Niedawno pisałem o Sears Holdings (SHLD  ) i ogromnych problemach finansowych tej spółki. Scenariusz zagłady nie jest zaskoczeniem dla kogoś, kto śledził długi proces demolki tejże firmy - dziesięć lat spadającej sprzedaży i rocznych strat od 2010 roku, spowodowało całkowite zniszczenie tego, co było pokolenie wcześniej jedną z największych sieci handlowych w USA. W poniedziałek spółka, działająca od 1893 roku, złożyła wniosek o upadłość na podstawie paragrafu 11 Kodeksu Upadłościowego USA, co ochroni sieć z mocy sądu przed roszczeniami wierzycieli i pozwoli na przeprowadzenie restrukturyzacji z nadzieją, że może uda się uratować część firmy.

Sears to symbol sukcesu amerykańskiego handlu. Przez większość ubiegłego wieku sieć ekspansywnie się rozwijała, osiągając apogeum na przełomie lat 60-tych i 70-tych. Kilka lat później oddała do użytku najwyższy budynek na świecie (w tamtym czasie) - Sears Tower, który stał się symbolem potęgi tej firmy. Po drodze zmieniły się czasy i trendy i od lat 90-tych wyniki firmy ulegały pogorszeniu, aby osiągnąć dno właśnie teraz. Spółka jest winna wierzycielom astronomiczną kwotę 5 mld USD, co kosztuje ją rocznie kolejne 440 mln USD rocznie. Na spłatę bieżącej raty w wysokości 134 mln USD zabrakło jej środków.

Eddie Lampert, który, według doniesień, do samego końca starał się utrzymać firmę przy życiu likwidując aktywa, ustąpił ze stanowiska CEO, ale pozostaje przewodniczącym i największym udziałowcem spółki, wydaje się być głównym - mimo wszystko - winowajcą upadku firmy. Lampert połączył firmę z Kmartem w 2005 r. ratując sieć przed bankructwem, ale ruch okazał się błędny. Później Sears w znacznej mierze spóźnił się na rozwój branży e-commerce i przegapił swoją szansę, podczas gdy konkurencyjne sieci domów towarowych zareagowały odpowiednio szybko i bezpowrotnie uciekły. To spowodowało, ze Sears stracił grunt pod nogami i gigant na glinianych nóżkach zaczął się wywracać. Dla zobrazowania rozmiaru katastrofy może posłużyć fakt, iż ponad dekadę temu sieć liczyła niemal 3,5 tysiąca sklepów, a obecnie jest ich mniej niż 700 i do końca bieżącego roku ma zgasić światło w kolejnych prawie 200 nierentownych placówkach. Możliwe, że firma także sprzeda również nieruchomości i inne aktywa - takie jak marka Kenmore, za którą Lampert zaoferował 400 mln USD oraz inne marki własne takie jak Sears Home Services i Sears Auto Centres.

Na wieść o bankructwie Sears, ucieszyli się nieco akcjonariusze konkurencyjnego JC Penney (JCP  ), który z kolei też ma swoje problemy i walczy o przetrwanie. Rynek wierzy, że JCP przejmie część klientów upadłej spółki, których okoliczne sklepy mogą zostać niebawem zamknięte.

Analitycy przypuszczają, iż w praktyce Sears prędzej czy później zakończy biznes i bezpowrotnie 'zgasi światło', a procedura według której ma być prowadzone postępowanie upadłościowe, ma zapewnić spółce względnie miękkie lądowanie. Informacją przejął się także prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, komentując "Kiedy dorastałem, Sears to była wielka rzecz. Sears umierał przez wiele lat, bez wątpienia firma była długo źle zarządzana".