Wszystko wskazuje na to, że koronawirus, w przeciwieństwie do przeziębienia czy grypy, nic nie robi sobie z letniego ocieplenia pogody. Globalny wskaźnik nowych zachorowań codziennie osiąga rekordowe poziomy. Dyrektor ds. sytuacji nadzwyczajnych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dr Mike Ryan uważa, że jak na razie nie jesteśmy w stanie całkowicie pozbyć się wirusa. Wyjaśnił, że nawet te państwa, które wcześniej zdołały opanować pandemię, teraz borykają się z jej drugą, a nawet trzecią falą.

"Obecnie znajdujemy się w takiej sytuacji, że najprawdopodobniej nie będziemy mogli wyeliminować wirusa" - stwierdził Ryan podczas piątkowej konferencji prasowej w Genewie. - "Obserwujemy, że kraje, które ograniczyły go do zera albo prawie do zera, ponownie importują go z zagranicy, a więc ryzyko jest zawsze."

Ekspert WHO podkreślił, że śledzenie przenoszenia się COVID-19 ma kluczowe znaczenie. Ostrzegł także, iż niektóre kraje prawdopodobnie będą zmuszone do ponownego wprowadzenia lockdownu, gdyż małe skupiska choroby mogą w krótkim czasie rozrosnąć się do niepokojących rozmiarów.

"Musimy pozostać czujni, zachowywać fizyczny dystans, dbać o higienę i nosić maski tam, gdzie trzeba. W ten sposób być może unikniemy najgorszego, czyli kolejnych rekordowych wzrostów i kroku w tył, jeśli chodzi o lockdown."

W piątek Stany Zjednoczone odnotowały najwyższą od początku pandemii dzienną liczbę przypadków - około 67 000. Liczba zarażeń rośnie szczególnie szybko w południowej części kraju, a eksperci spodziewają, że najgorsze dopiero nadejdzie.

Szpitale w Teksasie i Kalifornii przyjęły w piątek rekordową ilość pacjentów chorych na koronawirusa - odpowiednio 10 000 i 7900. Poza tym Kalifornia, Karolina Południowa i Teksas mają obecnie najwyższy wskaźnik zgonów. W całym kraju z powodu wirusa zamarło ponad 4000 osób.

Łączna liczba zachorowań: ponad 12,6 mln

Łączna liczba zgonów: ponad 562 000

Łączna liczba wyzdrowień: 7,32 mln

Postępy w leczeniu

Gilead Sciences (GILD  ) opublikowało w piątek wyniki badań swojego leku na COVID-19. Okazuje się, że przeciwwirusowy remdesivir w 62% redukuje ryzyko śmierci wśród pacjentów w ciężkim stanie.

Naukowcy koncernu doszli do tych wniosków, przeanalizowawszy dane ponad 300 osób, które zapisały się na trójfazowe leczenie remdesivirem. Otrzymane statystyki porównano z wynikami 8000 osób, które w tym samym czasie otrzymywali standardową opiekę szpitalną.

W wyniku zarażenia zmarło 7,6% pacjentów leczonych preparatem Gilead Science, podczas gdy 74,4% z nich wyzdrowiało po dwóch tygodniach. W drugiej grupie wskaźnik umieralności był na poziomie 12,5%, a odsetek ozdrowieńców - na poziomie 59%.

"Pracujemy nad pogłębieniem wiedzy na temat możliwości remdesiviru" - oznajmił dyrektor działu medycznego Gilead dr Merdad Parsey. - "Dzielimy się danymi ze społecznością naukowców, aby mogli przeciwdziałać pandemii, mając dostęp do przejrzystych i aktualnych informacji na temat postępów z remdesivirem."