarantować Zuckerbergowi prawo do nieograniczonego czasowo urlopu z zachowaniem kontroli w firmie, gdyby zechciał on "służyć w rządzie". Ponadto miliarder zatrudnił Davida Plouffe'a, szefa kampanii wyborczej Obamy w 2008 r., w swojej fundacji charytatywnej Chan Zuckerberg Initiative. Na ambicje polityczne wskazuje jednak przede wszystkim plan odbycia spotkania ze zwykłymi obywatelami w każdym stanie USA.

David Plouffe
David Plouffe

W ciągu ostatnich kilku miesięcy Zuckerberg odwiedzał rolników, pracowników fabryk i kierowców NASCAR. W Teksasie wziął udział w sadzeniu ogrodu wspólnotowego, a w Wisconsin nakarmił cielę w niewielkim gospodarstwie. "Dziś wybraliśmy się do Waco, a po drodze zatrzymaliśmy się w kilku mniejszych miastach" - pisał o podróży do Teksasu w styczniu. "W Waxahachie zjadłem lunch z działaczami społecznymi, którzy podzielili się ze mną dumą z rodzinnej miejscowości i przemyśleniami na temat podziałów w kraju. W West spotkałem się z młodymi matkami, które wróciły do miasta, by wychować dzieci w duchu wartości, jakie wpajano im samym. W Waco poznałem zaś pastorów, którzy pomagają członkom swoich wspólnot odnaleźć głębszy sens w zmieniającym się świecie".

Z drugiej strony, miliarder nie tylko zaprzeczył, jakoby zamierzał ubiegać się o urząd prezydenta, ale i ma logiczne, ściśle biznesowe powody ku temu, by odwiedzać obszary wiejskie: chce w ten sposób lepiej zrozumieć społeczność korzystającą z jego serwisu.

Były prezes Ticketmaster Nathan Hubbard twierdzi, że po zwycięstwie Trumpa w wyborach prezydenckich Zuckerberg doszedł do wniosku, że nie zna użytkowników Facebooka tak dobrze, jak mu się wydawało. Krytycy są zdania, że platforma ułatwiła rozpowszechnianie fałszywych wiadomości, które przyczyniły się do objęcia urzędu przez dawnego biznesmena.

Według Hubbarda prezes Facebooka postanowił więc "wyjść poza rzeczywistość, do której jest przyzwyczajony, aby zbadać nieznany teren". To wyjaśniałoby, dlaczego jego podróże przypominają kampanię wyborczą: istotnie próbuje on rozszyfrować skomplikowaną sytuację polityczną, lecz nie ma na celu walki o urząd prezydenta, a zdobycie wiedzy na temat bazy konsumentów, która pozwoli mu zaoferować lepszy produkt.

"Zmiany rozpoczynają się na poziomie lokalnym. Nawet wielkie, globalne zmiany zaczynają się od małych - od ludzi takich jak my" - mówił Zuckerberg na Harvardzie. Próbując zmieniać świat, miliarder powinien jednak pamiętać, że najprostsze rozwiązania są najlepsze.