W konflikcie amerykańsko-chińskim obie strony co rusz "prezentują" sobie nawzajem kolejne restrykcje, dodatkowe obowiązki i inne nieprzyjemności, z którymi muszą radzić sobie nie tylko politycy, ale przede wszystkim podmioty gospodarcze obu krajów. Chiny chcą jednak położyć tej sytuacji kres.

Chińskie Ministerstwo Handlu opublikowało w sobotę nowe zasady przeciwdziałania "nieuzasadnionym" przepisom i restrykcjom nakładanym przez zagraniczne firmy na przedsiębiorstwa i obywateli chińskich. Sytuacja ta ma ścisły związek z pogarszaniem się stosunków gospodarczych między Pekinem a Waszyngtonem. Zasady dotyczące "nieuzasadnionego eksterytorialnego stosowania obcego ustawodawstwa" zostały opublikowane na stronie internetowej departamentu i ustanawiają mechanizm stworzony w celu oceny skutków prawnych takich incydentów. Zgodnie z tym mechanizmem osoba lub organizacja z Chin, której zagraniczne przepisy ograniczają "prowadzenie normalnej działalności gospodarczej, handlowej i pokrewnej z państwem trzecim lub jego obywatelami", może zgłosić to do ministerialnego departamentu zajmującego się handlem w ciągu 30 dni. Departament ten następnie ma ocenić potencjalne naruszenia prawa międzynarodowego, wpływ na suwerenność i bezpieczeństwo narodowe Chin oraz wpływu na obywateli w kontekście działań państw obcych.

Gdy obywatel lub inna organizacja będzie w opinii organów "ponosić znaczne straty" w wyniku nieprzestrzegania zagranicznych przepisów, firmy chińskie będą mogli liczyć na wsparcie i pomoc rządu Chin oraz agencji publicznych. Jak stwierdzono w oświadczeniu, w takich sytuacjach Chiny podejmą "niezbędne środki zaradcze". O jakie środki chodzi? Tego dokładnie nie wiadomo. Jest to jednak wyraźny sygnał że Chiny nie będą się biernie przyglądać m.in. postępowaniom obecnego i przyszłego prezydenta USA i wykorzystają wszelkie niezbędne narzędzia, stając się jednocześnie największą gospodarką na świecie, i to przed 2030 rokiem. W zeszłym roku Waszyngton, powołując się na obawy związane z własnym bezpieczeństwem narodowym, nałożył ograniczenia na Huawei, giganta telekomunikacyjnego, które pozbawiają go istotnych komponentów konstrukcyjnych i grożą sparaliżowaniem jego działalności.

O ile historia z Huawei i jego problemy jest znana, to nie jedyny chiński gigant na celowniku amerykańskiego ustawodawcy. Potentaci mediów społecznościowych, tacy jak ByteDance również znaleźli się na celowniku Waszyngtonu, gdy zeszłej jesieni administracja Trumpa próbowała zmusić tę markę do wydania zgody na sprzedaż popularnej aplikacji TikTok właśnie Amerykanom, która ze swoimi krótkimi filmami wdarła się z wielkim sukcesem do już dość tłocznego świata social mediów. Nowojorska giełda NYSE ogłosiła w tym tygodniu, że wycofa trzy chińskie firmy telekomunikacyjne z obrotu na polecenie prezydenta USA Donalda Trumpa, które padło w listopadzie ubiegłego roku, zakazujące amerykańskim inwestorom lokowania środków w spółki giełdowe, które Waszyngton uważa za powiązane z chińskim wojskiem. Co więcej, administracja Trumpa rozważa dodanie gigantów technologicznych Alibaba (BABA) i Tencent (TCEHY) do czarnej listy firm rzekomo należących do chińskiego wojska lub przez nie kontrolowanych. Administracja obecnego prezydenta nie znała litości dla partnerów z Chin, dlatego analitycy zastanawiają się, jaka polityka będzie prowadzona wobec Chińczyków przez Joe Bidena.