Donald Trump oficjalnie ogłosił, że wspólnie z europejskimi politykami zaczynają prace nad obniżeniem ceł, dzięki czemu zażegnane zostanie ryzyko związane z wojną handlową. Przedstawiciele Unii Europejskiej zgodzili się na obniżenie ceł na towary przemysłowe i wzrost importu soi z USA. Inwestorzy pozytywnie zareagowali na informację o oddaleniu się ryzyka wojny handlowej - na europejskich parkietach giełdowych zapanowała zieleń.

"To był wielki dzień" - stwierdził Donald Trump stojąc u boku Jean-Claude'a Junckera, przewodniczącego Komisji Europejskiej, po spotkaniu, które odbyło się w Gabinecie Owalnym Białego Domu w zeszłą środę. Podczas spotkania ustalono, że konieczne jest podjęcie działań mających na celu zniesienie wysokich ceł, barier i dotacji - ryzyko wybuchu wojny handlowej zostało chwilowo zażegnane. Trump zapowiedział utworzenie specjalnej grupy eksperckiej, której zadaniem będzie wypracowanie rozwiązań korzystnych dla każdej ze stron. "Rozpoczynamy negocjacje już teraz i wiemy, dokąd one zmierzają" - dodał. Inwestorzy pozytywnie zareagowali na zapowiedź obniżenia ceł - po spotkaniu indeks Dow Jonesa wzrósł o pół procenta, NASDAQ i S&P o około jednego procenta, natomiast euro umocniło się w stosunku do dolara.

Widmo wojny handlowej po raz pierwszy pojawiło się po oświadczeniu Donalda Trumpa, który zapowiedział wprowadzenie wysokich ceł na importowane samochody z europejskich fabryk. Prezydent Trump zagroził wprowadzenie ceł w wysokości nawet 25% na import samochodów z Europy - zwrócił się do Departamentu Handlu, aby eksperci zbadali, czy import pojazdów zagraża bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych. Ten sam argument został użyty przy wprowadzeniu ceł na stal oraz aluminium, za co Unia Europejska wprowadziła cło w wysokości 25% na whisky Bourbon, masło orzechowe, motocykle oraz dżinsy. W tym samym czasie Stany nałożyły 25-procentowe cła na chińskie towary o łącznej wartości 34 miliardów dolarów, w tym także na import chińskich samochodów - w odwecie Chiny wprowadziły cła na poziomie 40%. Podczas tegorocznego szczytu gospodarek BRICS, czyli rynków wschodzących, przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping ostrzegł, że kraje, które dążą do "ekonomicznej hegemonii" mogą na tym stracić.

Prezydent Xi Jinping i prezydent USA Donald Trump.
Prezydent Xi Jinping i prezydent USA Donald Trump.

Porozumienie zaskoczyło amerykańskich i europejskich ekspertów w Waszyngtonie i Brukseli - dla wielu komentatorów wizyta Junckera była światełkiem w tunelu - szansą na poprawę stosunków amerykańsko-europejskich. Biały Dom ogłosił, że podczas wizyty politycy omówią "szeroki zakres priorytetów, w tym sprawy związane z polityką zagraniczną, bezpieczeństwo energetyczne i sytuację gospodarczą oraz przede wszystkim - handel zagraniczny". Po spotkaniu Donald Trump zmienił strategię i stwierdził, że poprawa stosunków z Unią Europejską przyczyni się do wzrostu wartości inwestycji w Stanach Zjednoczonych, ale także wzmocni handel na uczciwych warunkach. Istotny był także interes amerykańskich rolników, którzy jako pierwsi mogliby utracić na wojnie handlowej - resort rolnictwa zapowiedział przeznaczenie blisko 12 miliardów dolarów na pomoc. W szczególności mogli ucierpieć rolnicy, którzy zajmują się uprawą soi, sorgo, kukurydzy i pszenicy.

Ponadto podczas spotkania rozmawiano o polityce energetycznej - Unia Europejska chce importować więcej skroplonego gazu ziemnego (LPG) ze Stanów Zjednoczonych, aby zdywersyfikować swoje dostawy energii. Jedną z wielu obietnic jest rozpoczęcie ścisłego dialogu, którego celem jest ułatwienie handlu, zmniejszenie biurokracji oraz wszelkich kosztów. Trump i Juncker zgodzili się połączyć siły, aby lepiej chronić amerykańskie i europejskie firmy przed nieuczciwymi praktykami handlowymi, w szczególności kradzieżą własności intelektualnej, przymusowym transferem technologii oraz subwencjami przemysłowymi.