Airbnb (ABNB  ) jest znany niemal wszystkim, którzy gdzieś podróżują. Swoją działalnością wyłamał monopol hoteli, pozwolił zbudować biznes mały i duży związany z nocowaniem i zmienił trendy w branży turystycznej. Airbnb zwodziło inwestorów debiutem publicznym od lat, o IPO mówiło się od dawna. Tymczasem pandemia zmieniła zasady gry i spółka sprzedaje akcje w mało komfortowej dla siebie sytuacji z niepewną perspektywą, ale za to na szczycie giełdowej koniunktury. I to wystarczy.

Czwartkowy debiut spółki na giełdzie będzie jednym z największych IPO w 2020 roku. Najnowsze wiadomości wskazują, że pomimo, iż firma została poturbowana przez pandemię COVID-19, jest klasą samą w sobie i magia nazwy cały czas działa, a inwestorzy są skłonni płacić za akcje dużo więcej niż wcześniej sądzono. Cena oferowanych 50 milionów akcji w pierwszej ofercie publicznej właśnie wzrosła do 56 do 60 USD za akcję z wcześniejszego pułapu 44 do 50 USD za akcję. Ostateczną cenę poznamy w czwartek rano.

Airbnb w skutek pandemii przeżywa najprawdopodobniej najtrudniejszy okres w swojej historii, doświadczając spowolnienia wzrostu i silny spadek przychodów. Podobnie jak tysiące większych i mniejszych operatów wynajmowanych obiektów, którzy przekształcili swoje aktywa mieszkalne w lokale wynajmowane krótkoterminowo. COVID-19 wstrzymał turystykę w pierwszym i drugim kwartale, w którym firma odnotowała odpowiednio 841 i 334 miliony USD (i gigantyczny wzrost straty netto o 94% do 576 milionów USD w drugim kwartale!), co stanowi drastyczny spadek z pułapu 1,1 miliarda USD przychodu w czwartym kwartale 2019 roku. Natomiast w trzecim kwartale bieżącego roku, w efekcie poluzowania obostrzeń na sezon letni i turystycznej głodówki, biznes rezerwacyjny znacznie odbił od dna notując 1,34 miliarda USD przychodów (drugi najlepszy kwartał w historii) i wykazując zysk 219 milionów USD, w dużej mierze z powodu agresywnej polityki cięcia kosztów wdrożonej wiosną, takich jak zwolnienie 1900 osób (to 1/4 etatów), obniżenie pensji kadry kierowniczej, zmniejszenie budżetu na marketing czy wstrzymanie lub zakończenie projektów nie związanych z bezpośrednią działalnością. Firma nieco zmodyfikowała także model biznesowy, zwracając się w stronę amerykańskiego klienta planującego podróze 'blisko domu'. Skutki pandemii są jednak bardzo widoczne, w ciągu dziewięciu miesięcy do 30 września 2020 roku, Airbnb zanotował łącznie 2,5 miliarda USD przychodów i spadek o 32% r/r. Wartość rezerwacji mierzonej w USD także z silnym 39% spadkiem do 18 miliardów USD.

Airbnb po raz pierwszy od dawna jest w defensywie. Słaba koniunktura w branży i coraz silniejsza konkurencja (ten sam lokal oferowany na kilku portalach, a także bardzo duża ilość portali), koszmarne straty finansowe (prawie 700 milionów USD netto do końca września br), niepewne perspektywy i niejasna ilość obostrzeń, która będzie obowiązywać w przyszłym roku, a także naciski ze strony władz miejskich np. w Europie, chcących wykorzystać pandemię do próby ograniczenia działalności portalu i możliwości krótkoterminowego wynajmu nieruchomości. Nie jest tajemnicą, że nie wszyscy lubią Airbnb, a gospodarzy prowadzących działalność na portalu obwinia się o zawyżanie cen nieruchomości. Firma boryka się z próbami wprowadzania zakazów lub ograniczeń w działalności, jak skrócenie długości pobytu i zaznaczyła w prospekcie, że te procesy mogą negatywnie wpłynąć na jej bieżącą działalność.

Sprzedając akcje po maksymalnej ogłoszonej cenie, firma może pozyskać do 3,4 miliarda USD i uzyskać wycenę nawet 42 miliardów USD. Środki pozyskane ze sprzedaży akcji, spółka chce przeznaczyć na ogólne cele korporacyjne, kapitał obrotowy, koszty operacyjne i nakłady inwestycyjne, w tym nowe produkty, usługi i technologie. Według prospektu firma nie planuje istotnych przejęć i inwestycji. Akcje będą notowane od czwartku na NASDAQ.