Kiedy spojrzymy na wykres indeksu S&P 500 to jedyne, co można o tym obrazie powiedzieć to.. nic nie powiedzieć. Rośnie w kształcie jak nigdy przedtem. Kilka dni temu minęła 30 rocznica 'czarnego poniedziałku' z 1987 roku, ale mało kto o tym chciał pamiętać. Amerykanów ogarnęło totalne zakupowe szaleństwo, nie boją się niczego, na przekór w rocznicę ustanowiono nowe szczyty. Traderzy czekają na spadki, problem w tym, że ich nie widać.

Makroekonomia oraz analiza fundamentalna to nie jest moja ulubiona dziedzina, w codziennym tradingu raczej mało istotna. Sądzę, że mechanizmy jej funkcjonowania są dodatkowo komplikowane przez licznych analityków komentujących bieżące wydarzenia, wskutek czego przekaz dla 'ulicy' nierzadko jest niezrozumiały. Wykresy wskaźników wykupienia, przewartościowania, strachu czy cen do wartości księgowej. Może właśnie o to chodzi, aby zamazać właściwą formę przekazu. W końcu Amerykanie są już poważnie załadowani w akcje spółek i nie lubią czytać o bessie.

Przyjrzyjmy się temu, co widać na wykresach. To one przemawiają do wyobraźni inwestorów. Wzrost nieprzerwanie trwa od 9 lat, obecne notowania znajdują się o ok 60% wyżej niż szczyty z ubiegłego dziesięciolecia. To nie przeszkadza przeciętnym Amerykanom kupować już bardzo drogich akcji z nadzieją na dalszy wzrost ich ceny. Odrzucają zagrożenia ze świata, za to przemawiają do nich wiadomości o rozgrzanej amerykańskiej gospodarce i bardzo dobrych danych makro (np. sprzedaż detaliczna powyżej 4%), które na tle innych mocno rozwiniętych gospodarek prezentują się nadzwyczaj optymistycznie.

Amerykanie nie boją się bessy, gdyż ich ulubione firmy jak Amazon (AMZN  ), Apple (AAPL  ) czy Google (GOOGL  ) każdego kwartału chwalą się wyższymi przychodami i większymi zyskami. Zwiększają zasięg działania, a także zapotrzebowanie na własne produkty (Amazon). Mało kto chce się martwić tym, iż większość wyników bieżących i przyszłych jest już dawno zawarta w cenie akcji. Kolejnym czynnikiem, który nie zniechęca do kupna jest fakt, iż tym razem nie mamy do czynienia z typową bańką spekulacyjną, taką jaka miała miejsce na firmach internetowych w 2000 roku czy 2008 roku, gdy pękły balony instrumentów powiązanych z długiem hipotecznym oraz całej branży finansowej. Wzrokowcy interesujący się analizą techniczną zwrócą uwagę, iż na ETF-ach SPY (SPY  ) , DIA (DIA  ) śledzących główne amerykańskie indeksy, na wykresach nie widać póki co żadnych formacji odwrócenia trendu. Wzrost bez większych korekt, a od wyborów prezydenckich w 2015 roku, w zasadzie niezagrożony odlot: 'sky is the limit'. Bez formacji nie ma odwrócenia trendu. Jedynym niepokojącym sygnałem z punktu widzenia techniki jest bardzo niska zmienność oraz statystycznie niższy aż o jedną piątą rok do roku obrót na całej giełdzie. To może wskazywać, że potencjał kupujących prawdopodobnie słabnie i trwa faza dystrybucji.

Gdzie zatem szukać czynników przemawiających za spadkami? Dziewięć lat wzrostów licząc od dołka z 2008 roku, pozwoliło indeksowi S&P 500 urosnąć o blisko 270%. Rynek w Nowym Yorku jest ekstremalnie wykupiony na co wskazują bardzo wysokie wyceny spółek, wskaźniki C/Z (cena do zysku) czy C/WK (cena do wartości księgowej). W wycenach spółek są uwzględnione optymistyczne prognozy zysków. Nie będą one rosnąć w nieskończoność. Zaskakuje inflacja in minus (jest powyżej 2%). Euforia po wygranych wyborach sprawiła, że w cenach uwzględniono większość obietnic nowego prezydenta Donalda Trumpa, jednak póki co wdrażanie projektów jest problemowe i nie odbywa się w zamierzonym tempie. Nie ma realizacji zapowiedzi przez administrację. Trwająca od lat hossa, jak pamiętamy, została napędzona przez dodruk dolarów oraz niespotykane wcześniej 'wyluzowanie' polityki pieniężnej. Za FED poszli inni (Bank Japonii, ECB). Obecnie retoryka banku centralnego się zmienia, a perspektywa dalszego zacieśniania polityki pieniężnej przez FED choćby poprzez podnoszenie stóp procentowych będzie miała wpływ na odpływ pieniądza z giełdy.

To wszystko to jednak tylko przypuszczenia. Póki co rynek nie wysyła sygnałów, aby chciał 'spadać'. Zdrowy rozsądek podpowiada, aby być ostrożnym. Na nic analizy czy raporty, rozmowy, przepowiadanie przyszłości. Chciwość wygrywa ze strachem - tu się nic nie zmienia od pokoleń. W którymś momencie duzi gracze będą chcieli zrealizować zysk i odwrócą swoje pozycje. Rynek ma ponad 330 sesji bez korekty (w sensie spadku o ponad 5% - źródło Goldman Sachs). Cisza przed burzą? Tak. Korekta najpewniej będzie gwałtowna, rynek ma z czego spadać. Sprytni traderzy, którzy otworzą szorty w odpowiednim momencie, zarobią krocie.