Na początku ubiegłego roku Lei Jun, dyrektor generalny firmy, zapowiadał, że do końca roku firma będzie dążyła do osiągnięcia przychodów ze sprzedaży na poziomie 100 miliardów juanów (ok. 15,8 mld dolarów).

Założony cel udało się zrealizować jeszcze przed końcem 2017 roku - Wang Xiang, wiceprezes chińskiej spółki, mówił o przekroczeniu tego pułapu już na przełomie października i listopada. Nie skłamię, jeśli napiszę, że Xiaomi to obecnie najszybciej rozwijający się producent telefonów komórkowych. Wystarczy przypomnieć, że przedsiębiorstwo zostało założone zaledwie osiem lat temu. Od tamtego czasu firma notuje w zasadzie nieprzerwany wzrost (w 2017 roku notowano aż 80% procentowy wzrost sprzedaży w stosunku do roku poprzedniego), do rąk konsumentów trafiało wówczas 20-30 mln telefonów - mowa rzecz jasna o ujęciu kwartalnym.

Po osiągnięciu założonego celu szefowie Xiaomi oczywiście nie zamierzają spocząć na laurach. Według wspomnianego wcześniej Wanga firma może zanotować o wiele większe przychody w 2018 roku niż te zanotowane w roku ubiegłym. Co ciekawe, choć wiadomo, że Xiaomi przekroczyło założony przez siebie "magiczny" próg to na Mobile World Congress w nie podano dokładnej kwoty osiągniętych przychodów. Nie podano również celu na rok 2018. Czyżby ta tajemniczość miała oznaczać, że Chińczycy szykują na ten rok coś specjalnego i mówiąc przysłowiowo chcą uniknąć zapeszania? Za oknem dopiero początek wiosny, Xiaomi ma więc jeszcze dużo czasu by nas czymś zaskoczyć. Wiadomo, że do końca 2019 roku firma zamierza otworzyć 2000 punktów sprzedaży na całym świecie - połowa sklepów ma powstać w Chinach, choć na dzień dzisiejszy sklepy te istnieją także w Europie, całkiem niedawno otworzono trzeci sklep w Hiszpanii. Faktem jest, że wiele osób decyduje się na zakup telefonu dopiero po przetestowaniu go we własnych rękach. Chińczycy doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego oprócz sprzedaży internetowej chcą także rozwinąć tradycyjną sprzedaż detaliczną. Paradoksalnie takie działanie wcale nie musi okazać się strzałem w dziesiątkę. Xiaomi będzie narażone na podwyższone koszty, straty mogą okazać się nieuniknione. Według niektórych analityków rynkowych budowanie tradycyjnej sieci sprzedaży to ogromny hazard.

Dziś firma nazywana "chińskim Applem". Dlaczego? Smartfony proponowane przez Xiaomi mogą pochwalić się bardzo dobrym stosunkiem ceny do jakości. Za chińską firmą przemawiają również liczby. Wzrost sprzedaży oznacza oczywiście wzrost udziału w rynku. W czwartym kwartale 2017 roku Xiaomi plasowało się tuż za podium największych producentów telefonów komórkowych dając się wyprzedzić tylko Samsungowi, Apple'owi (AAPL  ) oraz swojemu lokalnemu rywalowi - mowa oczywiście o Huawei. Dyrektor naczelny Lei mówił o dokonaniu istotnych zmian wewnątrz firmy w celu zwiększenia wartości i rozmiarów firmy w przyszłości - wszystko wskazuje na to, że należy tym słowom wierzyć. Wartość Xiaomi szacuje się obecnie na około 46 miliardów dolarów jednak wartość planowanego IPO (do pomocy przy giełdowym debiucie zatrudniono już Citic Securities, Goldman Sachs oraz Morgan Stanley) szacuje się na 100 miliardów dolarów - tak, to z całą pewnością będzie jeden z największych, jeśli nie największy debiut giełdowy tego roku.