Virgin Galactic Holdings Richarda Bransona (SPCE  ) stał się pierwszą firmą zajmującą się turystyką kosmiczną, która pojawiła się na giełdzie w Nowym Jorku. Dla inwestorów to okazja, aby uzyskać ekspozycję na loty kosmiczne o charakterze komercyjnym.

Virgin Galactic to turystyka kosmiczna dla bogatych, jest pierwszą prywatną amerykańską firmą, która wywiozła ludzi w kosmos, od czasu zakończenia programu Space Shuttle osiem lat temu. W grudniu 2018 roku firma przeprowadziła pokazowy lot, który relacjonowała na żywo.

Spółka Bransona nie przeprowadzała tradycyjnego IPO, na parkiet weszła 'tylnymi drzwiami'. Notowania na giełdzie dokonano poprzez fuzję ze spółką specjalnego przeznaczenia Social Capital Hedosophia Holdings Corp., założoną przez byłego dyrektora wykonawczego Facebooka Chamath Palihapitiya. W ramach połączenia powstał nowy podmiot, a Social Capital objęło 49% udziałów Virgin Galactic za około 800 mln USD. Od teraz każdy będzie miał okazję inwestować w firmę zajmującą się lotami kosmicznymi. Tym samym firma Bransona wychodzi naprzód w wyścigu z Elonem Muskiem (Tesla/SpaceX ) i Jeffem Bezosem (Amazon/Blue Origin), którzy także są bliscy wdrożenia podobnej usługi. Debiut giełdowy jednak nie wywołał euforii, czy zatem Virgin Galactic okaże się inwestycyjnym hitem? Zdania są podzielone, przeważają opinie wskazujące ostrożność.

WhiteKnightTwo i SpaceShipTwo
WhiteKnightTwo i SpaceShipTwo

Powołana w 2004 roku Virgin Galactic, na której czele stoi były szef sztabu NASA, George Whitesides, oświadcza, że będzie gotowa do rozpoczęcia działalności komercyjnej już w 2020 roku. Ostatnie testy wskazują, że pojazd jest gotowy do drogi. Chętnych na kosmiczną wycieczkę 'w pierwszej fali' nie zabraknie, spółka ma już liczne rezerwacje, a tym samym wpłacone depozyty w wysokości 81,1 mln USD, od kilkuset zamożnych klientów w tym gwiazd kina, muzyki i biznesu. Jednak depozyt to nie przychód.

Według prospektu spółki, firma - co oczywiste, ponieważ nie prowadzi komercyjnej działalności - jest na głębokim deficycie, notując w 2018 roku stratę netto 138 mln USD przy 2,8 mln przychodów, a w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2019 roku 86,7 mln USD strat przy 2,4 mln przychodów. Jednak nie finanse spółki są tu przedmiotem analiz, a faktyczna realizacja planów biznesowych w przyszłości.

I właśnie ostrożność inwestorów najprawdopodobniej stanowi powód, dla którego debiut giełdowy, mimo marketingowej 'pompy', nie wzbudził szczególnego zainteresowania. Rynek nie zna specyficznego kosmicznego biznesu z autopsji i czeka aż firma wyśle pierwszych klientów w kosmos i sprowadzi ich bezpiecznie na ziemię.

Turystyka kosmiczna to niezaprzeczalnie fajny pomysł, jednak trudno prognozować wydajność (ryzykownego mimo wszystko) wycieczkowego biznesu. Bilety w cenie 250 000 USD od osoby to przyjemność, na którą może sobie pozwolić (i chcieć zrealizować) ułamek światowej populacji, a więc baza potencjalnych klientów w dłuższym terminie jest tu bardzo ograniczona. Ponadto obsługa i serwis pojazdów kosmicznych to także wysokie koszty, obecnie trudne do oszacowania. Poza kilkoma bardzo optymistycznymi prognozami wskazującymi 'stratosferyczną' cenę docelową akcji w wysokości 20 USD, wśród analityków przeważają opinie o obawach o rentowność kosmicznego biura podróży w bliżej nieokreślonym terminie. Chociaż Virgin Galactic jest już w blokach startowych i pierwszy lot komercyjny ma niemal na wyciągnięcie ręki, nadal jest to biznes rozpisany na papierze i stanowi w obecnej chwili raczej ciekawostkę niż pełnometrażowy papier do inwestycji.