Pod koniec roku 2017 roku Chiny importowały niemal rekordową ilość ropy nafowej. Zaspokojenie tak wysokiego zapotrzebowania wymagało skorzystania z usług wielu eksporterów tego surowca, m.in. Stanów Zjednoczonych.

Import ropy do Chin rośnie już od jakiegoś czasu i stanowi idealną okazję do zwiększenia zysków dla amerykańskich przedsiębiorstw naftowych. Jest to możliwe dzięki zniesieniu przez Kongres USA obowiązującego w tym kraju od prawie czterech dekach zakazu eksportowania ropy. Według statystyk z listopada 2017 roku do Chin dostarczano dziennie 289 000 baryłek surowca wyprodukowanego w Stanach Zjednoczonych. W porównaniu do 9,01 mln baryłek, a więc łącznej ilości ropy, którą Państwo Środka importowało w tamtym miesiącu, liczba ta może niektórym wydawać się znikoma, jednak w dalszym ciągu świadczy o odczuwalnym zwiększeniu się wielkości eksportu towarów USA do Azji.

Stany Zjednoczone zawdzięczają wzrost wywozu ropy naftowej do Chin ograniczeniu jej produkcji przez kraje OPEC, Rosję oraz różnych innych eksporterów. Ustalony przez nie limit wynosił 1,8 mln baryłek dziennie i został wprowadzony w celu złagodzenia problemu nasyconego rynku. Chociaż efekt tego posunięcia nie był zauważalny natychmiastowo, wystarczyło poczekać kilka miesięcy, by wartość paliwa faktycznie zaczęła rosnąć. Niemniej jednak z powodu zamknięcia rafinerii na Gulf Coast po przejściu huraganu Harvey zwyżki cen amerykańskiej ropy West Texas Intermediate uległy zahamowaniu w porównaniu z cenami na przykład ropy Brent (stanowiącej punkt odniesienia w ujęciu międzynarodowym). Wraz ze spadkiem kursu Chiny rozpoczęły hurtowy zakup amerykańskiego surowca. Chociaż popyt Państwa Środka prawdopodobnie nie utrzyma się na tak wysokim poziomie jak obecnie, zgodnie z prognozami i tak z czasem ulegnie zwiększeniu. Michal Meidan, analityk ds. polityki energetycznej Azji dla Energy Aspects, stwierdził, że "USA na pewno przejmie dużą część zwiększonego zapotrzebowania. Amerykańska ropa jest pożądana w całej Azji, a szczególnie w Chinach."

Są również inne międzynarodowe czynniki, które odrywają tutaj bardzo ważną rolę. Prezydent USA Donald Trump przyznał, że nie uznaje międzynarodowego porozumienia, na mocy którego zniesione zostały ekonomiczne sankcje nałożone na Iran. Warunkiem wprowadzenia w życie owej umowy była zgoda Iranu na zakończenie prac nad swoim programem nuklearnym. Dzięki temu kraj ten mógł zwiększyć wydobycie ropy, jednak pozwolenie to obowiązywało tylko na czas trwania porozumienia. Równocześnie narastały napięcia miedzy Irakiem a pół-autonomicznym Kurdystanem, który dopominał się o niepodległość oraz możliwość zwiększenia eksportu ropy o ponad pół miliona baryłek dziennie. "Do niedawna uczestnicy rynku w ogóle nie zwracali uwagi na ryzykowną sytuację geopolityczną, ponieważ głównym przedmiotem dyskusji była nadwyżka zapasów ropy" - stwierdził Giovanni Staunovo, analityk rynku towarów dla UBS Wealth Management. Wszystkie wspomniane wyżej czynniki mogą mieć wpływ na spadek ilości ropy na rynku, co mogłoby przyczynić się do zwiększenia cen tego surowca w przyszłości.

Mimo wszystko Stany Zjednoczone będą mogły cieszyć się zyskami generowanymi z produkcji łupka, która cały czas idzie w górę.