Martin Shkreli, biznesmen z branży farmaceutycznej, który jest nazywany "najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Ameryce" już wkrótce stanie przed sądem. Ten człowiek ma wiele brudów za uszami - dotychczas podniósł cenę leku dla chorych na AIDS i raka o 5,5 tysiąca procent, a ostatnio został oskarżony o oszustwo związane z papierami wartościowymi.

Firma Shkreliego, Turing, w 2014 roku wykupiła prawo do leku Daraprim, lekarstwa przeznaczonego do leczenia toksoplazmozy, czyli choroby pasożytniczej, która jest niebezpieczna dla kobiet w ciąży oraz osób z osłabioną odpornością, m.in. chorzy z nowotworami oraz AIDS, a także osoby w podeszłym wieku. Shkreli podniósł cenę leku z 13,5 do 750 dolarów za tabletkę, dzięki czemu media nazwały go "najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Ameryce". Daraprim jest umieszczony na specjalnej liście leków podstawowych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO - World Health Organization), co ma oznaczać, że ma być łatwo dostępny. Toksoplazmoza ma wiele negatywnych skutków - może powodować zaburzenia neurologiczne, ślepotę oraz niewydolność organizmu, a w konsekwencji śmierć.

Nie tylko to zachowanie Shkreliego jest uważane za nieetyczne - w mediach społecznościowych, m.in. na Twitterze, często obrażał polityków oraz inne osoby publiczne. Z tego powodu spotkał się z ostrą krytyką nawet ze strony Donalda Trumpa. Podczas przesłuchania przez komisję w Kongresie zachowywał się arogancko wobec jej członków - na pytania o przyczyny podniesienia ceny leku odpowiadał ironicznie, a po zakończeniu nazwał osoby zasiadające w komisji "imbecylami". Shkreli ostentacyjnie pokazuje swój majątek - w mediach społecznościowych chwalił się butelką bardzo drogiego wina Château Lafite Rothschild oraz zakupem jedynego egzemplarza płyty "Once Upon a Time in Shaolin" zespołu Wu-Tang Clan, za którą zapłacił 2 miliony dolarów. Zachowanie Shkreliego w mediach społecznościowych jest przesadzone - często transmituje swoje wykłady na temat inwestowania, strategii gry w szachy oraz rozwoju leków. W ostatnim czasie wygłosił kilka wykładów, m.in. na Princeton. Na Twitterze ogłosił, że przyzna nagrody w wysokości 40 000 dolarów za rozwiązanie problemu matematycznego oraz 100 000 dolarów za wyjaśnienie tajemniczej śmierci Setha Rich, pracownika Komitetu Narodowego Demokratów, który mógł być źródłem przecieku tajnych maili Demokratów, które WikiLeaks opublikowała w przededniu ich konwencji.

Obecnie Shkreli jest oskarżony o wyprowadzenie milionów dolarów ze spółki Retrophin, założonej w celu spłaty długu inwestorom z funduszów hedgingowych, których także mógł oszukać. Proces potrwa maksymalnie 6 tygodni. Shkreli obecnie nie przyznaje się do winy. Do oszustwa mogło dojść znacznie wcześniej - znacznie przed aferą z podwyższeniem ceny leku Daraprim. Shkreli został oskarżono o to, że traktował publicznie notowaną spółkę Retrophin jak świnkę skarbonkę. MSMC Capital Management działał w latach 2009-2012, natomiast Retrophin powstał w 2012, a Shkreli był jej szefem do września 2014, kiedy został zwolniony. Następnie zarząd Retrophin oskarżył Shkreliego na kwotę 65 milionów dolarów o wykorzystanie spółki do wzbogacenia się i przeznaczenia części pieniędzy wyciągniętych ze spółki w celu spłaty długu. Klienci przelali swoje środki do dwóch funduszy hedgingowych (MSMB Capital i MSMB Healthcare) zarządzanych przez Shkreliego, które odnotowały w ostatnim czasie straty w wysokości 11 milionów dolarów.

Jednak Shkreli nie poddaje się - wynajął kancelarię prawniczą reprezentowaną przez Benjamina Brafmana, adwokata, który reprezentował m.in. dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Dominique Strauss-Kahna, oskarżonego o molestowanie seksualne hotelowej pokojówki. Jego prawnik już dał mu jedną cenną radę - "przestań rozmawiać z dziennikarzami i nie wychylaj się".

Shrekli jest uważany za inteligentną osobę, ale o specyficznym charakterze. Pomimo zarzutów stara się prowadzić normalne życie - obecnie przebywa na wolności po wpłaceniu kaucji w wysokości 5 milionów dolarów.