Jedną z najbardziej znaczących (i kontrowersyjnych) decyzji prezydenta Obamy było podpisanie ustawy o systemie opieki zdrowotnej (ang. ACA - Affordable Care Act, potocznie Obamacare) w 2010 r. Stanowi ona kolejny etap prac nad reformą amerykańskiej służby zdrowia i wprowadza wiele nowych przepisów, które mają na celu zmniejszenie liczby nieubezpieczonych Amerykanów, obniżenie składek dla osób o niskich dochodach oraz ułatwienie zakupu ubezpieczenia zdrowotnego. Jednak efekty, podobnie jak w przypadku wielu innych daleko idących reform, będą widoczne dopiero po latach.

Składki Amerykanów mają w przyszłym roku wzrosnąć o 10%, wielu zastanawia się więc, dlaczego tak jest i czy przyjęcie ustawy ACA było dobrą decyzją. Składki na ubezpieczenie zdrowotne są podwyższane, ponieważ ubezpieczyciele odczuwają skutki nowych przepisów, które ustalają minimalny poziom świadczeń i nie pozwalają na odrzucenie wniosków osób z wcześniej wykrytymi schorzeniami. Spółka United Health Group (UNH  ) odnotowała w 2016 r. straty w wysokości 650 mln dolarów, a rok wcześniej - 475 mln dolarów. Aby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, trzeba przyjrzeć się historii opieki zdrowotnej w USA.

Barack Obama podpisuje ustawę Affordable Care Act, 23 marca 2010 r.
Barack Obama podpisuje ustawę Affordable Care Act, 23 marca 2010 r.

Ustawa ACA może być postrzegana jako pierwszy krok w stronę powszechnego dostępu do opieki zdrowotnej - obecna sytuacja polityczna nie pozwoliłaby na wprowadzenie państwowej służby zdrowia od razu. ACA nakłada na wszystkich obowiązek posiadania ubezpieczenia zdrowotnego - ci, którzy nie są nim objęci przez pracodawcę lub w ramach systemu powszechnego ubezpieczenia, muszą wykupić je prywatnie, inaczej zapłacą karę. Dzięki temu system działa podobnie do państwowej służby zdrowia, lecz nie jest finansowany bezpośrednio przez rząd, co dla amerykańskich konserwatystów byłoby zbyt "socjalistycznym" rozwiązaniem. Wcześniej ubezpieczyciel mógł odmówić objęcia ochroną osób, które według niego generowałyby zbyt duże koszty, czyli tych z wcześniej wykrytymi schorzeniami. Osoby, które nie były ubezpieczone, miały jednak prawo do opieki medycznej w sytuacji zagrożenia życia, a jeśli nie były w stanie za nią zapłacić, szpitale podwyższały rachunki innym, by wyrównać straty - ubezpieczeni "dotowali" nieubezpieczonych. Ciężko chorzy również byli leczeni ze składek innych. Upadały przez to systemy ubezpieczeń - firmy ubezpieczeniowe podwyższały składki, by pokryć koszt leczenia schorowanych i nieubezpieczonych. Ci, którzy zmuszeni byli płacić więcej za opiekę, z której nie korzystali, rezygnowali z polisy, co powodowało dalszy wzrost składek pozostałych ubezpieczonych, którzy w końcu również się wycofywali. W puli ubezpieczonych zostawali tylko schorowani ludzie nie będący w stanie płacić podwyższonych składek.

Barack Obama i Kathleen Sebelius, amerykańska sekretarz zdrowa i opieki społecznej (po lewej), po podpisaniu ustawy o opiece zdrowotnej, 23 marca 2010 r.
Barack Obama i Kathleen Sebelius, amerykańska sekretarz zdrowa i opieki społecznej (po lewej), po podpisaniu ustawy o opiece zdrowotnej, 23 marca 2010 r.

Obecnie firmy ubezpieczeniowe nie mogą już odmówić objęcia ochroną osób z wcześniej wykrytymi schorzeniami ani wypowiedzieć polisy tym, które ciężko zachorują, zdrowi nadal wspierają schorowanych, lecz kosztami opieki zdrowotnej dzielą się teraz wszyscy. Ze względu na ustawowy obowiązek osoby w stosunkowo dobrym stanie zdrowia nie mają możliwości rezygnacji z ubezpieczenia i muszą ponosić koszty leczenia chorych. Oscar, prywatny start-up ubezpieczeniowy obejmujący ochroną 135 000 klientów, poinformował, że w zeszłym roku połowę wszystkich świadczeń wypłacono jedynie 200 ciężko chorym osobom, a firma poniosła straty w wysokości 92 mln dolarów. To wyjaśnia jednak tylko część podwyżek. W rzeczywistości symulacje przeprowadzone przez amerykański ośrodek RAND Corporation dowodzą, że składki na ubezpieczenie zdrowotne byłyby wyższe, gdyby nie było ono obowiązkowe.

Na niektóre przyczyny wzrostu składek nie mają wpływu ani ubezpieczyciele, ani ustawa ACA. Firma ubezpieczeniowa Aetna (AET  ), która właśnie przejęła spółkę Humana (HUM  ), zgodziła się utrzymywać składki na możliwie niskim poziomie po tym, jak zeszłoroczne podwyżki o 21% spotkały się z ostrym sprzeciwem. Aetna broniła się jednak, twierdząc, że marża zysku firmy to tylko 4,5%, podczas gdy w przypadku spółek farmaceutycznych jest to 16%, a ponadto na koszty wpływają inne czynniki, takie jak starzenie się populacji, rosnące wskaźniki otyłości i postęp w medycynie.

Publiczność w czasie przemówienia Baracka Obamy poświęconego reformie opieki zdrowotnej, St. Charles, 10 marca 2010 r.
Publiczność w czasie przemówienia Baracka Obamy poświęconego reformie opieki zdrowotnej, St. Charles, 10 marca 2010 r.

Aetna ma trochę racji. Średnia długość życia Amerykanów wzrosła od 1940 r. z 62,9 roku do 77,9 roku. 36,7% osób w wieku 60 lat bierze dziennie pięć lub więcej lekarstw, podczas gdy wśród osób w wieku 20-50 lat jest to 7,9%, zaś liczba osób w podeszłym wieku wymagających długotrwałej opieki ma się podwoić do 2050 r. Warto też zauważyć, że przy malejącym współczynniku urodzeń coraz mniej osób będzie pracować na pokrycie kosztów zapewnienia opieki zdrowotnej starszym. Także ci pracujący będą kosztować coraz więcej - wydatki na leczenie otyłości i związanych z nią chorób stanowią obecnie 12% wszystkich kosztów opieki zdrowotnej, co razem ze stratami w produkcji daje 4,2 bln dolarów i znacznie wpływa na wysokość składek.

Ustawa ACA w dużym stopniu zreformowała służbę zdrowia, ale nie zlikwidowała problemów, które wymusiły tę reformę. Jeśli nie zostaną rozwiązane kłopoty wynikające ze zmian w populacji i stylu życia, składki na ubezpieczenie zdrowotne będą wzrastać niezależnie od tego, czy powstanie państwowa służba zdrowia.

Obecne podwyżki powodują jednak, że Amerykanie zastanawiają się, czy warto było wprowadzać Obamacare.