Kierunek polityki pieniężnej FED jest jasny. Wartość euro, zależy głównie od wydarzeń w Europie. Z publikacji ostatnich "minutek" wiemy, że amerykański bank centralny, kierowany przez Jerome'a Powella, nie będzie przejmować się oskarżeniami prezydenta Trumpa, któremu nie podobają się podwyżki stóp procentowych.

Administracja prezydenta USA wie, że kluczowym źródłem amerykańskiej dźwigni gospodarczej jest rola dolara na świecie. Przeciwdziałanie nieproporcjonalnej sile Ameryki, aby zdestabilizować światową gospodarkę, wymaga zatem zmniejszenia udziału handlu międzynarodowego w dolarach.

Euro jest drugą co do wielkości walutą na świecie, ale nadal pozostaje daleko w tyle za dolarem amerykańskim. Dwie trzecie wszystkich pożyczek wydawanych przez lokalne banki w walutach obcych jest denominowanych w dolarach, w porównaniu do zaledwie 20% pożyczek denominowanych w euro. Podobne proporcje dotyczą globalnych rezerw walutowych.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker chce to zmienić. W zeszłym miesiącu oświadczył on , że "Europa płaci za 80% swojego rachunku za import energii - o wartości 300 miliardów euro rocznie - w dolarach amerykańskich", chociaż tylko około 2% unijnego importu energii pochodzi z USA. Następnie wezwał do tego, aby euro stało się "instrumentem nowej, bardziej suwerennej Europy" i obiecało "przedstawić inicjatywy mające na celu wzmocnienie międzynarodowej roli euro".

Juncker nie jest jedynym europejskim przywódcą, który dostrzega, jak potężnym narzędziem może być wspólna waluta. Niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas zaproponował, aby Unia Europejska ustanowiła własny system płatności międzynarodowych.

Mario Draghi
Mario Draghi

Jednak te ambitne projekty mogą przeoczyć to, co jest naprawdę potrzebne, aby podnieść status euro. Jeśli wzrosłaby rola euro w handlu międzynarodowym, to także zagraniczne przedsiębiorstwa miałyby aktywa denominowane w euro, które zwiększyłyby łączną wartość pożyczek denominowanych w euro. Większy globalny handel w euro może sprawić, że zagraniczne systemy bankowe staną się silnie narażone na ryzyko walutowe.

Oznacza to, że w przypadku kryzysu Europejski Bank Centralny musiałby podjąć działania, podobnie jak zrobiła to Rezerwa Federalna USA w przeszłości. Podczas globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. Fed służył jako de facto globalny pożyczkodawca ostatniej instancji, zgadzając się na niezabezpieczone linie swapowe nie tylko z bankami centralnymi rezerwowymi walutami, takimi jak EBC i Szwajcarski Bank Narodowy, ale także z gospodarkami wschodzącymi, takimi jak Meksyk i Brazylia . Celem było ustabilizowanie globalnej gospodarki, ale płynność pomogła również zapobiegać krajowym zakłóceniom wynikającym z zagranicznej sprzedaży aktywów w dolarach i powstrzymywała zagraniczne banki przed szukaniem pieniędzy.

EBC przyjął bardziej restrykcyjne podejście. Pod koniec 2008 r. zaczął dostarczać euro do banków centralnych Węgier, Łotwy i Polski, ale wymagał od nich wystawienia papierów wartościowych denominowanych w euro jako zabezpieczenia. EBC chciał chronić swój bilans przed niezabezpieczoną ekspozycją na forinta węgierskiego lub złoty. Ale te kraje posiadały zbyt mało kwalifikujących się papierów wartościowych, aby uzyskać wystarczającą kwotę w euro zgodnie z pierwotnymi warunkami EBC. Kolejny rok zajęło EBC, pod presją Austrii i innych krajów, ustanowienie właściwych linii swapowych przeciwko zabezpieczeniom walutowym z węgierskimi i polskimi bankami centralnymi.

Nawet teraz EBC zapewni płynność euro tylko krajom uznanym za systemowo istotne dla strefy euro. To niechęć do ryzyka kontrastuje z podejściem Fed i, co bardziej wymowne, z Ludowym Bankiem Chin, który w ostatnich latach ustanowił rozległą sieć linii swap promujących wykorzystanie renminbi w handlu, tym samym wzmacniając pozycję chińskiej waluty jako waluty międzynarodowej.

Jeśli wizja Junckera ma zostać zrealizowana, EBC będzie musiał porzucić ten sposób myślenia i przyjąć rolę Fed-u jako międzynarodowego pożyczkodawcy ostatniej szansy. Nie wiadomo jednak, czy EBC byłby skłonny pozostawić część swojego bilansu narażonego na los krajów spoza strefy euro. Bank ma dobry powód, aby zachować ostrożność: brakuje mu politycznego odpowiednika podobnego do amerykańskiego sekretarza skarbu Fed, który byłby katalizatorem w osiągnieciu takiego celu.