Wkraczając w nowy rok, Alibaba Group (BABA  ) stoi w obliczu wielu problemów. Spółka musi stawić czoła śledztwu chińskiego rządu, groźbie bycia wpisaną na "czarną listę" prezydenta Trumpa i ciągłej nieobecności Jacka Ma.

Dochodzenie Komunistycznej Partii Chin dotyczące Alibaby z każdym mijającym tygodniem przyciąga coraz większą uwagę ekspertów i inwestorów z całego świata. Pierwsze oznaki interwencji rządu w imperium biznesowe Jacka Ma pojawiły się w listopadzie, kiedy rząd chiński zawiesił debiut publiczny Ant Group. W grudniu presja na Ma wzrosła, gdy rząd wszczął dochodzenie antymonopolowe w sprawie Alibaby. Gdy Alibaba wkroczyła w 2021 rok, sytuacja ponownie się zaostrzyła, gdy chiński rząd nakazał ocenzurować całość relacji dotyczących dochodzenia.

Decyzja o ocenzurowaniu śledztwa jest niespotykana i bardzo niepokojąca oraz może odzwierciedlać głębszą sytuację polityczną, niż początkowo sądziło wielu obserwatorów.

Xiao Qiang, naukowiec z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, powiedział w wywiadzie dla Financial Times, że decyzja o cenzurowaniu śledztwa jest "nietypowa". "Język [dyrektywy] jest dość podobny do dyrektyw dotyczących sprawozdań z "bardzo ważnych wydarzeń politycznych", takich jak proces Bo Xilaia".

Powszechnie uważa się, że dochodzenie i decyzja o cenzurowaniu relacji w mediach mogą wynikać z połączenia antyrządowej retoryki Jacka Ma i obaw chińskiego rządu, że Alibaba będzie stanowić wyzwanie dla jego władzy. Trudno nie uwierzyć, że tak może być, zwłaszcza biorąc pod uwagę ciągłą nieobecność Ma w trakcie trwającego śledztwa.

Zaginięcie Ma zwróciło uwagę wielu. Niektórzy przypadkowi obserwatorzy teoretyzują, że Ma został "zmuszony" do zniknięcia przez Komunistyczną Partię Chin, podczas gdy inni przedstawiają mniej szalone teorie, że Ma po prostu pozostaje w ukryciu, ponieważ jest świadomy, jak bardzo rozgniewał KPCh. Niezależnie od tego, zniknięcie Ma w czasie kryzysu budzi pewne obawy. Sam fakt, że najbogatszy człowiek Chin po prostu zniknął, jest równie niepokojący, co sensacyjny.

Jeśli potencjalnie polityczne śledztwo i zniknięcie założyciela firmy nie wystarczą, Alibaba jest również narażona na presję ze strony Stanów Zjednoczonych, gdzie administracja Trumpa rozważa decyzję o dodaniu spółki do czarnej listy firm, którym grożą kary, włącznie z wycofaniem akcji z obrotu. W Paszport do Wall Street w zeszłym tygodniu pojawił się artykuł dotyczący wycofania z giełdy trzech chińskich firm telekomunikacyjnych i zamieszania związanego z wielokrotnymi zmianami decyzji przez administratorów nowojorskiej giełdy.

Gdyby administracja Trumpa wpisała Alibabę na czarną listę, akcje "Amazona Chin" mogłyby być kolejnymi do wycofania. W przypadku wycofania z giełdy amerykańscy inwestorzy Alibaby staną przed tą samą "ciężką i trudną decyzją", jak ci, którzy posiadają akcje wcześniej wycofanych spółek: albo sprzedadzą udziały ze stratą, albo utkną z marnymi akcjami.

Podsumowując, nowy rok jak na razie nie jest łaskawy dla Alibaby, głównie z powodu presji dwóch rządów, które wydają się żądne krwi. W wyniku nakazu cenzury inwestorzy prawdopodobnie nie otrzymają w najbliższym czasie nowych informacji. Najlepsze, na co można liczyć, to szybka decyzja chińskich władz, choć oczywiście istnieje ryzyko, że będzie ona niekorzystna dla Alibaby, Jacka Ma i inwestorów.