Akcje ważnych dla gospodarki Stanów Zjednoczonych spółek z grupy FAANG - Facebook (FB  ), Apple (AAPL  ), Amazon (AMZN  ), Netflix (NFLX  ) i Google/Alphabet (GOOG  )(GOOGL  ) są wciąż na topie, podbijając tuż przed wynikami kwartalnymi rekordy cen akcji. Głównie dzięki nim Nasdaq (QQQ  ) w ubiegłym tygodniu poprawił swoje notowania wszech czasów. Ich raporty będą w centrum uwagi i odegrają kluczową rolę w nadchodzących miesiącach. Czy spełnią oczekiwania rynku? Niektórzy analitycy zza oceanu mają wątpliwości, czy FAANG ma jeszcze paliwo w baku.

Udział Alphabet w internetowych reklamach i reklamie wideo, a także zasięg marki i samej wyszukiwarki dystansują firmę od konkurencji, generując szeroki strumień przychodów, dużo większy niż może wypracować Facebook. Niektórzy analitycy obawiają się, że Alphabet jest już tak duży, że stoi niemal na szczycie możliwości wypracowania zadowalającego rynek dalszego wzrostu, w dodatku spółka jest mocno obciążona kosztami realizacji kilku ważnych projektów jak autonomiczny samochód czy smartfony Pixel.

Kiedy Facebook odsłoni karty i rynek dowie się, na ile afera związana z wyciekiem danych osobowych do Cambridge Analytica, odbiła się na wizerunku spółki i w raportach sprzedaży (sprawa wyciekła po zamknięciu pierwszego kwartału i nie była uwzględniona w raporcie za ten okres). Rynek oczekuje, iż Facebook z silną już bazą reklamodawców, w najbliższych miesiącach rozwinie segment reklam na WhatsApp i Instagramie, w szczególności segment reklam wideo.

Apple stara się zastąpić nieco mniejsze niż prognozowane przychody ze sprzedaży iPhone'ów czy MacBooków dodatkowymi usługami.

Amazon wydaje się być największym niezagrożonym pewniakiem z tej grupy, jednakże analitycy wskazując na wskaźnik ceny akcji do zysku na poziomie 285 (P/E) mają wątpliwości, czy spółka jeszcze jest w stanie dużo podrożeć.

Pierwszy wyniki opublikował Netflix, wobec którego rynek miał niemal kosmiczne oczekiwania w zakresie choćby przyrostu nowych abonentów. W poniedziałek tuż po dzwonku rynek ujrzał wyniki i rozczarował się na całej linii, a niejeden inwestor najpewniej przeżył stan przedzawałowy. Zarówno sama spółka jak i rynek się wyraźnie przeliczyli o okrągły milion nowych subskrynentów - dołączyło zaledwie 5,1 5mln wobec oczekiwanych 6,27 mln. W notowaniach posesyjnych spółka traciła nawet kilkanaście procent.

Mając na uwadze nierealne wyceny i historię wzrostów niektórych spółek, niedawno bankierzy inwestycyjni Nomura wylansowali slogan "pożegnaj się z FAANG, przywitaj FAS", witając tym samym na pokładzie, obok Facebook'a i Alphabet, niedawnego debiutanta - Spotify (SPOT  ). Spółka dominuje w swojej branży (streaming muzyki). Wall Street na razie się nie martwi faktem, że biznes Szwedów jest niewydajny, działalność jest deficytowa, ponieważ aż 99 mln słuchaczy nie płaci ani grosza, by móc słuchać muzyki i godzi się na sporadyczne reklamy, które Spotify sprzedaje, by dofinansować model freemium. Dla firmy to ogromna ogromna strata, gdyż przychody z klientów premium i reklam nie pokrywają się z wydatkami. Spotify według obecnych cenach akcji jest wyceniany na astronomiczną kapitalizację na poziomie 32,2 mld USD. Dużo jak na nierentowną działalność.

Jakby nie patrzeć, niezależnie od rekomendacji Nomury czy innych bankierów, nie uważam, by wymienione spółki stanowiły okazję inwestycyjną. Wyniki Netflixa źle rozpoczynają sezon wyników dla branży technologicznej, wywierając dużą presję na inne przegrzane spółki i sam indeks Nasdaq. Za około dwa tygodnie wszystko będzie już jasne.