SmileDirectClub, który oferuje stomatologię korekcyjną po preferencyjnej cenie, jest przykładem nieudanego start up'u częściowo sfinansowanego za publiczne pieniądze. Najnowszy raport kwartalny tylko potwierdza, w jak głębokim dole znajduje się obecnie ortodontyczny biznes firmy z Nashville. Inwestorzy są wściekli, a kurs akcji pikuje.

W ostatni wtorek firma przedstawiła pełen rozczarowań raport za drugi kwartał. W ciągu raportowanych ostatnich trzech miesięcy SmileDirectClub (SDC  ) zaksięgował 174 miliony USD przychodu, czyli o prawie 63% więcej w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku oraz straty w wysokości 0,14 USD na akcję. Analitycy przy Wall Street średnio prognozowali 198,5 miliona USD przychodów i straty rzędu 0,10 USD. Innymi słowy firma nie spełniła oczekiwań w żadnym zakresie, a co gorsza nie przedstawiła przekonującego uzasadnienia takiego stanu rzeczy, powołując się na negatywne skutki kwietniowego cyberataku oraz inne czynniki. Dyrektor finansowy firmy Kyle Wailes w trakcie konferencji wynikowej oświadczył, iż: "Krótkoterminowe przeszkody wynikające z szczątkowych skutków kwietniowego cyberataku, trwałe skutki gospodarcze COVID dla naszej docelowej grupy demograficznej i wolniejsze skalowanie na nowe rynki międzynarodowe z powodu COVID, uniemożliwiły nam osiągnięcie oczekiwanych wyników za drugi kwartał". Ponadto spółka przedstawiła względnie optymistyczne prognozy na drugą połowę roku, szacując przychody za cały rok 2021 rzędu 750 do 800 milionów USD - to więcej niż 657 milionów USD za 2020 rok i znacznie poniżej średnich prognoz analityków rzędu 834 milionów USD. Słaby obraz biznesu SmileDirectClub wywołał szereg rekomendacji obniżających docelową cenę akcji. Nic dziwnego, że akcje we wtorek tąpnęły o 24%, a w środę nie było odpowiedzi ze strony kupujących.

Korzystanie z przezroczystych nakładek dentystycznych stało się w ostatnich latach popularnym sposobem prostowania zębów, a SmileDirectClub dość oczywistym wyborem dla konsumentów chcących skorzystać z usługi po dyskontowej cenie. Model biznesowy sprawdzał się bardzo dobrze przed pandemią, kiedy firma rok do roku skalując działalność, solidnie zwiększała przychody. Ubiegły rok okazał się jednak problematyczny. Kiedy wydawałoby się, że okres pandemii, gdy społeczeństwo było zamknięte w domu i nosiło maski, to bardzo dobry czas na naprawdę krzywego uzębienia, otoczenie makroekonomiczne, niepewność gospodarcza wcale nie pomogły SmileDirectClub w akceleracji biznesu. Wydatki na zabiegi ortodontyczne znalazły się nisko w hierarchii konsumentów. Ostatni raport kwartalny wskazuje, że sprzedaż usług nadal pozostaje poniżej oczekiwań rynku, jak i samej firmy. Oczywiste jest, że biznes SmileDirectClub nie ma teraz najlepszego wydania i niewiele wskazuje na to, że tendencja się szybko odwróci na lepsze.

IPO SmileDirectClub to wyjatkowo smutna historia. Firma, która debiutowała na Nasdaq jesienią 2019 roku, pozyskała w ofercie publicznej zawrotną kwotę 1,3 miliarda USD, sprzedając akcje po 23 USD. Na rynku publicznym cena nawet nie zbliżyła się do wartości z IPO, a inwestorzy, którzy nie pozbyli się akcji krótko po debiucie, musieli przełknąć wysokie straty. Obecnie cena akcji zbliża się do swoich historycznych minimów, tj. poziomów 4 USD ostatnio oglądanych w marcu/kwietniu ubiegłego roku.