Z dużej chmury mały Fed. Rynek giełdowy w Nowym Jorku cały tydzień czekał na sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole i przemówienie Jerome Powella. I chyba nie usłyszał tego, co chciał.

W środku wakacji, przy najniższym wolumenie transakcyjnym od ponad pół roku, zjazd bankierów centralnych w Jackson Hole pośrodku bezkresów zachodnich Stanów Zjednoczonych, to wydarzenie, które mogło stanowić katalizator do 'wepchnięcia' na rynek większych emocji. Miniony tydzień obfitował zresztą w sinusoidę nastrojów - poniedziałek upłynął pod znakiem obaw o przebieg spotkania w Jackson Hole, natomiast w czwartek złapano oddech po lepszych od prognoz danych dotyczących PKB za drugi kwartał.

Tymczasem w piątek szef Rezerwy Federalnej, w swoim długo oczekiwanym, acz zaledwie kilkuminutowym przemówieniu, raczej rozwiał wszelkie nadzieje optymistów na wdrożenie bezbolesnych rozwiązań. Prezes Powell zaznaczył, że obniżenie inflacji będzie priorytetowym celem Fed, kosztem wolniejszego wzrostu gospodarczego. Oznacza to tylko tyle, że polityka podwyższania stóp procentowych będzie kontynuowana, ponieważ Fed nie jest przekonany, że inflacja już osiągnęła swój szczyt - "Chociaż niższe odczyty inflacji za lipiec są mile widziane, poprawa w ciągu jednego miesiąca jest daleko od tego, co Komitet będzie chciał zobaczyć, zanim będziemy pewni, że inflacja spada" - powiedział Powell. Szef Fedu nie przekazał konkretnych wskazówek dotyczących dalszej polityki monetarnej, a wrześniowa decyzja w tej sprawie będzie całkowicie zależna od danych gospodarczych.

Ponadto w swoim wystąpieniu Jerome Powell odwołał się do lat 70-tych, kiedy decydenci zbyt szybko obniżyli stopy procentowe, gdy bezrobocie rosło, co doprowadziło do ponownego wzrostu inflacji. Fed nie chce popełnić drugi raz tego samego błędu.

Reakcja rynku wskazywała, że pan Powell wypadł bardziej jastrzębio niż oczekiwano. Nastroje w piątek wyraźnie się pogorszyły, co wpłynęło na całkowity obraz tygodnia. Ostatecznie wszystkie główne indeksy notowały spadki po ok. 3%.

Z innych istotnych wydarzeń należy odnotować porozumienie Waszyngtonu i Pekinu dotyczące regulacji giełdowych, w ramach którego amerykańcy inspektorzy będą mogli podróżować do Hongkongu lub Chin kontynentalnych na realizację audytów chińskich firm notowanych na giełdach w Nowym Jorku. Porozumienie, które było negocjowane przez wiele miesięcy, stanowi istotne ustępstwo ze strony Pekinu i jest fundamentem, który może zapobiec usunięcia ponad dwóch setek chińskich spółek z amerykańskiego parkietu. Chiny wcześniej odmawiały amerykańskim organom nadzoru rutynowego dostępu do dokumentów roboczych audytu firm ze względu na 'bezpieczeństwo narodowe'.

Moderna (MRNA  ) poinformowała w piątek, że pozwała o odszkodowanie firmy Pfizer (PFE  ) i BioNTech (BNTX  ) o naruszenie patentu, twierdząc, że duet skopiował technologię RNA w celu wytworzenia własnej szczepionki na Covid. Dyrektor generalny Moderny, Stephane Bancel, powiedział, że firma zainwestowała miliardy dolarów w opracowanie i opatentowanie swojej technologii na dekadę przed wybuchem pandemii Covid-19. Akcje wszystkich trzech spółek traciły w piątek.

W kalendarzu wyników aktywnie raportowała branża detaliczna.

Macy's (M  ) zaskoczył mniejszymi od oczekiwań zyskami i spadkiem przychodów, odpowiednio o 22% i 1% r/r. Tymczasem sieć odzieżowa Nordstrom (JWN  ) wskazała, że kwartalna sprzedaż wzrosła o 12% r/r, podczas gdy zysk na akcję wzrósł o 57% r/r. Obie sieci zdyskontowały całoroczne prognozy w oparciu o ograniczenia w wydatkach konsumenckich. Sieć dyskontów Dollar Tree (DLTR  ) podała, że zyski wzrosły o 30% r/r do 1,6 USD na akcję, podczas gdy przychody o 7% do 6,56 miliarda USD, co było mniej więcej zgodne z oczekiwaniami, jednak spółka prognozuje spadek zysków z uwagi na wyższe koszty i inflację. Akcje Dollar Tree mocno spadały w czwartek i piątek. Konkurencyjna sieć Dollar General (DG  ) również odnotowała wzrost kosztów, jednak zyski wzrosły o 11% r/r, a przychody o 9% r/r do 9,42 miliarda USD - powyżej oczekiwań i nie obniżył prognoz.