O tym, jak groźne dla zdrowia jest uzależnienie od pracy wiedzą doskonale Japończycy. Jest to kraj od lat słynący z pracoholizmu, ba, japońskim stylem pracy można by w zasadzie sam pracoholizm zdefiniować. Nie dziwi więc fakt, że tamtejsza władza szuka skutecznych metod na walkę z nałogiem pracowników. Po szczegóły zapraszam do tekstu poniżej.

Najnowszym pomysłem japońskiego rządu jest "Dzień pracy zdalnej" wyznaczony na dzień 24 lipca. Tylko 16% firm zatrudniających ponad 100 osób dawało możliwość wykonywania swoich obowiązków spoza siedziby spółki. Co ciekawe, podobna kampania odniosła spory sukces pięć lat temu w Londynie - wówczas aż 80% firm pozwoliła zatrudnionym osobom na "pracę z domu". Porównanie do brytyjskiej stolicy nie jest przypadkowe - w 2012 r. odbywały się tam igrzyska olimpijskie, które za trzy lata mają odbyć się w Tokio. Założenia akcji są proste - zmniejszenie stresu związanego z przebywaniem w miejscu pracy oraz zwiększenie równowagi pomiędzy czasem spędzanym w pracy, a czasem spędzanym w miejscu zamieszkania. Z drugiej strony, 24 lipca będzie dniem inaugurującym wspomnianą imprezę sportową. Im więcej ludzi zostanie wtedy w domach, tym mniejsze tłoki na drogach. Można się więc zastanawiać, czy na pewno chodzi o dobro pracowników, czy są to przysłowiowe "dwie pieczenie na jednym ogniu".

Na początku artykułu pisałem o groźnych dla zdrowia skutkach pracoholizmu, wśród których wymienić można wyczerpanie fizyczne, bezsenność, choroby układu krążenia. Trzeba jednak wspomnieć, że uzależnienie od pracy może prowadzić nawet do śmierci. Zjawisko to zyskało nawet specjalne określenie - "karoshi", czyli śmierć z nadmiernego wysiłku. Samobójstwa będą więc nieco inną kwestią. Pod koniec ubiegłego roku głośnym przypadkiem śmierci w wyniku przepracowania było samobójstwo zaledwie dwudziestoczteroletniej kobiety. W ciągu jednego miesiąca wypracowała ona aż 105 nadgodzin (!). Jedną z ostatnich pozostawionych wiadomości przez Matsuri Takahashi był jej wpis na Twitterze: "Jest 4 rano, moje ciało się trzęsie. Zamierzam umrzeć. Jestem taka zmęczona". Po całym zajściu prezes firmy ogłosił, iż zrezygnuje z piastowanej funkcji. W podobnym czasie przeprowadzano badanie na temat pracy po godzinach. W ankiecie wzięło udział 10 tysięcy osób - 20% z nich deklarowało wypracowanie co najmniej 80 nadgodzin w ciągu ostatniego miesiąca. W wyniku skrajnego wyczerpania pracą w Japonii życie traci corocznie 2 tysiące osób. Liczba ta idealnie wręcz pokrywa się z wynikiem przeprowadzonego badania. Co wówczas robiono, aby pracownicy mogli "odetchnąć"? Jednym z pomysłów był program "Premium Friday". W każdy ostatni piątek miesiąca praca miała się kończyć o godzinie 15:00. Do 16 dni wzrosła liczba świąt państwowych, co oczywiście miało na celu zwiększenie dni urlopowych. Jeszcze wcześniej rozważano wprowadzenie prawa, wedle którego każdy pracownik musi udać się na urlop

Pracoholizm wpływa również na jakość życia towarzyskiego. Według Tony'ego Schwartza inteligencja emocjonalna zależy między innymi od dzielenia czasu i uczuć z innymi osobami. Według amerykańskiego dziennikarza istotne jest również sposób, w jaki każdy człowiek spędza wolny czas (i czy w ogóle ten wolny czas posiada). Jak łatwo się domyślić, zbyt długie przesiadywanie w pracy będzie więc negatywnie wpływać na relacje z rodziną, czy też znajomymi. Przepracowani ludzie unikają domu, spotkań z bliskimi lub po prostu nie mają na to czasu często zapominając, że im większa liczba nadgodzin tym niższa wydajność, nie tylko ta w pracy, ale też poza nią.