Każdy z nas zna takie firmy jak Apple (AAPL  ), Facebook (FB  ), Tesla (TLSA  ), GE (GE  ), Visa (V  ), Amazon (AMZN  ) czy Alibaba (BABA  ). Znajdziemy je w ofercie większości brokerów także w Polsce czy Czechach. Dziś zastanowimy się, czy dają zarobić.

Apple, największa spółka na globie. Na świecie są traderzy czy nawet całe biura traderskie wyspecjalizowane tylko w grze na Apple. To dla nich codzienny chleb powszedni: jak nie dzieje się nic na rynku, to gra się Apple'm w górę i w dół, wykorzystując najróżniejsze strategie oparte na automatach, taśmie, średnich kroczących czy innych mniej lub bardziej przydatnych narzędziach. Skala jest ogromna - na papierach Apple'a zawsze jest tłoczno. Na innych spółkach bywa podobnie.

Czy zatem granie intraday na medialnych spółkach jest dobrym pomysłem? Klienci indywidualni z Europy, korzystający z usług lokalnego brokera czy domu maklerskiego nie otrzymują raczej bezpośredniego dostępu do giełdy amerykańskiej (a jeśli już, to prowizje są nie do zaakceptowania), a jedynie do kwotowań kontraktów CFD opartych na kursie spółki. Dla nieprofesjonalistów to bardzo duże uproszczenie - nie potrzeba dużego depozytu na uruchomienie transakcji, broker najczęściej oferuje pewną dźwignię (1:10, 1:25), a kwotowania nie odzwierciedlają idealnie kursu rzeczywistego (każdy broker kwotuje osobno). Gracze nieprofesjonalni nie mają wprawdzie dostępu do drabiny zleceń, korzystają więc z innych narzędzi jak średnie kroczące czy oscylatory. Płacą również detaliczne prowizje za otwarcie i zamknięcie pozycji. Z tego też powodu powinni wybierać raczej drogę swing tradingu , na nieco dłuższy kilkudniowy termin.

Jako trader, którego głównym narzędziem pracy jest drabina zleceń, jestem nauczony, że spółki topowe omija się z daleka. Kiedy byłem na szkoleniu z daytradingu, wskazano mi na pierwszej lekcji - nie gramy na medialnych spółkach, bo są dla nas nieczytelne. Jak się bliżej temu przyjrzeć, to rzeczywiście trudno znaleźć daytradera, który systematycznie grałby 'drabinką' na akcjach np. Amazon'a czy Facebook'a. Nietrudno znaleźć kogoś, kto na dużych spółkach zaczynał i na nich zakończył swoją przygodę rynkiem, "męcząc" je codziennie bez większego efektu. Z punktu widzenia profesjonalnego daytradera, topowe spółki są bardzo nieczytelne. Trudno określić kierunek ceny z taśmy, jest tak dynamiczna, że nie da się realnie ocenić sytuacji. Spółka widziana z bliska, generuje bardzo duży szum, dynamiczne zmiany ceny zmuszają nas do szybkiego zamykania pozycji. Jest bardzo tłoczno, setki tysięcy, jeśli nie milionów, podmiotów wymienia papiery. Końcowy bilans będzie raczej sumą szczęścia, niż efektem dobrej strategii.

Topowe spółki są najczęściej także bardzo drogie - AAPL 150 $, TSLA 328 $, GOOG 972 $, a AMZN aż 1025 $. Kupując choćby 100 akcji należy zagospodarować na ten cel bardzo dużo środków. Z uwagi na kilkudolarową zmienność w skali sesji, bardzo łatwo stać się dawcą kapitału dla większych, sprytniejszych graczy.

Granie na dużych spółkach jest trudne, ale potrafi być przyjemne. Medialne spółki jak każde inne dają zarobić, o ile gra się na nich z głową i przemyślaną strategią. Jest duży dostęp do bieżących informacji, często ich produkty wykorzystujemy na co dzień - są namacalne, nie ma ryzyka, że z dnia na dzień stracimy wszystkie pieniądze, bo spółka wyparuje w powietrzu. Są to więc stabilne walory do grania. Na wykresach ich notowań widać trendy, a za pomocą prostych narzędzi łatwo zawierać transakcje. Może nie nadają się do uprawiania czystego daytradingu, niemniej jednak dla inwestorów grających na nieco dłuższy, nawet kilkudniowy, horyzont inwestycyjny, mogą być dobrym wyborem.