Dzisiejsze informacje o "zamrożeniu" produkcji ropy naftowej, doprowadziły do gwałtownego wzrostu jej cen. Wszystko dlatego, że ich pojawienie się zbiegło się w czasie z publikacją danych ekonomicznych świadczących o wzrastającym popycie firm na ropę naftową w Stanach Zjednoczonych i Niemczech. Podekscytowane tym wszystkim byki ruszyły naprzód, nie oglądając się nawet za siebie. Analitycy kurczowo trzymali się opinii mówiącej o tym, że produkcja ropy naftowej w Rosji może się w kwietniu obniżyć. Rosyjski minister energii wyraził przekonanie, że kraje produkujące ropę naftową dojdą do porozumienia w sprawie limitu wydobycia w czasie spotkania w Doha pod koniec miesiąca.

Cena kontraktów terminowych, których przedmiotem jest ropa naftowa typu West Texas Intermediate, wzrosła dzisiaj rano o 2,44 USD do 39,69 USD za baryłkę, czyli była o ponad 6,5% wyższa niż jej ostatnia cena na zamknięciu. Analitycy szybko dorzucili swoje trzy grosze, wskazując na zmniejszającą się podaż ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych oraz spadająca liczbę platform wiertniczych. Wystarczyło połączyć te informacje z wiadomościami na temat światowej podaży ropy naftowej, aby otrzymać zwyżkę na rynku ropy naftowej.

Dane świadczące o spadku podaży ropy naftowej zostały podane przez Agencję Informacji Energetycznej (EIA). Zapasy ropy naftowej w Cushing w stanie Oklahoma zmniejszyły się o ponad 480 tys. baryłek w związku z zamknięciem rurociągu Keystone. Również prace konserwacyjne przeprowadzane na platformach wiertniczych na Morzu Północnym, które są podstawowym źródłem ropy naftowej typu Brent przyczyniły się do wzrostu cen w krótkim okresie.

Bank of America Merrill Lynch opublikował komentarz, w którym stwierdził, że wydobycie gazu łupkowego znalazło się w strefie swobodnego upadania, natomiast "światowa nadwyżka ropy naftowej zaczyna zanikać."

Odbicie na rynkach finansowych zwiększyło również optymizm odnośnie produktu krajowego brutto. Rezerwa Federalna poinformowała, że Stany Zjednoczone znajdują się na drodze do przyspieszenia wzrostu gospodarczego, podczas gdy agencja ratingowa Moody's podała, że Niemcy, czyli największa gospodarka Europy, powinny oczekiwać przyspieszenia wzrostu gospodarczego do 1,8%.

Niemniej jednak, nie wszyscy okazali się dzisiaj bykami. Niektórzy analitycy ostrzegali, że ceny ropy naftowej mogą ponownie spaść argumentując, że zlikwidowanie nadwyżki ropy naftowej zajmie nieco czasu, a ponadto, może również wzrosnąć produkcja ropy naftowej poza granicami Stanów Zjednoczonych.

"Naszym zdaniem ceny ropy naftowej nie utrzymają się przez długi czas na obecnym poziomie. Oczekujemy, że ceny wzrosną, kiedy sytuacja na rynkach się poprawi, co może nastąpić w drugiej połowie 2016 roku", poinformował dzisiaj bank inwestycyjny Jefferies, dodając, że "poprawa sytuacji na rynku może się przeciągać".

Co więcej, Irak podał w czwartek do wiadomości, że eksport ropy naftowej z portów w południowej części kraju wyniósł w kwietniu niemal 3,5 mln baryłek dziennie, co oznacza wzrost z poziomu 3,29 mln baryłek dziennie w marcu. Iran natomiast poinformował, że zgodzi się na ograniczenie produkcji ropy naftowej jedynie w przypadku, gdy będzie mógł powrócić do produkcji na poziomie sprzed okresu sankcji, czyli 4 mln baryłek dziennie.

Jest jeszcze za wcześnie, by ocenić, czy byki wyprzedziły same siebie. Pewne jest jednak to, że niskie ceny ropy naftowej sprawiają, że inwestorzy chętnie szukają dna do ostatecznego odbicia.