6 grudnia działająca w branży technologicznej i transportowej spółka Lyft złożyła wniosek o wejście na giełdę w 2019 roku. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) ujawniła, że na gwarantów emisji zostały wybrane trzy banki: JPMorgan Chase (JPM  ), Credit Suisse (CS  ) i Jefferies (JEF  ). Wycena firmy po ostatniej prywatnej rundzie finansowania wyniosła 15 mld dolarów, ale po udanym IPO prawdopodobnie osiągnie poziom od 20 do 30 mld dolarów. W dokumentach złożonych do SEC nie podano informacji dotyczących zakresu cenowego ani ilości emitowanych akcji. Analitycy uważają, że przedsiębiorstwo może zadebiutować najwcześniej w pierwszym kwartale 2019 roku, jednak tak naprawdę wszystko zależy od tego, kiedy SEC zatwierdzi wniosek o wejście na giełdę.

Lyft został założony w 2012 roku w San Francisco przez Johna Zimmera oraz Logana Greena i jak dotąd pozyskał fundusze w wysokości 5 mld dolarów. Warto wspomnieć, że rywalizuje on z Uberem o przeprowadzenie IPO w pierwszej kolejności. Co ciekawe, utworzony w 2009 roku Uber zawarł umowę z SoftBankiem, na mocy której zobowiązał się do wejścia na giełdę najpóźniej do 30 września 2019 roku. W przeciwnym razie przeniesienie udziałów na japońską spółkę nie zostanie sfinalizowane. Mimo że Lyft nadal rozwija się szybciej niż swój najzacieklejszy rywal Uber, jednocześnie notuje spore straty. Mimo wszystko inwestorzy indywidualni z Doliny Krzemowej (i nie tylko) nie kryją swojego entuzjazmu - obie korporacje jako pierwsze dają im możliwość inwestycji na rynku przejazdów współdzielonych.

Lyft i Uber mają podobne modele biznesowe, gdyż osiągają przychód, zgarniając pewną część opłat za przejazdy zamówione przez mobilne aplikacje. Oprócz tego oba przedsiębiorstwa wydają ogromne ilości pieniędzy na walkę o każdego klienta i kierowcę. W trzecim kwartale Lyft okazał przychód i stratę na poziomie odpowiednio 563 i 254 mln dolarów. Plany na przyszłość, mające na celu zwiększenie rentowności, obejmują pozbycie się człowieka i wprowadzenie samojeżdżących pojazdów. Realizacja tej wizji wymaga jednak jeszcze wielu lat testów technicznych, a także współpracy z organami regulacyjnymi.

Zanim Uber i Lyft wejdą na giełdę, mogą napotkać na liczne przeszkody. Po pierwsze kierowcy obu firm walczą w sądzie o status pracowników, a nie niezależnych wykonawców. Jeżeli wygrają, obecny kształt modelu biznesowego może zostać zagrożony. Po drugie inwestorzy są coraz bardziej zaniepokojeni wojną handlową prowadzoną przez Trumpa, a ostatnio także głębokimi spadkami na rynku akcji. Dlatego też są dużo mniej skłonni do dokonywania ryzykownych inwestycji w akcje spółek technologicznych. W każdym razie sukces obu debiutów ma szansę ukształtować przyszłość transportu.

Autor nie posiada pozycji w żadnym z wymienionych papierów wartościowych.