Na początku tego roku prezydent Donald Trump naciskał na sojuszników USA, aby zakazali największej chińskiej firmie telekomunikacyjnej korzystania z sieci bezprzewodowych 5G. Pomimo dwóch lat dyplomacji i ostrzeżeń, najbliższy przyjaciel Ameryki w Europie, Wielka Brytania, sygnalizowała, że wpuści sprzęt Huawei do swojej sieci. W zeszłym tygodniu premier Boris Johnson rozpoczął proces wycofywania się z tej decyzji. Wielka Brytania zobowiązała się wyeliminować sprzęt Huawei z sieci 5G do 2027 r. i zakazać zakupu nowego sprzętu Huawei.

Operatorzy w Wielkiej Brytanii nie będą mogli współpracować z Huawei. Zakaz będzie obowiązywać od 31 grudnia 2020 roku i dotyczy tylko i wyłącznie 5G. Decyzja ta pokazuje, że strategia ograniczania ryzyka tego, że kraj może uniemożliwić chińskiemu rządowi używanie Huawei i innego sprzętu jako międzynarodowych punktów nasłuchowych - nie działa. W styczniu rząd brytyjski powiedział, że sprzęt Huawei zostanie sprawdzony, aby upewnić się, że Chińczycy nie będą mogli go wykorzystać. Takie podejście nie jest już wykonalne. Jak powiedział w tym tygodniu parlamentowi Oliver Dowden, brytyjski minister nadzorujący telekomunikację: "Tak jak zmieniły się fakty, tak i nasze podejście."

Odwrócenie tendencji w Wielkiej Brytanii pokazuje również, że pomimo okresowego, a czasem wahania Trumpa w kwestii poparcia dla stanowiska jego rządu, amerykańska kampania przeciwko Huawei jest jednak skuteczna. W marcu administracja Trumpa rozpoczęła międzyagencyjny przegląd wszystkich amerykańskich aktywów, baz i sprzętu w Wielkiej Brytanii w związku z zagrożeniem, jakie stanowi włączenie Huawei do krajowej sieci bezprzewodowej 5G. W maju Stany Zjednoczone wprowadziły nowe przepisy dotyczące kontroli eksportu w odniesieniu do Huawei, uniemożliwiając firmie zakup amerykańskiej technologii i oprogramowania. Te nowe przepisy znacznie utrudniły ekspertom technologicznym z Wielkiej Brytanii ocenę ryzyka związanego z gotowymi produktami Huawei, co skomplikowało początkową strategię bezpieczeństwa. "To zasadniczo zmieniło ich ocenę", powiedział Tim Morrison, były urzędnik wyższego szczebla w Trump's National Security Council i współpracownik Hudson Institute.

Jednak działania Stanów Zjednoczonych były tylko jednym z czynników w brytyjskich wyliczeniach. Kampania amerykańska miała również mało prawdopodobną pomoc ze strony Komunistycznej Partii Chin. Po pierwsze chodzi o chińskie postępowanie z koronawirusem. Reżim był nie tylko powolny w dostarczaniu ważnych danych społeczności naukowej, ale także celował w sygnalistów w swoim własnym kraju i promował teorię spiskową, że sam wirus został wynaleziony przez rząd USA. Wszystko to sprawiło, że Johnsonowi znacznie trudniej było sprzedać swoją politykę Huawei kolegom z Partii Konserwatywnej. Co najmniej 45 Torysów zasygnalizowało, że sprzeciwi się początkowemu podejściu do ograniczania ryzyka. I jeszcze ostatnia decyzja Chin o nałożeniu drakońskiej ustawy o bezpieczeństwie narodowym na Hongkong, były brytyjski protektorat, który został oficjalnie przekazany Chinom w 1997 roku. Warunki tego przekazania pozwoliły Hongkongowi korzystać z odrębnego systemu rządów i płacić podatki Pekinowi do 2047 roku. Ustawa o bezpieczeństwie narodowym uchyliła tę umowę, skłaniając Johnsona do otwarcia drzwi swojego kraju dla mieszkańców Hongkongu uciekających przed chińską tyranią. Krótko mówiąc, ponieważ Pekin starał się przekonać świat, że Huawei nie stanowi zagrożenia, jego działania w innych miejscach były dość groźne.

Na razie Stany Zjednoczone mają okazję do wykorzystania swojej przewagi. Po podjęciu w styczniu pierwszej decyzji Wielkiej Brytanii o wpuszczeniu Huawei do swoich sieci, chińskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało Australię do ponownego rozważenia własnego zakazu działalności firmy. Argumentem było to, że Australia jest odizolowana wśród amerykańskich sojuszników. Waszyngton ma teraz szansę na odwdzięczenie się. Niemcy zasugerowali, że wpuszczą Huawei do swoich sieci. Sekretarz stanu Mike Pompeo ma silną pozycję, aby poprosić Niemców o ponowne rozpatrzenie sprawy - aby nie skończyła się ona izolacją wśród amerykańskich sojuszników.