Jeżeli ktoś kilka lat temu powiedziałby, że chińska marka Huawei podbije serca milionów użytkowników - i to nie tylko w Azji - detronizując Apple'a (AAPL), większość z niedowierzaniem pokręciłaby głową. Chińczycy stworzyli wspaniałą markę, która padła jednak ofiarą wojny gospodarczej światowych mocarstw.

2 lata temu Huawei jasno przedstawił swoje ambicje w jednym z wywiadów: bycie największym producentem smartfonów na świecie do 2020 roku. Plany te jednak mogą spełznąć na niczym, bowiem sporo się zmieniło od tego czasu. Firma stoi przede wszystkim na froncie wojny handlowej między USA a Chinami, a te pierwsze dokonały swoistego odcięcia amerykańskiego oprogramowania dla chińskich telefonów. Huawei przebojem wdarł się na światowe salony, na których stał się numerem 2 - zaraz po Samsungu. Z danych firmy wynika jednakże, że sukces ten spowodowany jest koncentracją na Chinach, podczas gdy sprzedaż popularnych w Państwie Środka smartfonów nie wygląda już tak dobrze na innych rynkach. Co więcej, w maju zeszłego roku Huawei został umieszczony na czarnej liście w USA, co ograniczyło zdolność kooperacji chińskich telefonów z amerykańskich oprogramowaniem.

Huawei polega w dużej mierze na komponentach i oprogramowaniu właśnie od amerykańskich gigantów technologicznych. Eric Xu z Huawei stwierdził w marcu, że firma nie osiągnęła wewnętrznego celu przychodów na rok 2019, które miały być o 12 miliardów USD większe. Również dane firm badawczych International Data Corporation (IDC) i Counterpoint Research precyzyjnie pokazują, w jaki sposób sankcje USA wpłynęły negatywnie na wyniki Huawei. W pierwszym kwartale 2019 roku, przed nałożeniem sankcji przez Donalda Trumpa udział Huawei w rynku globalnym wyniósł 18,9%. Po nałożeniu sankcji wskaźnik ten spadł drastycznie do 15,2%, w czwartym kwartale. Dodatkowo firmę wyprzedził wtedy Apple. W pierwszym kwartale 2020 roku Huawei ponownie odzyskał drugie miejsce, ale jego udział w rynku wyniósł 17,8%.

Huawei może i jest mocny w Chinach, ale poza nimi przedsiębiorstwo narażone jest na spore wahania. Według IDC w Państwie Środka udział Huawei wzrósł z 35,5% w pierwszym kwartale 2019 roku do 42,6% w analogicznym kwartale tego roku. Inaczej sprawa się ma ze sprzedażą zagraniczną. Fakt, że dwa flagowe telefony Huawei - Mate 30 i P40 - zostały wydane bez aplikacji od Google (GOOG) nie jest dużym problemem w Chinach, gdzie i tak usługi Google są blokowane. Chińscy użytkownicy smartfonów nie są przyzwyczajeni do korzystania z takich aplikacji. Staje się to jednak problemem na rynkach międzynarodowych, gdzie konsumenci są dosłownie uzależnieni od aplikacji spółki Alphabet, takich jak Gmail. To poważny problem, w którym polityka odgrywa większą rolę niż biznes.

Sankcje sięgają tak daleko, że nowe modele Huawei nie mają dostępu do niektórych funkcji Google'a. Firma więc stawia na sprzedaż starszych telefonów, w których takie możliwości jeszcze istnieją. Struktura sprzedaży jest jednak niepewna w zależności od szerokości geograficznej. Póki co chiński gigant notuje rok do roku wzrosty sprzedaży w m.in. Europie Środkowo-Wschodniej, Ameryce Łacińskiej czy w Azji z wyłączeniem Chin i Indii. Gwałtownie spadła za to sprzedaż na innych intratnych rynkach, tj. Europa Zachodnia. Wskaźnik sprzedaży spadł tam z 24,3% w pierwszym kwartale roku 2019 do 18,2% w analogicznym kwartale roku 2020. Podobnie było w Indiach. Problemy z oprogramowaniem i sankcje Trumpa to nie jedyna zagwozdka. Konkurenci z rodzimego rynku Huawei, tacy jak OPPO i Xiaomi, wciąż mogą wypuszczać telefony z Googlem na pokładzie. Firma próbuje się bronić tworząc własny system HarmonyOS. Analitycy wątpią jednak w jego sukces. Huawei musi przyjąć też kolejny cios - konieczność uzyskania licencji od zagranicznych producentów, którzy chcą używać amerykańskiego oprogramowania. Ten ruch ma na celu odcięcie dostaw chipów dla Huawei od tajwańskiej firmy TSMC. Może to oznaczać spadek przedsiębiorstwa do ligi przeciętniaków na rynku smartfonów oraz izolację od globalnych trendów i popularnych aplikacji. Może, ale nie musi, jeżeli tylko któryś z rodzimych pomysłów firmy, kolokwialnie rzecz ujmując, wypali.