Tragiczne przypadki rozprzestrzeniania się koronawirusa na wycieczkowcach osłabiły zaufanie pasażerów do tej formy spędzania urlopu. Z kolei wzrost liczby zakażonych w USA zmusił przewoźników do wstrzymania rejsów na miesiąc, co budzi obawy o przyszłość branży.

Rozwój koronawirusa w Chinach i krajach sąsiednich nie ominął znajdujących się w tamtym regionie statków wycieczkowych. Najtragiczniejszym przykładem jest należący do amerykańskiego przewoźnika Princess Cruises prom Diamond Princess, na którego pokładzie podczas rejsu po Azji znajdowało się ok. 3700 osób, w tym ok 2 600 pasażerów z 50 krajów. Wirus trafił na pokład promu za sprawą 80-letniego mieszkańca Hong Kongu, który 20 stycznia zaokrętował się w Jokohamie i 25 stycznia wysiadł w Hong Kongu. Sześć dni później tj. 31 stycznia został hospitalizowany i pozytywnie zdiagnozowany na obecność wirusa. 4 lutego pasażerowie zostali poddani kwarantannie na pokładzie statku, gdy ten zacumował w porcie w Jokohamie. Goście i załoga stopniowo opuszczali jednostkę, a 1 marca jako ostatni z okrętu zszedł kapitan. Z najnowszych danych wynika, że na Diamond Princess koronawirusem zaraziło się 708 osób, z czego 8 zmarło. Niespotykana skala zarażeń i eksterytorialny charakter promu sprawiły, że zakażeni koronawirusem na Diamond Princess są wykazywani oddzielnie w statystykach WHO.

Statek
Statek "Diamond Princess"

Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku siostrzanego promu Grand Princess, który 21 lutego udał się w 15-dniowy rejs z San Francisco na Hawaje. Zarażeniu koronwirusem uległo co najmniej 20 osób. Niepewność co do losu oczekującego na wejście do portu w San Francisco statku i pasażerów na nim się znajdujących, budziła ogromne zainteresowanie społeczne. Donald Trump na początku nie pozwalał na zacumowanie Grand Princess, ponieważ jak powiedział: "Lubię liczby takie, jakimi są. Nie potrzebuję podwojenia liczb z powodu jednego statku, który nie był naszą winą." Ostatecznie prom przybił do nabrzeża w Oakland, skąd w przeciągu trzech dni pasażerowie zostali przetransportowani do baz wojskowych na 14-dniową kwarantannę.

Ogromne wycieczkowce kuszące pasażerów przepychem i możliwością spędzenia niezapomnianych wakacji, za sprawą pandemii koronawirusa znacznie pogorszyły swój wizerunek. Z oaz luksusu i relaksu zamieniły się one w epicentra epidemii, gdzie pasażerowie są uwięzieni na wiele dni bez pomocy z zewnątrz. Jak zauważają eksperci, wycieczkowce są wylęgarniami wirusów, bo skupiają mnóstwo ludzi z różnych regionów. Statki są pół zamkniętym środowiskiem, gdzie ludzie mają ze sobą sporo kontaktu, chociażby wspólnie spożywając posiłki. Dodatkowo, ryzyko przenoszenia wirusów zwiększa obsługa wycieczkowców, która ma bezpośredni kontakt z pasażerami. W związku z ostatnimi wydarzeniami zaczęły się pojawiać pytania o bezpieczeństwo pasażerów ogromnych statków wycieczkowych, poziom higieny oraz procedury. Wraz z zejściem wszystkich pasażerów z pokładu Grand Princess zaczynają się pojawiać doniesienia o groźbach pozwów, jakie zamierzają złożyć pasażerowie na Princess Cruises, w związku z pechowym rejsem.

Obserwowany od początku marca dynamiczny wzrost liczby zachorowań w USA sprawił, że przewoźnicy decydują się na odwoływanie rejsów. W piątek 13 marca Stowarzyszenie Międzynarodowych Linii Wycieczkowych CLIA poinformowało, ze wszyscy jej członkowie na okres co najmniej 30 dni zawieszą wypłynięcia z amerykańskich portów. Zważywszy, że członkowie CLIA odpowiadają za ok. 90% rynku wycieczkowców w USA, można to uznać za niemal całkowite wstrzymanie ruchu tych statków.

Jedne z najdrastyczniejszych kroków podjął Princess Cruises, który zawiesił operacje na dwa miesiące. Nie wydaje się to być zaskakujące, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że do przewoźnika tego należą oba statki, na których doszło do masowych zarażeń. Princess Cruises jest jedną z marek wchodzących w skład światowego lidera na tym rynku - Carnival Corp. (CCL  ), która odpowiada za ok. 1/5 floty Carnival. Norwegian Cruise Line (NCLH  ) podjął decyzję o zakończeniu wszystkich rejsów i będzie organizować możliwości powrotu do domu dla wszystkich swoich gości. Inne firmy np. Royal Caribbean (RCL  ), Celebrity Cruise czy Carnival podjęły decyzję o wstrzymaniu nowych wypłynięć, ale jednocześnie dokończeniu rozpoczętych już rejsów zgodnie z pierwotnym rozkładem.

Wszystkie te wydarzenia są niezwykle bolesne dla branży wycieczkowej w USA. Rozwój wirusa nastąpił w newralgicznym dla przewoźników momencie. Zima jest dla nich zazwyczaj niskim sezonem, w którym za pomocą różnych promocji i rabatów zbierają oni rezerwacje i przedpłaty na okres wakacji letnich, co poprawia ich sytuację gotówkową. W konsekwencji bieżących wydarzeń klienci nie dokonują rezerwacji na lato, a część z nich decyduje się na rezygnację z zaplanowanych wycieczek. Aby utrzymać płynność finansową, przewoźnicy oferują pasażerom posiadającym rezerwacje możliwość zmiany terminu rejsu na promocyjnych warunkach np. możliwość wykorzystania 125% wartości wpłaconych pieniędzy na przyszłe rezerwacje. Wprawdzie takie działanie poprawia bieżącą sytuację gotówkową spółki, jednakże może mieć swoje niebezpieczne skutki w przyszłości.

W kontekście zrujnowanego wizerunku podróży na wycieczkowcach oraz możliwości szybkiego powrotu do normalnego trybu operacji i popytu, niezwykle istotny jest problem jednej z najliczniejszych grup pasażerów, a mianowicie seniorów. Szacuje się, że co siódmy pasażer wycieczkowców to osoba powyżej 70 roku życia. Ponieważ osoby starsze są szczególnie narażone na powikłania zdrowotne, jakie wywołuje koronawirus, to wielce prawdopodobna jest utrata dużej części tych pasażerów. Odczuje to m.in. Princess Cruises, który swoja ofertę długich wyjazdów kierował właśnie do emerytów.

Obawy dotyczące przyszłości przewoźników wycieczkowców mają swoje odzwierciedlenie w kursie cen akcji na nowojorskiej giełdzie, które zanotowały jedne z największych spadków w związku z pandemią koronawirusa. Cena akcji Carnival Corp. Na zamknięciu sesji w piątek 13 marca była o 65% niższa niż 31 grudnia 2019 r. Z kolei cena akcji Royal Caribbean spadła w tym okresie o 76%, a Norwegian Cruise Line aż o 81%. Jeden z najsilniejszych spadków miał miejsce 9 marca, gdy rząd radził obywatelom unikać podróży wycieczkowcami.