Podczas corocznego orędzia o stanie państwa prezydent Donald Trump wezwał senatorów do przyjęcia ustawy, która umożliwiłaby wdrożenie w życie jego planu odbudowy infrastruktury. Plan ten posiada wiele wad, a jedną z nich jest brak spojrzenia w przyszłość.

Odbudowa znajdującej się w coraz gorszym stanie infrastruktury w USA była jedną z głównych obietnic złożonych przez Donalda Trumpa podczas ubiegania się o fotel prezydenta kraju. Kiedy już objął to niezwykle odpowiedzialne stanowisko, przedstawił szczegóły swojego pomysłu, jak sprawić, aby Ameryka była ponownie dumna ze swoich dróg, mostów i lotnisk. Na początku czerwca, podczas tzw. Infrastructure Week, Donald Trump zapowiedział, że przez najbliższe 10 lat na infrastrukturę przeznaczony będzie bilion dolarów. Jak się jednak okazało, jedynie 200 miliardów dolarów będzie pochodzić z funduszy federalnych. Resztę będą musiały znaleźć miasta lub stany, albo na czym bardzo mocno zależy prezydentowi, sektor prywatny.

Prezydent Donald Trump po zakończonym orędziu o stanie państwa.
Prezydent Donald Trump po zakończonym orędziu o stanie państwa.

Partnerstwo Prywatno-Publiczne jest dość często krytykowanym modelem współpracy w zakresie budowy infrastruktury. Głównym argumentem jest cel maksymalizacji zysków przyświecający inwestorom prywatnym, a nie świadczenie usług publicznych. Będą oni zatem finansować projekty o największej spodziewanej stopie zwrotu, a nie najbardziej potrzebne społecznie. Dokładniej argumenty na ten temat rozpatrywaliśmy w artykule "Wielki plan odbudowy infrastruktury Trumpa."

Administracja prezydencka chce także zmniejszyć biurokrację związaną z budową nowych obiektów infrastrukturalnych. Jak zauważył Donald Trump podczas swojego wystąpienia, uzyskanie wszystkich zgód na budowę drogi trwa obecnie 7 lat. Aby skrócić ten okres do 2 lat, planuje on dokonać zmian w 9 ustawach dotyczących ochrony środowiska. Budzi to spore kontrowersje w gronie obrońców środowiska, którzy w większości wspierają plany naprawy infrastruktury, ale nie kosztem środowiska naturalnego. Zmianie miałyby ulec m.in. sposób przeprowadzania konsultacji z mieszkańcami czy wytyczne autostrad przez obszary zamieszkałe przez gatunki objęte ochroną.

Powyżej wspomniana krytyka dotyczy jednak wyłącznie sposobu wprowadzenia planu Trumpa. Nie wiele uwagi poświęca się jednak temu, na co dokładnie miałyby być wydane te setki miliardów dolarów. Stając w roli wielkiego budowniczego, Donald Trump nie wygląda w przyszłość. A próba perspektywicznego spojrzenia jest konieczna w przypadku inwestycji infrastrukturę, która ma służyć przez kilka dekad.

Wizja nowej infrastruktury w USA wynika z wizji transportu takim, jakim znamy go teraz, czyli jaki funkcjonuje już od ponad 50 lat. Tak się jednak składa, że transport stoi w obliczu rewolucyjnych zmian, które powoli są wdrażane w życie. Choć nie wiemy do końca kiedy w pełni się one dokonają oraz jaki ostatecznie przyniosą one efekt, to znamy kierunek w jakim będą one podążały. Wiemy zatem, że transport przyszłości będzie oparty o pojazdy autonomiczne, napędzane energią elektryczną, łączące się z chmurą i współdzielone przez właścicieli. Trendy te kształtują kierunek prac i badań największych koncernów, jak i młodych start-up'ów, które odnoszą na tym polu spore sukcesy, czego dobrymi przykładami są Tesla (TSLA  ), Waymo (GOOG  ) czy Uber.

Nowe rozwiązania technologiczne oznaczają nowe wymagania dotyczące infrastruktury. Najlepszym tego przykładem są auta elektryczne, które za kilka lat na dobre mogą wypchnąć z rynku samochody spalinowe. Ich popularyzacja drastycznie zwiększy zapotrzebowanie na punkty szybkiego ładowania. Wiele firm, m.in. Qualcomm, pracuje także nad technologią ładowania bezprzewodowego ładowania pojazdów w trakcie jazdy. Dzięki temu pojazd poruszając się po drodze będzie czerpał energię ze źródła znajdującego się pod nawierzchnią.

Pojawienie się inteligentnych samochodów będzie z kolei wymagało powstania inteligentnych dróg. Niedługo samochody będą zdolne komunikować się ze sobą wymieniając informacje o kierunku jazdy, co pozwoli uniknąć wypadków oraz poprawi płynność ruchu. Mijając się będą one także informowały się o korkach, warunkach drogowych czy innych utrudnieniach. Informacje te mogą być także wysyłane do chmury, która będzie przekazywać je dalej do wszystkich pojazdów znajdujących się na drogach w danej okolicy. Możliwość łączenia się samochodów ze sobą jak i z chmurą, to także możliwość komunikacji między autem a drogą. System mógłby zbierać informacje od samochodów o prędkości, użyciu wycieraczek, poślizgu kół czy natężeniu ruchu. Byłaby to ogromna baza wiedzy dla zarządców dróg, którzy mogliby je odpowiednio przebudować, jak i samochodów, które byłyby informowane o czyhających na nie niebezpieczeństwach.

Oprócz budowy czy wspierania rozwoju samej infrastruktury dla transportu przyszłości, bardzo ważne jest także stworzenie odpowiadającej przyszłym realiom legislacji. Prezydent Trump zauważył problem nadmiernej biurokracji, która blokuje budowę nowych dróg i mostów. Skoro pozyskanie zgody na budowę autostrady zajmuje średnio 7 lat, to ile lat będzie trwało uzyskanie zgody na wprowadzenie do użytku ciężarówek autonomicznych zdolnych poruszać się w zsynchronizowanych kolumnach lub latające taksówki? O wiele szybciej technologie te będą mogły działać na korzyść obywateli, jeśli przygotowane będą przepisy umożliwiające integrację nowych technologii z istniejącym systemem transportowym, kiedy technologie te osiągną odpowiedni stopień dojrzałości.