Pandemia COVID-19 bierze kolejnych jeńców. Zgodnie z oczekiwaniami, weteran branży wynajmu samochodów Hertz Global Holdings (HTZ  ) złożył wniosek o ochronę przed upadłością w piątek po zamknięciu rynku. Akcje spółki we wtorek spadły o 80% i kosztują pół dolara.

Na temat problemów operatora wypożyczalni samochodów pisaliśmy na łamach 'Paszportu' niedawno, gdy pojawiły się doniesienia o problemach spółki z obsługą na czas zobowiązań finansowych wobec leasingodawców. Przy okazji złożenia wniosku, Hertz poinformował, że globalne przychody w kwietniu spadły o ponad 70% r/r, co nie pomogło w obsłudze 19 mld USD zadłużenia spółki (z czego 15 mld USD pochodzi z wyemitowanych obligacji na zakup floty) i zmusiło do zwolnienia 20 tys. pracowników. "Ze względu na dotkliwy wpływ COVID-19 na naszą działalność oraz niepewność, kiedy turystyka i gospodarka wrócą do normy, musimy podjąć dalsze kroki, aby przetrwać" - powiedział prezes i dyrektor generalny Hertz Paul Stone w oświadczeniu.

Mimo złożenia wniosku o upadłość, co dotyczy tylko segmentu krajowego i nie obejmuje działalności międzynardowej czy lokalizacji franczyzowych np. w Europie, Hertz będzie kontynuował działalność wynajmu samochodów pod markami jak Hertz, Thrifty, Dollar, Firefly i inne, a pracownicy będą uzyskiwali wynagrodzenie z 1 mld USD rezerw gotówkowych. Hertz poinformował, że podejmie działania mające na celu wzmocnienie struktury kapitałowej, a nie likwidacji aktywów spółki. Firma ma za sobą bardzo dobry 2019 rok i chce (jeszcze) wrócić do biznesu.

Hertz informuje, że wciąż negocjuje w sprawie uzyskania kompromisu w zakresie zobowiązań leasingu, który zadowoli wierzycieli i pozwoli utrzymać się Hertz przy życiu. Jednak sytuacja spółki jest bardzo trudna, ponieważ pożyczkodawcy mogą nie chcieć dać spółce czasu na zrestrukturyzowanie biznesu, wychodząc z założenia, że sporo pieniędzy będzie do odzyskania teraz, jeśli aktywa spółki zostaną zlikwidowane. Wartość pojazdów floty Hertza spada z miesiąca na miesiąc, a osłabiony popyt na rynku wtórnym będzie wchłaniał tak liczną pulę pojazdów długi czas, gdyby zdecydowano o ich masowym upłynnieniu. Dodatkowe ryzyko Hertza polega na tym, że będzie zobowiązany zrekompensować pożyczkodawcy różnicę pomiędzy wartością kontraktu, a wartością pojazdu. Jak policzyli analitycy za oceanem, 1% spadku wartości floty będzie ważył około 75 mln USD.

Akcje Hertza zamknęły się we wtorek po 0,56 USD. Przed wybuchem pandemii, kosztowały 20 USD pod koniec lutego. To trudna pigułka do przełknięcia dla akcjonariuszy.