Z uwagi na dwie katastrofy lotnicze samolotów 737 Max w Etopii oraz Indonezji Boeing (BA  ) znalazł się pod nadzorem amerykańskich władz pod kątem sprawności automatycznych systemów bezpieczeństwa w tych modelach. Badana jest także poprawność weryfikacji tych systemów.

"Mam mnóstwo pytań dotyczących certyfikatu tego samolotu" - powiedział Peter DeFazio, przewodniczący Komitetu ds. Transportu i Infrastruktury Izby Reprezentantów USA. - "Im więcej się dowiaduję, tym bardziej jestem zaniepokojony."

Boeing i działające na jego rzecz grupy lobbystyczne przez długi czas walczyły o szybkie zatwierdzenie ważnych certyfikatów samolotowych. W konsekwencji Kongres Stanów Zjednoczonych wezwał amerykańską Federalną Administrację Lotnictwa (FAA) do dokładniejszego przeglądu swoich procedur bezpieczeństwa. Amerykański Departament Transportu również wszczął w tej sprawie dochodzenie.

Obecne problemy Boeinga zaczęły się wraz z podjęciem decyzji o zatwierdzeniu systemu zwiększania charakterystyki manewrowej (Maneuvering Characteristics Augmentation System, MCAS), który może być winny obu katastrofom lotniczym. MCSA koryguje położenie dzioba samolotu, gdy ten znajdzie się za wysoko.

"Cały czas byliśmy pod presją ponownej oceny naszych początkowych decyzji" - powiedział były inżynier Boeinga.

Co więcej, chociaż system MCAS rzekomo umożliwia 5-stopniowy ruch w dół samolotu, po katastrofie Lion Air odkryto, że ogon mógł poruszyć się tylko o 2,5 stopi, a więc poniżej standardu.

FAA przekonuje, że Kongres naciskał na przyspieszenie procesu certyfikacji. "FAA nigdy nie pozwalała spółkom na ustalanie własnej polityki lub samodzielne udzielanie certyfikatów swoim samolotom" - czytamy w oświadczeniu tej amerykańskiej agencji rządowej.